„Panna Sidley spoglądała chwilę za nimi ze zmarszczonym czołem, myśląc, że w jej czasach dzieci były jednak inne. Nie to, że były uprzejmiejsze – bo na to dzieci nigdy nie mają czasu – czy też że okazywały dorosłym więcej szacunku; teraz dzieci miały w sobie więcej obłudy. Jak nigdy dawniej w obecności starszych pełne są fałszywych uśmiechów i fałszywego spokoju. Okazują rodzaj milczącej pogardy, która smuci i odbiera odwagę. Zupełnie jakby…
Ukrywają się pod maską? Czy o to właśnie chodzi?”
Świat dorosłych to kraina wiecznych problemów. Pewności i niepewności zarazem. Obaw i masy zagadek codzienności do rozwiązania. By połapać się we wszystkim i nie oszaleć dorośli mają swoje stałe, niezmienne prawa, których trzymają się za wszelką cenę. Z dziećmi natomiast sprawa nie jest już tak oczywista. Nic nie jest do końca pewne, nawet jeśli dorosłym wydawać by się mogło, że całkowicie zapanowali nad światem otaczających ich maluchów. A to nie jest prawda. Bo nad wyobraźnią zapanować nie można. Nie może ograniczyć dziecięcych pomysłów, chwilowych idei, które przelatują z prędkością światła przez ich małe główki i nigdy nie wiadomo, co się w związku z nimi wykluje.
Dziecięcy świat ma jeszcze w sobie coś ze starej magii. Tej, która sprawia, że w krzaki pod domem zamieniają się w dżunglę, kryjówka pod stołem w jaskinię piratów, a stary fotel w okręt wojenny dumnie przecinający falę. Magii, która zamienia motyle we wróżki, psy w dzielne wierzchowce, a kamizelkę dziadka w najlepszą zbroję przeciw smokom. Niestety to ta sama magia, która budzi do życia potwory w szafach, demony z cieni i kreatury pożerające dzieci, w swojej tajnej siedzibie pod łóżkiem. Tajemnica. Świat zamknięty szczelnie przed wzrokiem niemal wszystkich dorosłych, do którego już nigdy nie uzyskają dostępu. Czasami jednak zdarza się, że ta magia, szczególnie jej mroczniejsza, okrutniejsza część, przedostaje się i powraca do umysłów co wrażliwszych dorosłych, a ci nie mogąc pogodzić się z jej istnieniem popadają w szaleństwo. Jak na przykład panna Sidley z opowiadania Stephena Kinga „Udręka małych dzieci” (org. „Suffer The Little Children”).
Panna Sidley od lat sprawuje zawód nauczycielki. To jej misja. Jej powołanie. Lata doświadczenia wyrobiły u niej doskonały instynkt. Ma nosa do wychowania kolejnych pokoleń okolicznych dzieciaków. Jest postrachem szkoły pomimo swojej wątłej, delikatnej postury i zapadającego zdrowia. Panna Sidley jest przekonana o swoich metodach nauczania i wie, że doskonale umie zapanować nad każdą grupą uczniów. Ale pewnego dnia przytrafia jej się coś dziwnego. Obserwując klasę, kątem oka dostrzega makabryczną przemianę na twarzy jednego z chłopców. Ułamek sekundy. Coś dziwnego i nienaturalnego wychynęło z jego twarzy i łypnęło fałszywie na pannę Sidley. Od tego dnia nauczycielka zaczyna obserwować, z dnia na dzień robi się bardziej czujna, jej zmysły wyostrzają się i popada w obsesję. Podsycają ją podobne, nawracające epizody. Coś dzieje się z dziećmi w jej szkole. Coś złego, czego nie potrafi zrozumieć.
Jak zwykle Stephen King trafił w sedno, tym razem pokazując, że świat dzieci również może mieć swoje sekrety, ciemne tajemnice, których dorośli nie będę już w stanie pojąć, bo zapomnieli jak to jest być dzieckiem. Powrót do przeszłości nie jest w żadnym wypadku możliwy, a drobne różnice między kolejnymi pokoleniami z upływem czasu zamieniają się w gigantyczną przepaść i nie ma jak ich nadrobić. Niezrozumienie pokoleń w „Udręce małych dzieci” wyolbrzymione jest aż do absurdu. Chociaż może wcale nie jest to historia o tych różnicach? Może to właśnie jest opowieść o tym, co potrafi zamieszkać nawet w małym, pozornie niewinnym dziecku i ni stąd, ni zowąd wypełznąć na światło dzienne, gdy najmniej się tego ktokolwiek z dorosłych mógłby spodziewać? Może lepiej mieć się na baczności i nie zwracać uwagi na te przebłyski obrzydliwe, bo nigdy nie wiadomo, jak to się może dla nas skończyć.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo osacza mnie złowrogi chichot.
*Opowiadanie pochodzi z tomu „Marzenia i Koszmary” (org.”Nightmares and Dreamscapes”) i można je przeczytać w oryginale TUTAJ.
Całkiem mi to opowiadanie umknęło, uciekło z pamięci… 🙂 Pewnie dlatego, że do moich ulubionych z tych autorstwa Mistrza nie należy. Aczkolwiek dzieci w horrorach/thrillerach itd. to zawsze wdzięczny temat. 🙂 „Dzieci kukurydzy” bardzo lubię, mimo że zbyt wielu fanów ten tekst nie ma. 🙂
No „Dzieci kukurydzy” uwielbiam 😀 Przez kukurydzę oczywiście 😉
A „Udręka…” jakoś mi się tak ostatnio przypomniała zupełnie przypadkiem i stwierdziłam – a czemu nie 🙂 A które opowiadanie grozy lubisz najbardziej? Bo ja chyba „Metodę oddychania” i „Wielkiego kierowcę” (o nich też na pewno kiedyś napiszę) 🙂
Brrr, straszność. Ale króciutka, biorę do kawy 🙂
Bierz i pisz, jak się podobało 🙂
Przeczytane, szaleeeeeeństwo 😀 A ta końcówka!
😀 😀 😀
znowu środa, znowu King.. hmm robisz apetyt na te opowiadania.. muszę zrewidować najbliższe plany.. hmm
Cieszy mnie to niezmiernie 😀
Takie rzeczy u Kinga lubię najbardziej 🙂 Motyw dziecka w horrorze sprawdza się niemal za każdym razem. Dziecięcą niewinność najłatwiej wynaturzyć, ale nadać temu klimat to już inna sprawa.
Prawda 🙂 Mnie zawsze ta pozorna dziecięca niewinność intrygowała, bo sama pamiętam jakąś wewnętrzną dziwność 😉 No a King jest najlepszy w ukazywaniu tej właśnie dziwności 😀
Ach, ten King 😀 Mamy w bibliotece, więc na pewno prędzej czy później przeczytam! Teraz mam w domu zbiór opowiadań „Cztery pory roku” 🙂
UWIELBIAM „Cztery pory roku”! 😀 Każda historia tam wymiata! Szczególnie „Metoda oddychania” i „Ciało” (wielbię ekranizację <3) 😀
😀 Mam ją w najbliższych planach, ale najpierw czeka PLiO (jestem w trakcie) i dwa reportaże, które biorę na warsztat w pierwszej kolejności, bo są na nie rezerwacje 😉 Mam też w stosiku Joe Hilla i jego „Upiory XX wieku”.
SZALEŃSTWO 😀
Bukowe szaleństwo zawsze mile widziane 😀
Prawda 😀
Z czystej ciekawości czy cokolwiek zrozumiem włączyłam sobie to opowiadanie i właśnie je przeczytałam – nie znałam pojedynczych słówek, ale rozumiałam ogólny sens zdań, co mnie zaskoczyło. No i cóż – świetny tekst <3
Jest radość 😀
„Cztery pory roku” są rewelacyjne, chociaż dla mnie zdecydowanie „Skazani na Shawshank” jest najlepsze!
Tak naprawdę to wszystkie cztery wymiatają i aż trudno wybrać 😀
Nie czytałam tego opowiadania, ale skoro piszesz,że nie zmrużysz oka to och 😀 szykuje się niezła gratka!
Moim zdaniem jest prześwietne i idealne do straszenia 😀
„Miss Sidley was her name, and teaching was her game.”
Dobre!
Ale tym razem przegrała 😉
Biedna panna Sidley 😀
Ciekawe ilu nauczycieli z mojej podstawówki miało ochotę zrobić to samo 😀 Podejrzewam, z większość 😉
To by było co najmniej straszne 😀
Świetny tekst! Zresztą jak zawsze, gratuluję 🙂
Widzę, że mam sporo do nadrobienia jeśli chodzi o Kinga. Opowiadań z reguły nie lubię i bardzo rzadko po nie sięgam, ale po te autorstwa Stephena z pewnością sięgnę 😀
Dziękuję Kochana :-* Opowiadania Kinga są super, w sumie to wszystkie tomy polecam 🙂 ale jakbym miała polecić jeden szczególnie na zrobienie sobie smaku, to chyba byłby to wspominany już w komentarzach tom „Cztery pory roku” – wszystkie 4 nowele w nim są DOSKONAŁE i aż chce się więcej 😀
Będę pamiętać i jak tylko nadarzy się okazja, przeczytam 🙂
Środowa bezsenność z Kingiem. I jak tu później zasnąć 🙂
Opowiadania niestety nie czytałam, ale tak pięknie i zachęcająco piszesz, że poszukam.
Dziękuję Kochana :* Daj znać, czy się podobało!
Za dużo Kinga 😛 Mam już pościągane w większości te teksty ze wszystkich Bezsennych Śród, złapać tylko muszę tak zwane flow teraz (gdyby były to teksty o tematyce humorystycznej, byłoby znacznie łatwiej!) 🙂
Za dużo Kinga, phi 😛 Spokojnie, bo w kolejnych tygodniach Kinga nie będzie na pewno 🙂
Fakt, że mało jest humoru w opowieściach grozy 😉
Niezłe opowiadanie z niezłego zbioru. Czy to jest Twoje ulubione z tego zbioru ?
To chyba jest jedyne z tego zbioru, które naprawdę zapamiętałam i jeszcze „Crouch End”, bo to z mitów Cthulhu 🙂
o tak, „Crouch End” było świetne !
Jest King, jest groza, są dzieci… Nic więcej już nie potrzebuję – przekonałaś mnie 🙂
😀
Ja tak sobie podczytuję powoli te opowiadania, i „Udręką…” jestem zachwycony, dokładnie takich emocji oczekuję od siedmiostronicowych opowiadań grozy. Tym bardziej, że Kinga średnio lubię 🙂
King ma sporo takich smakowitych kąsków 🙂