Bezsenne Środy: „Szamanka od umarlaków” Martyna Raduchowska – recenzja

Jak to naprawdę jest z tych Pechem, to tego nie wie nikt. Niektórych omija szerokim łukiem. Tak, jakby biły od nich te szczęśliwe czterolistne koniczynki, złote podkowy lśniły z daleka, a słonie z podniesioną trąbą biły wiwaty. Takim to zawsze towarzyszy aureola pomyślności. Urodzeni w czepku, od których Pech trzyma się z daleka, nie ma co. Zwyczajni śmiertelnicy natomiast przyzwyczaili się, że o ile Pech lubi pojawiać się w ich życiu zupełnie niezapowiedziany, przyczajony, to z niego równie szybciuchno odchodzi. Niestety, nie wszyscy mają tyle szczęścia, bo do niektórych przylepia się jak rzep do psiej sierści. Ani wyczesać, ani wyciągnąć, zawsze zostanie jakiś kawałek i z czasem zakołtuni złośliwie ścieżki losu. A wtedy każde drzwi to jak przejście pod drabiną, po każdej ulicy biegną czarne koty, a kruki kraczą przeklęte przeznaczenie. Przeznaczenie, przed którym nie sposób uciec.

Taki oto Pech przywiązał się nadmiernie i stał się panem losu pewnej zwykłej, niezwykłej dziewczyny, która ucieka przed tym, od czego nie ma ucieczki. Chce, czy nie chce musi zostać Szamanką od umarlaków. Tako rzecze Martyna Raduchowska. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Kamienica Panny Kluk” & „Drugi peron i inne opowiadania”

Jest prawdą powszechnie znaną, że napisanie dobrego opowiadania to nie lada sztuka. Dla przykładu, opowiadania grozy Można zagryzmolić kilkaset stron na modłę współczesnych mistrzów i nie powiedzieć nic, a można nakreślić zaledwie kilka akapitów i powiedzieć wszystko. A nawet więcej. To pewnie dlatego tak niewiele jest we współczesnej literaturze gatunkowej zbiorów opowiadań doskonałych, tzn. idealnie wyważonych, w których zgadza się tak atmosfera, jak wyczucie czasu, czyli uchwycony ten jeden, najważniejszy moment, tworzący punkt kulminacyjny fabuły. W końcu opowiadanie to taka opowieść na zagryzkę, literacka przekąska, opowieść w pigułce, w której musi zawrzeć się wszystko to, co w dobrej powieści, ale intensywniej, zwięźlej, bardziej. Całość musi być przesycona esencją smaku. Przed opowiadaniami grozy podniesiona jest jeszcze wyższa poprzeczka, bo przecież muszą wywołać w czytelniku poczucie grozy, wstrząsnąć nim, zaniepokoić. Tutaj nie sposób nikogo oszukać potrzeba mistrzowskiego pióra.

W poszukiwaniu takich horrorowych smakołyków krótkiej formy warto sięgnąć po dwa zbiory z Biblioteczki Okolicy Strachu Kamienicę Panny Kluk Damiana Zdanowicza i Drugi peron i inne opowiadania Agnieszki Kwiatkowskiej. Bardzo możliwe, że poczujecie się nasyceni i zadowoleni. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Dom na Wyrębach” Stefan Darda – recenzja

Dom na całkowitym odludziu. Niemal w samym sercu lasu, tam, gdzie kończy się droga. Świeże powietrze cały rok, sąsiad zza ogrodzenia niemal nieobecny, a do najbliższej wsi niemały kawałek, więc cicho jak makiem zasiał. Wokół tylko drzewa, świergot ptaków, ściana zieleni i czerni, przyzywająca swoim spokojem. Wsi spokojna, wsi wesoła, wsi magiczna To nic nie szkodzi, że nieopodal jakiś cmentarz zapomniany. Że po nocach śnią się mary, a na ciele, jak po piekielnej walce, zostają znaki. Zza okna zioną spotworniałe twarze, gdy księżyc osiąga pełnię i niesie się rechot pośród drzew. Nie warto zwracać uwagi na te zabobony, jakoby krzyk puszczyka strzygi symbolizował, na legendy jakieś stare, dawno wyolbrzymione, zdziwaczałe Ten dom miał być nowym początkiem i początkiem czegoś na pewno pozostanie. Dom na Wyrębach.

Dom na Wyrębach, czyli polska powieść grozy, głośny i nagradzany debiut Stefana Dardy, który nieprzypadkowo z czasem zyskał status kultowego.

Umarli nie lubią, jak się im zakłóca spokój. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Widzę cię” Clare Mackintosh – recenzja

Być może codziennie mijasz go na ulicy. Być może codziennie spotykasz go w windzie lub na korytarzu wspólnego budynku. Być może stoisz obok niego w metrze, w autobusie, w pociągu, czujesz czyjś oddech na karku, ale nie przejmujesz się, bo w ścisku tak bliski kontakt to nic specjalnego. Czasami prześlizgujesz po nim wzrokiem, może bezwiednie uśmiechasz się, może ignorujesz. Najpewniej w ogóle nie zauważasz go w tłumie tych wszystkich twarzy, które spotykasz każdego dnia, ale uwierz mi on widzi ciebie i bacznie obserwuje każdy twój ruch. I czeka aż przyzwyczaisz się do tej niewidzialnej obecności, opuścisz gardę, a wtedy jego cierpliwość zostanie nagrodzona i będzie mógł zaatakować.

Każdy krok, każdy ruch, wszystko co tak zwyczajne i codzienne staje się obsesją kogoś, kto bacznie śledzi bohaterkę mrocznego thrillera Widzę cię Clare Mackintosh.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Grzesznik” Artur Urbanowicz – PATRONAT!

Nasza moralność, moralność świata zachodniego, pochodzi bezpośrednio od religii, od chrześcijaństwa. Opiera się na rozróżnieniu dobra i zła – zła, które kusi, któremu trzeba się opierać, bo inaczej spotka nas sroga kara. Człowiek posiada wybór: może wybrać dobro, może wybrać zło – a reszta jego życia zależeć będzie właśnie od tego, po której stronie stanie.

Takiego wyboru dokonał bohater powieści grozy Artura Urbanowicza Grzesznik. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Wiara” Anna Kańtoch – recenzja

Słysząc o przesądach i zabobonach na myśl przychodzą średniowieczne starowinki, czarownice i wiedźmy. Wróżbiarstwo, horoskopy i karty tarota, jakieś potajemnie rzucane zaklęcia. Wszelkie gusła związane z praktykami magicznymi, od których religia odcina się grubą kreską. W końcu to element bezwartościowych dzisiaj, pogańskich wierzeń, wypartych przez cywilizacyjny postęp, przez zmiany w zbiorowej mentalności. A mimo to, przesądy wciąż pozostają stałymi elementami tradycji ludowej, folkloru lokalnego, często na wsiach, ale nie tylko, bo przecież kto nie słyszał o czarnych kotach, odpluwaniu przez ramię, przesypywaniu soli Nie można zapomnieć o wstążeczkach jak amuletach w dziecięcych wózkach, czterolistnych koniczynkach w portfelach, czy czerwonych podwiązkach. O wszystkim tym, co może odegnać od nas nieszczęście, a przywołać wszelką pomyślność. A czasami zabobon służy temu, by pokonać największe możliwe zło, w które wierzymy

Anna Kańtoch przenosi czytelnika na polską wieś połowy lat 80., by w powieści Wiara opowiedzieć historię wielkiego strachu, równie wielkiego zabobonu i tajemnicy zła, które nadejdzie ze wschodu. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „CZARNA MADONNA” Remigiusz Mróz – PRZEDPREMIEROWO!

But when you cross over… time stops. Take it from me, two minutes in hell is a lifetime. When I came back… I knew… all the things I could see were real. Heaven and hell are right here. Behind every wall, every window. The world behind the world, and we’re smack in the middle.

John Constantine z Constantine

Nic w przyrodzie nie ginie. Samoloty nie znikają ot tak, z radarów. Nie gubią się w czasoprzestrzeni. Po prostu muszą się kiedyś odnaleźć. Na zboczach bezlitosnych górskich szczytów, w środku leniwie pożerającej metal dżungli, w niepojętych głębinach oceanu. Krążą plotki, z ust do ust przekazywane są kolejne domysły, tworzą się niestworzone legendy. Mija czas. Rozpłynięcie w powietrzu maszyny, która na pokładzie wiezie kilkaset istnień jest zwyczajnie nie do przyjęcia. Śmierć w przestworzach, bez szansy na ratunek to zbyt przerażające, zbyt trudne do zrozumienia. Łatwiej trzymać się nadziei, dodawać teorie Jednak fikcja pozwala nam wierzyć, że czasami, tylko czasami, takie samoloty, o których zaginął wszelki słuch wracają. Pojawiają się nagle, ni stąd, ni zowąd, jakby nic i nikt nie przerwało ich lotu

Tak jak znika i powraca maszyna z najnowszej powieści Remigiusza Mroza Czarna Madonna.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „ZABAWA W CHOWANEGO” Jack Ketchum PREMIERA

To musiało wydarzyć się pewnego upalnego lata czasów młodości, bo żadna inna pora roku, żaden inny czas życia nie inspiruje do takich wybryków. Nie mogło być inaczej, bo akurat wtedy coś wisiało w powietrzu. Atmosfera dzikości, szaleństwa, totalnego braku odpowiedzialności. Wakacje, nijakie miasteczko nad morzem i grupka znudzonych na śmierć bogatych dzieciaków. Wysokie klify, szybkie kabriolety, hormony buzujące pod skórą. Potrzebne było jakieś wyzwanie. Najprawdziwsze wyzwanie, które podniosłoby adrenalinę

Takim wyzwaniem mogła być Zabawa w chowanego, jakiej podejmują się bohaterowie powieści Jacka Ketchuma. W opuszczonym domu, którego przeszłość wciąż skrywa nierozwiązane tajemnice, nieznane nawet miejscowym.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „SPOJRZENIE” Stefan Grabiński

Jeśli jego nie ma tu
Pogubiony jestem znów
Jeśli Boga nie ma wcale
Jeśli jego nie ma tu

Wielki wszechświat, wielki krach
Wielkie niebo, wielki strach
Pustka planet, wielki ból
Tak samotny jestem tu

Jeśli Boga nie ma tu T.Love

Boska postać w różnych formach, w różnych odsłonach, liczbie pojedynczej i mnogiej towarzyszy ludzkości od początku jej istnienia. Tak jakby nasz umysł skonstruowany był do wyobrażania sobie boskiej cząstki, do stawiania siebie w kosmicznym porządku istnienia. Musi być w końcu jakaś idea kryjąca się za zasłoną. Musi być wyższy cel, a naszym przeznaczeniem jest dążenie do ostatecznego poznania. Wierzymy, że za załomkiem czeka jasność wypełniona blaskiem, anielską pieśnią, czasami piekielne rubieże, ale zawsze coś. Coś już poznane i dostosowane do naszej wyobraźni. Ale co jeśli człowiek jest jedynie przypadkiem, okruchem w kosmosie, ziarnkiem piasku rzuconym bezmyślnie, a wokół cień, ciemność i mrok? Jeśli za węgłem nie ma wiecznego słońca, ale swoista pustka, brak, zionąca otchłań, a w tej otchłani ożywione idee gorsze od najpotworniejszych obrazów, które snuje przed nami udręczony umysł?

Czytaj dalej