„Rozważałem kwestię niespełnionych marzeń, na przykład o spotkaniu zwykłej, atrakcyjnej kobiety w Nowym Jorku – tej, której numeru miałem nigdy nie poznać. Myślałem też o czwartym lipca i dniach spędzonych na plaży, a także o wszystkim, co tak łatwo utracić w ogniu. Ale przede wszystkim o tym, że tajny świat nigdy nie zostawia człowieka w spokoju, zawsze czai się gdzieś w ciemności, gotów znowu zgromadzić swoje dzieci.”
Tajne organizacje, służby specjalne, sekretne oddziały, o których wiedzą jedynie wybrane osoby na całym świecie, najczęściej z prezydentem Stanów Zjednoczonych na czele. Misje, których cel pozostaje na zawsze poufny, znany nielicznym, a przede wszystkim tym, którzy wykonują rozkazy. Światowe zakulisowe dramaty, o których nie może wiedzieć nikt przypadkowy. Sekretne życie służb to temat, który fascynuje widzów i czytelników od zawsze. Lubimy mieć poczucie, że przenikamy do zakazanej części rzeczywistości, niby fikcyjnej, a jednak z odniesieniem w prawdziwym życiu; że uchylamy rąbka największych tajemnic, podglądamy i podsłuchujemy to, co Sid Hudgens, bohater L.A. Confidential, nazwałby „Off the record, on the QT, and very hush-hush”.
A jeśli sekrety i służby, to najlepiej wyszkoleni tajni agenci, żywe legendy, nieprzejednani, twardzi, tacy, którzy potrafią podjąć każdą, nawet najtrudniejszą decyzję, wpływając na losy ludzkości i czasami poświęcając samych siebie. Wśród nich najznamienitsi, bohaterowie tak literaccy, jak filmowi, między innymi Simon Templar kryptonim Święty, Jason Bourne kryptonim Delta One, James Bond kryptonim 007 i od niedawna… Scott Murdoch kryptonim Pielgrzym – bohater debiutanckiej powieści Terry’ego Hayesa „Pielgrzym” (ang. „I am Pilgrim”). Człowiek o wielu twarzach, różnych tożsamościach, nieuchwytny i niezastąpiony, gdy na szali ważą się losy świata.
Terry Hayes z „Pielgrzymem” trafił w dziesiątkę. Stworzył powieść i perfekcyjnego bohatera, którego dosłownie można bez przeróbek przenieść z kart książki na kinowy ekran. I chyba nie mogło być inaczej, skoro Hayes jest wybitnym scenarzystą, twórcą między innymi kultowych już drugiej i trzeciej części Mad Maxa. A to zobowiązuje. I w ten sposób czytelnicy na całym świecie zyskali kolejnego niezwykłego bohatera, którego warto podziwiać, którego zasługi warto poznać, a działania śledzić z zapartym tchem. Zwroty akcji, twisty i zakręty fabularne napędzają opowieść. Wartka i doskonale poprowadzona historia pędzi w szaleńczym tempie, ciągnąc nas za sobą i nie pozwalając się oderwać. A bohater? Cóż, Pielgrzym to ktoś, kogo pragnęłoby się spotkać, porozmawiać i na własne oczy przekonać się, kim jest człowiek, który zupełnie samotnie powstrzymał jeden z najokrutniejszych i najbardziej przemyślnych ataków terrorystycznych w historii.
A jak to wszystko się zaczęło? Morderstwem w podrzędnym nowojorskim hotelu. Ale nie było to zwyczajne morderstwo, do którego z łatwością można by dopasować podejrzanych. Co to, to nie. Zwłoki młodej kobiety znaleziono w wannie pełnej chemikaliów, które doszczętnie wyżarły twarz i skórę na palcach ofiary. Pozbawiły ją znaków szczególnych i jakiejkolwiek możliwości identyfikacji. Na dokładkę, morderca wyrwał jej wszystkie zęby, a każdy, nawet najmniejszy ślad w hotelowym pokoju zatarł silnym środkiem do dezynfekcji. I tylko jeden człowiek obecny na miejscu zbrodni domyśla się, że mordercą była kobieta. Na domiar złego kobieta, która w dokonaniu tego perfekcyjnego zabójstwa posłużyła się książką na temat technik śledczych, w dodatku jego autorstwa. Tą osobą, która wie i przeczuwa ciąg niezliczonych połączeń jest Scott Murdoch.
Scott Murdoch. Występujący także jako: Peter Campbell, Jude Garrett, Brodie Wilson i pod dziesiątkami innych nazwisk, fałszywych tożsamości stworzonych na potrzeby tajnych akcji. Ukrywający się dawniej pod kryptonimem Jeźdźca Niebieskiej, byłego dowódcy tajnego wydziału wewnętrznego amerykańskiego wywiadu. Obecnie, w wieku trzydziestu pięciu lat, będąc na emeryturze pomaga przyjacielowi Benowi Bradleyowi z nowojorskiej policji rozwikłać zagadkę morderstwa. To właśnie on wprowadza czytelnika w historię swojego życia i opowiada dzieje ostatniej tożsamości, jaką musiał przyjąć, czyli Pielgrzyma. Z zapyziałego pokoju hotelowego płynnie przechodzi na ścieżkę wielkiego spisku, mającego na celu zniszczenie Stanów Zjednoczonych i zdestabilizowanie całego świata Zachodu. Z tej ścieżki nie będzie już ucieczki. Prowadzi w ciemności. W mrok religijnego fanatyzmu, w wojnę, którą zapoczątkował upadek dwóch wież i w końcu do człowieka zwanego Saracenem, który prowadzi własny dżihad i nie cofnie się przed niczym, byle tylko dokonać zemsty.
Czytelnik poznaje dzieje Pielgrzyma z perspektywy czasu, gdy ten cofa się do przeszłości i od nowa rozrysowuje wydarzenia z tamtego okresu. Jest metodyczny, niezwykle szczegółowy, nie pomija żadnych faktów, nie ukrywa nic, czego później i tak by nie wyjaśnił. Powieść skonstruowana jest w taki sposób, by czytelnik już od pierwszych stron miał wrażenie, że wnika w umysł głównego bohatera. To sprawia, że kibicuje mu na każdym kroku. Razem z nim ponownie przeżywa chwile zwątpienia, rozpaczy i niepojętego strachu. Bo Pielgrzym jest niepokonany, a jednocześnie niezwykle ludzki w swoich reakcjach. Wzdryga się na myśl o torturach. Nie waha się zabić, jednak pamięta każdego, kto zginął z jego ręki. Bywa zmęczony. Bywa zniechęcony. I jednocześnie potrafi panować nad sobą w taki sposób, że od razu widać jego kunszt i profesjonalizm. I przestaje być istotnym, że Scott Murdoch nawet do końca nie jest Scottem Murdochem. Nie przeszkadza tajemnica jego pierwszej, tej prawdziwej tożsamości. Czytelnik wybacza mu to milczenie, bo wie, jak wiele kosztowało go zdobycie pełnej anonimowości.
Terry Hayes chyba napisał thriller doskonały. „Pielgrzym” broni się z każdej strony i nie można mu niczego zarzucić. Zawiera w sobie nie tylko znamiona bestselleru, kolejnego Bourne’a, Szakala czy Brodiego, ale staje się doskonałą opowieścią samą w sobie. Nie trzeba jej porównywać. Nie trzeba odbijać od innych historii z gatunku. Pielgrzym jest i będzie nawet, jeśli nigdy oficjalnie nie istniał.
O.
*Tekst napisany dla portalu Gildia.pl.
O, jak thriller doskonały, to się zapoznam 🙂
Jest doskonały! Bardzo polecam 🙂
Jak zwykle świetny tekst. Słyszałam już o tej książce, rozważałam czytanie;) No i przeczytam, bo jak już wpadnę na Twoją recenzje, nie umiem się bronić! 😉 Tylko czasu nie wystarcza, wieczna reglamentacja;)
Nie zawiedziesz się, bo to kawał doskonałej sensacji, więc taki trochę „czas odnaleziony” 😀
Wydaje mi się, że ostatnio był jakiś urodzaj na dobre książki. Wiesz jak mi się lista TBR rozrosła? 😉
Mogę się tylko domyślić zerkając na moją, już zmutowaną 😀
Brzmi intrygująco 🙂
Jest boski 😀
Ostatnio dość głośno o tej książce, chętnie rzucę okiem 🙂
Sądzę, że się nie zawiedziesz – kawał doskonałej sensacji 🙂
Już wrzuciłam na półkę do kupienia 😉
😀
O, widzę, że to coś dla mnie 🙂
O tak 😀 Powinien Ci się bardzo spodobać 😀
Noo, taka zapowiedz, to trzeba czytac. Swietna recenzja!
Dziękuję :* Bardzo warto 🙂
Thrillery to rzadko kiedy moja bajka. Bądź co bądź, brzmi ciekawie, więc chętnie przeczytam ją kiedy będę mieć okazję. 🙂
Bardzo polecam – diabelsko wciąga 🙂
Człowiek na kilka dni wypadnie z obiegu i już nie wie, co się dzieje w książkowym świecie… Dzięki za recenzję – właśnie dowiedziałam się o kolejnej bardzo dobrej książce do przeczytania! 🙂
A proszę 😀 Bardzo polecam „Pielgrzyma” – kawał doskonałej sensacji 🙂
Rzeczywiście „kawał” – ponad 700 stron… 🙂
Ale tak pędzi, że nie zauważasz kiedy, a tu ostatnia strona 🙂
Namówiłaś mnie – po raz kolejny 🙂
😀
„Pielgrzym” czeka na mnie już na czytniku i tak właśnie przeczuwałam, że to coś niemal doskonałego 😉
Jest prześwietny 😀
o tak.. niedługo się za niego biorę… idealnie wpasowuje się w moje klimaty.. choć zauważyłem, że ostatnio ukazujące się książki o szpiegach i agentach przedstawiają walkę z dżihadystami etc. na przykład ostatni Clancy czy 'Wysłanniczka’ Millera, ale to znak czasów.. jak dołożymy oswiadczenia szefa ISIS o chęci podbicia Rzymu to niedługo wyobraźnia pisarzy zaczerpnie pewnie tez z tego tematu coś..
Wiesz, kiedyś byli Rosjanie, teraz Wschód i dżihad, ale „Pielgrzym” wyróżnia się bardzo na tle tych podobnych historii, szczególnie głównymi postaciami – Pielgrzyma i Saracena. Czekam na Twoje wrażenia, bo czuję, że będzie zachwyt 😀
no to chyba jak skończę Bondę to się wezmę za tego Pielgrzyma.. ostatnio biorę duże książki na tapetę więc zobaczymy co tam pan od Mad Maxa wymyślił 🙂
Ta opowieść TAK pędzi, że nawet nie zauważysz, a już będzie po wszystkim 😀 Moim zdaniem mistrzostwo 🙂
skutecznie mnie zmotywowałaś 🙂 Pielgrzym dostaje 'pole position’ 🙂
😀
Odkąd tylko usłyszałam pierwsze dobre recenzje – poluję na tę książkę. Uwielbiam historię Bourne’a i książki Forsytha, więc „Pielgrzym” też pewnie przypadnie mi do gustu.
Czyta się dosłownie tak, jakby oglądało się najlepszy film tego gatunku – pędzi i zaskakuje, więc bardzo polecam 🙂
Coś mi się obiło o uszy jeśli chodzi o twórczość tego pisarza, ale niewiele wiedziałam do tej pory 🙂 Twoja recenzja bardzo zachęcająca, a ja lubię thrillery więc … 🙂
To jego debiutancka powieść, przez lata był scenarzystą w Hollywood 🙂 Polecam bardzo – czuję, że może Ci się spodobać 🙂 Thriller doskonały 🙂
Taka rekomendacja tylko zmusza mnie do kupienia jego książki 🙂
😀