„Purezento” Joanna Bator – recenzja

PUREZENTO Joanna Bator

Śmierć przypomina czasami ulatujące zarodniki, toksyczne opary przy kontakcie z nią, kiedy dotyka nas bezpośrednio, wdychamy jej drobinki, zarażamy się nią, niczym podstępnym wirusem. Śmierć osadza się w nas, przenika do krwioobiegu, pędzi prosto do serca i do umysłu. Spowija nas jak swoista ciemność, hipnotyzuje zmysły, omamia. Potrafi zatruwać myśli, przekształcać codzienność, dobijać zwyczajność. Śmierć staje się częścią naszego jestestwa, czymś, od czego już nie sposób się uwolnić, czego nie można do końca pokonać. Jednak, pomimo jej wszechmocy, można ją uśpić, ukoić, oswoić tak, żeby przestała tak boleć, tak torturować, tak bardzo osaczać w chwilach największego zwątpienia. Trzeba nauczyć się ją rozumieć i dopuścić życie, dopuścić rzeczywistość, by nie zdrętwieć i nie zostać otulonym pozornie kojącym kokonem przeszłości.

O tu i teraz, o walce z rekinami ludojadami, o oceanie smutku i życiu po życiu snuje swoją japońską opowieść Joanna Bator. Opowieść, w którą możemy się zasłuchać i jeśli trafi na ten właściwy moment może stać się prawdziwym darem, prawdziwym Purezento. Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „STRACH” Jozef Karika PATRONAT

Las. Las spowity śniegiem. Uśpiony i tajemniczy. Wirujące płatki śniegu, uginające się pod białym ciężarem gałęzie, cisza tak przejmująca, że aż dudni w uszach. W pełnym słońcu skrzy się, niczym pokryty milionami maleńkich diamentów, ciemną nocą wydaje się być skomplikowanym labiryntem, który wciąga w swoje głębiny. Czasami coś odezwie w tej zimowej głuszy, przetnie ten cichy zakątek. Ptak stęskniony wiosny, samotne wycie wilka, jeleni krzyk A czasami usłyszeć można śpiew. Odległy, kuszący, przejmujący. Dziecięcy głos, który niesie się pośród leśnej ściany. W takich chwilach las nie jest już tajemniczy, ale potworny, nie ma już urokliwego, migotliwego labiryntu, ale pułapka i rozdziawiona paszcza, która tylko czeka na swoje ofiary. Do takiego lasu nie można wchodzić, nigdy, za wszelką cenę.

W taką zasadzkę, niczym w sieci leśnego Szczurołapa, wpadają bohaterowie powieści grozy, która potrafi spędzić sen z powiek, która przenika do podświadomości, która hipnotyzuje przerażeniem Strach Jozefa Karika. Czytaj dalej

„Jak zawsze” Zygmunt Miłoszewski – recenzja

Historia alternatywna to nieskończony ocean możliwości. Można wymazać przeszłość, wygumkować, napisać dzieje świata zupełnie od nowa. Wykreować inne układy sił, odmienne koleje losu, obrócić wszystko do góry nogami, a ludzi, którzy istnieli posłać w nicość. Może z tego wyjść horror klasy B, może wyjść tania sensacja albo całkiem niezły thriller, a może wyjść niecodzienna komedia komedia ironiczna, romantyczna, przenikliwa, słodka i gorzka jednocześnie, taka, która obnaży bolączki współczesności, ale też powróci do tego co ważne.

O Polsce dawniej i dziś, o jej alternatywnej wersji z dawnych lat, która wcale nie odbiega od tego, co widzimy dzisiaj snuje z humorem i przymrużeniem oka opowieść Zygmunt Miłoszewski w swoim Jak zawsze. Czytaj dalej

„Krwawe morze” Maria Paszyńska – recenzja

Od czasu niezwykle popularnego serialu „Wspaniałe Stulecie” uwielbienie do opowieści rodem z Imperium Osmańskiego nie słabnie, a nawet narasta z każdą kolejną historią, z każdym kolejnym filmem, serialem, czy książką. Jest coś fascynującego w jego dziejach, szczególnie u szczytu potęgi, za panowania sułtana Sulejmana Wspaniałego. Pachnące kadzidłami, opium i młodymi ciałami seraje i haremy, pałace ociekające legendarnym bogactwem, wonne ogrody, od których nie sposób oderwać wzroku… Pośród barwnych korytarzy, za kotarami snują się szepty, zawiązują spiski, dzieje się historia, której meandrów nie sposób zamknąć w jednej tylko opowieści, w jednym zaledwie tomie.

Dobrze o tym wie Maria Paszyńska, której opowieści zaczynają się tam, gdzie kończy się Wspaniałe Stulecie śmiercią Sulejmana Wspaniałego w „Cieniu sułtana”, a teraz w kontynuacji, czyli „Krwawym morzu”. Czytaj dalej

„Exodus” Łukasz Orbitowski PATRONAT & recenzja

Czasami jest to impuls. Czasami zachłanna myśl. Czasami rodzaj wewnętrznej konieczności, potrzeby, by się ulotnić, by zniknąć, by uciec. Ruszyć w drogę, pobiec przed siebie, zostawić za sobą wszystko, co dotychczas znaliśmy. Podjąć podróż w nieznane, tam, gdzie jesteśmy nikim, a możemy być każdym, gdzie chroni nas anonimowość, inna kultura, obcy nam ludzie. To wyprawa bez skonkretyzowanego celu, chociaż cel czyha w naszej podświadomości. Na razie pozostaje strach. Pozostaje gonitwa myśli. Tutaj nie wystarczy jeden uśmiech, potrzeba morza przelanych łez.

Podróż, która pozwoli wreszcie powrócić, podejmuje bohater mocnej, niepokojącej opowieści Łukasza Orbitowskiego Exodus. Czytaj dalej

„Warkocz” Laetitia Colombani – recenzja

Niepojęte bywają ścieżki przeznaczenia. Zaskakujące, pełne wzlotów i upadków, radości i tragedii, odbierające i dające nadzieję. Czasami wydaje się, że nie da się przerwać tego ciągu wydarzeń, nie da się zejść z wytyczonej dawno ścieżki. Pozostaje jedynie spoglądać w niebo i szeptać szekspirowskie słowa: to gwiazd naszych wina. A jednak, czasami droga rozwidla się, łączy z inną, horyzont zdaje się jaśnieć, obiecywać lepsze jutro. To jest możliwe, nie można się poddawać.

O przeznaczeniu i trzech kobietach z trzech różnych światów opowiada bestsellerowy debiut powieściowy francuskiej aktorki, scenarzystki i reżyserki Laeticii Colombani Warkocz. Czytaj dalej

PODSUMOWANIE ostatnich miesięcy: SIERPIEŃ-LISTOPAD 2017

Moi Drodzy,

Czasami bywa tak, że coś nam umyka, znika za rogiem, ciągle widzimy błyskanie, ten ogonek wystający, chichot kuszący, a złapać nie daje rady. To coś podskakuje radośnie, pędzi naprzód i jak nie mieliśmy tego w garści, tak nie mamy i teraz. Właśnie tak bywa z czasem. I z podsumowaniami miesiąca ewidentnie. Podsumowaniami, które rozpłynęły się w lipcowym upale i dopiero w listopadowym mroku ujawniły swój niebyt. Czas nadrobić zaległości!

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „CIEMNA STRONA. MUD VEIN” Tarryn Fisher recenzja & patronat

Niewola. To największy koszmar jednostki. Zniewolenie. Więzienie. Pozbawienie możliwości decydowania o sobie. Kraty, barykady, mury i druty kiedy jesteś i żyjesz, ale nie możesz wyjść, nie możesz ruszyć przed siebie, kiedy ktoś bacznie obserwuje, śledzi twój ruch, ogranicza twoją przestrzeń. A ty jesteś bezbronny, bezwolny Najpierw przychodzi bunt, wściekłość, agresja, potem apatia, na koniec swoiste otępienie i pogodzenie się z losem. Jak u tego szpaka w opowieści Laurencea Sternea nie możesz wyjść i nic na to nie poradzisz Kiedy człowiek zostanie porwany wszystko traci sens. Pozostaje walka o wolność, o oddech, o życie pozbawione więzów. Ale co zrobić, kiedy te więzy tworzymy sobie sami?

Tarryn Fisher to mistrzyni thrillerów psychologicznych i wędrówek w głąb samego siebie. Nie inaczej jest z powieścią Mud Vein. Ciemna strona. Czytaj dalej