„Pamiętam, że tamtej nocy śniłem Szczurołapa: stał w naszym dolnym parku i grał swoją nieskończoną melodię na flecie. Z lasu – przez górny park – nadchodziły zwierzęta: sarny, daniele, lisy, borsuki, zające; nadlatywały sowy, sójki, kawki, dzięcioły, a cały ten pochód zamykał wilk. Jego ślepia były dziwne: raz świeciły mocnym niebieskim światłem, to znów zamieniały się w jasne jak szkło kryształy, z których błyskała księżycowa poświata. Szczurołap, nie przestając grać, ruszył aleją w dół […].”
Śpiewaj Ogrody str. 214-215
Wspomnienia mają to do siebie, że wraz z mijającymi latami zacierają się, rozrzedzają, by w końcu zniknąć gdzieś za wyobrażeniami czy sennymi wizjami sprzed lat. Powroty do czasów beztroskiego dzieciństwa i wczesnej młodości mają tę właściwość, że z łatwością mogą nabierać kształtów baśniowych, legendarnych, onirycznych, gdzieś z pogranicza jawy i marzeń. Coś było prawdziwe, coś zmyślone, a coś okazało się być jedynie wytworem wyobraźni. Takim wspomnieniom z łatwością można dać się ponieść. Podążyć za nimi ciemnym szlakiem, za jedną nutką, za jednym okrzykiem, za jednym obrazem i zagubić się w odmętach własnych historii.
Ta hipnotyzująca siła wspomnień napędza bohaterów magicznej, wielowątkowej i bardzo trójmiejskiej powieści Pawła Huelle „Śpiewaj Ogrody”. Ten nietypowy tytuł zaczerpnięty został z XXI Sonetu do Orfeusza Rainera Marii Rilkego i niejako stał się mottem i tłem dla wszystkich wątków opowieści. To właśnie w sonetach tego austriackiego poety znaleźć można dyskretny trop (Orfeusz oczarowujący leśne zwierzęta w pierwszych strofach), który prowadzi czytelnika do głównej osi powieści, jaką jest zupełnie przypadkowe odnalezienie przez jednego z bohaterów niedokończonego manuskryptu wagnerowskiej opery opartej na baśni Braci Grimm – Szczurołap z Hameln. Według legendy, (bo według faktów historycznych coś na pewno zabrało dzieci z miasteczka), gdy plaga szczurów nawiedziła miasteczko Hameln, jego mieszkańcy wynajęli szczurołapa. Ten za pomocą cudownego fletu wywabił gryzonie z miasta prosto w rzeczne odmęty. Ale chciwi mieszkańcy nie chcieli zapłacić szczurołapowi, a on w ramach zemsty, grając swoją tajemniczą melodię wyprowadził z Hameln wszystkie dzieci i słuch po nich zaginął. Podobno, na potwierdzenie grimmowskiej opowieści, odnaleziono w okolicach niemieckiego miasteczka masowy grób pełen szczątków i malutkich szkieletów.
Motywy obezwładniającej siły muzyki, masowej ucieczki, czy wyprowadzenia szczurów i dzieci powracają w „Śpiewaj ogrody” raz po raz, przyjmując tu zarówno formę dosłowną jak i symboliczną, gdzie szczurami są nazistowscy żołnierze, dziećmi – Żydzi i Polacy, natomiast pieśnią jest tu retoryka Hitlera. Sama powieść zbudowana jest na zasadzie operowego libretta – dramatycznej, wielogłosowej akcji, pojedynczych scen i partii kolejnych bohaterów. Przeszłość dalsza i bliższa łączą się z teraźniejszością, a czas płynnie przechodzi między kolejnymi wątkami. Klamrą spinającą całość, niczym głos cudownego fletu Szczurołapa, jest wspomnienie lat młodzieńczych narratora spędzonych w domu przy ulicy Polanki w Gdańsku. Domu, a dawniej dworku, który po wojnie i przymusowym podziale, stał się ostoją dla kilku rodzin, w tym dla rodziny anonimowego chłopca, który (co pozostaje w sferze domysłów) jest alter ego samego autora. Tam, chłopiec poznaje panią Gretę, przyjaciółkę ojca, Niemkę, która opowiada o przedwojennych losach swojego domu.
To dzięki opowieści pani Grety narrator, a czytelnicy wraz z nim, odkrywają sekrety, które skrywa dworek na ulicy Polanki. Oba sekrety mają w sobie coś sensacyjnego i niezwykle tajemniczego. Budują trudną historię tego miejsca, wpływają na losy jego mieszkańców, ale przede wszystkim nadają rezydencji pani Grety namiastkę legendy. Sekrety są dwa i oba przyjęły formy rękopisów. Pierwszy z nich to wspomniana już zaginiona opera Richarda Wagnera, odnaleziona w antykwarycznych stosach przez męża pani Grety, kompozytora Ernesta Teodora. Drugim jest osiemnastowieczny pamiętnik szalonego libertyna François de Venancourta, pierwotnego właściciela posesji, w którym spisywał on swoje makabryczne i wyjątkowo sadystyczne dokonania. Miejsce zamieszkania narratora „Śpiewaj ogrody” naznaczone jest zatem niewidzialną krwawą łuną, która być może w jakiś sposób wpłynęła na dalsze losy najbliższych pani Grety i jej samej.
Całości dopełniają wspomnienia wojenne bohaterów z czasów, gdy Wolne Miasto Gdańsk utraciło swoją wolność, a jego wielonarodowi mieszkańcy stali się ofiarami wysiedleń, masowych mordów i niesprawiedliwych egzekucji. Widmo II wojny światowej prześladuje Ernesta Teodora, który całe lata poświęcał rekonstrukcji wagnerowskiego utworu, częściowo wbrew własnym przekonaniom, by stać się kolejną ofiarą nazistów i naiwnie dać się ponieść wierze w uniwersalną wartość muzyki. Narratorowi o wojennych przygodach opowiadają także od najwcześniejszych lat jego ojciec i przyjaciel ojca, rodowity Kaszub – pan Bieszk, „choć może nazywał się Bieszke, na pewno nie Bieszczański”, by z czasem, im starszy jest chłopiec, ich opowieści nabierały okrutnych detali. Wnikamy w świat kaszubskich przypowieści, legend, rodzinnych wspomnień i obrazów z przeszłości. Przyjaźń chłopca, a później dorosłego już mężczyzny i wdowy Grety spaja wszystko, przetykając wątki i nadając powieści cel, jakim jest zrekonstruowanie dziejów mieszkańców dworku przy ulicy Polanki.
„Śpiewaj ogrody” to misternie skonstruowana powieściowa kompozycja, której wątki mijają się, uzupełniają i przepływają tuż obok siebie, tworząc niezwykłą opowieść o miłości, wojnie i wszechogarniającej sile muzyki. Niczym w wielowarstwowej szkatułce jedna historia tworzy drugą i kolejną, legendy przechodzą w baśnie, wspomnienia codzienności w pełną pasji historię życia kompozytora i jego ukochanej żony. A wszystko to połączone niewidzialną, bo przecież zupełnie fikcyjną linią melodyczną wagnerowskiej opery, która nigdy nie powstała, a która jest i żyje w tym magicznym, chociaż brutalnym i naznaczonym wojną świecie powieści Pawła Huelle. Nie pozostaje nic innego jak dać się ponieść dźwiękom fletu i podążyć w piękną opowieść za Szczurołapem z Hameln.
O.
*Recenzja napisana dla księgarni internetowej Dybook, a którą możecie przeczytać również TUTAJ.
A na zakończenie życzenia dla Was 😀
Zainteresowałaś mnie tą książką.
Tobie także wszystkiego co najlepsze na święta. Smacznego jajka i mokrego dyngusa. Spokoju i pogody ducha.
Dziękuję ślicznie 🙂
„Śpiewaj Ogrody” jest piękna – polecam bardzo, bardzo 🙂
Wczoraj przyjaciółka cała w zachwytach polecała, dziś Ty. Wygląda na przeznaczenie. Tylko do której z Was zgłosić się po refundację? Wszystek pieniądz na te książki wydam;)
Wesołych Świąt:)
Haha 😀 Masz rację, buki dla uzależnionych od czytania, powinny być stanowczo refundowane 😀
A „Śpiewaj Ogrody” cudna – polecam bardzo 🙂
Och, obiecuję sobie Huelle od wieków, dziękuję, że mi przypomniałaś! Świetny tekst, bardzo klimatyczny.
I zacnych Świąt, też! 🙂
Dziękuję!
To moje pierwsze spotkanie z Huelle i jestem tak pozytywnie zaskoczona, że już mi mama przywiozła „Opowieści chłodnego morza” 😀
Mnie również zaciekawiłaś tą książką !
Zdrowych, spokojnych świąt wielkanocnych 🙂
Dziękuję 🙂 i ogromnie się cieszę – piękna opowieść 🙂
cosik słyszałem o tej książce, możliwe że sięgnę.. oczywiście też przy okazji Wesołych Świąt i smaczenego tego i owego 😉
Dziękuję 🙂 a powieść polecam bardzo 🙂
Tym razem chyba nie do końca jest to książka, która wpasowałaby się w moje gusta.
Z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt Wielkanocnych życzę Ci wspaniałego czasu spędzonego w rodzinnym gronie, smacznego jajka i mokrego dyngusa! 😀
Ślicznie dziękuję :-* a powieść faktycznie specyficzna, więc niekoniecznie może przypasować każdemu – niemniej jest piękna 🙂
Radosnego przeżywania świąt wielkanocnych, czyli szczęśliwego Alleluja!
Huelle zawsze miał piękną frazę i nigdy mu tego nie odmawiałem. Jednak zawsze też miałem wrażenie, że albo się spóźnia albo mówi banały. Cóż, może dam mu trzecią szansę 😉
Ja się zachwyciłam całym tłumem niezwykłych odniesień i symboli – coś pięknego! Spróbuj – jestem bardzo ciekawa jak Ty to odbierzesz 🙂