BEZSENNE ŚRODY: „Casting the Runes” M.R. James

Bombla_BezsenneCastingTheRunes
 

“’walks on,
And turns no more his head
Because he knows a frightful fiend
Doth close behind him tread.’”

Świat naukowców, mędrców, literatów… Szkiełko i oko w najczystszej postaci, gdzie wszystko to, co tajemnicze musi zostać z tej tajemnicy obdarte. Wiwisekcja myśli, teorii i pomysłów. Świat bez sekretów, przejrzysty i zrozumiały. Rzadko kiedy opowieści o duchach odnoszą się do naukowej rzeczywistości – ich gotycka, z zasady romantyczna forma nie pasuje do surowych murów uczelni, drewnianych obić bibliotek, czy miejskich, nowoczesnych przestrzeni. Ale czy aby na pewno?

Jednym z autorów, którzy zapoczątkowali współczesną formę opowieści grozy, schodząc z utartych szlaków historii gotyckich był brytyjski pisarz M.R. James. Przeniósł fabuły z cmentarzy, opuszczonych zamków, średniowiecznych komnat, czy tajemniczych ogrodów i wpuścił to, co nadnaturalne i niewyjaśnione do wypełnionymi formułkami, regułami i ustalonymi zasadami świata naukowców, antykwariuszy i bibliotekarzy. W jego opowieściach rozum musi stawić czoła zabobonowi, a dobro stanąć naprzeciw złu. Formuła, którą obrał autor sprawia, że czytelnik zaczyna nerwowo rozglądać się wokół siebie i wyszukiwać znaków nie z tego świata. Bo przecież nigdy nic nie wiadomo. Tak, jak w jednym z jego bardziej znanych opowiadań zatytułowanych „Casting the Runes” (dosł. „Rzucając runy”).

Ktoś natarczywy na okrągło przesyła do stowarzyszenia naukowego referat dotyczący alchemii. Referat jest systematycznie odrzucany przez recenzentów jako całkowicie niedorzeczny, a jego twórca, niejako Pan Karswell, zyskuje miano szalonej jednostki, skoro postrzega siebie jako alchemika. I coś musi w tym być niepokojącego, bo wraz z odrzuceniem materiału wokół recenzentów zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Krytyk poprzedniej jego książki dotyczącej czarów zginął w tajemniczych okolicznościach i teraz, tymi samymi krokami podąża Pan Dunning, który wyczuwa jakąś mroczną obecność przyczajoną tuż za nim. Prawdy wychodzą na jaw, strach pada na koło naukowe i nikt już nie jest do końca pewny, czy to zbiorowa halucynacja, czy naprawdę Pan Karwell potrafi przyzywać tajemne moce. Czas płynie, Pan Dunning czuje oddech na plecach i zbliża się czas ostatecznego rozwiązania.

W „Casting the Runes” M.R. James konfrontuje ze sobą świat nauki, ze światem magicznym, tym niedopowiedzianym i niewyjaśnionym, jednak z założenia złośliwym i złym. Automatycznie rozum zamyka się, gdy napotyka coś, czego nie można racjonalnie wyjaśnić. Gdzie upada logika, tam upada naukowe spojrzenie, a jego miejsce zajmuje zabobon i strach przed Nieznanym. To taka historia przypadku, gdy brytyjscy dżentelmeni muszą stawić czoła czemuś, co ni stąd ni zowąd rozjuszyli swoim sceptycznym podejściem. Wychodzi z tego jakiś rodzaj miejskiej legendy dla naukowców – coś się zgadza, coś innego już niekoniecznie. Ktoś coś przeżył i opowiedział, a inny zginął w niewyjaśnionych okolicznościach i zabrał tajemnice do grobu. W opowiadaniu fascynuje to podejście załamania codziennej naukowej rzeczywistości czasów wiktoriańskich i jej całkowite obezwładnienie przez to, co paranormalne i niewyjaśnione, gdy rozumowi nie pozostaje nic innego, jak wycofać się do strefy cienia.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo czuję, że coś czai się w mroku za moimi plecami.

O.

*Kto pragnie poczuć mroczną obecność, sunącą krok w krok, ten odnajdzie ją w opowiadaniu M.R. Jamesa dostępnym całkowicie za darmo TUTAJ.

**M.R. James to moje nowe literackie odkrycie 🙂 Nowa groza, nowy terror, nowe weird fiction. Spodziewajcie się więcej i częściej, bo to dopiero początek naszej przygody!

Komentarze do: “BEZSENNE ŚRODY: „Casting the Runes” M.R. James

  1. Lolanta napisał(a):

    Ty zawsze znajdziesz coś ciekawego 🙂 Szczerze mówiąc sam początek nie był zbyt interesujący, ale za to w drugiej połowie o wiele lepiej…. 🙂

  2. darkangelofrevolution napisał(a):

    Takie historie zawsze kojarzyły się mi się z szalonymi naukowcami pochylonymi nad stołem laboratoryjnym. Ale naukowcy z fiołem na punkcie czegoś… tak, to bywa przerażające 😉 zwłaszcza jak chcą przekonać do tego innych 😀

  3. Dominik Ł. napisał(a):

    Cieszę się widząc tutaj Jamesa 🙂 Choć nieprawdą jest, że na polski nie został przetłumaczony ;))) „Opowieści starego antykwariusza” i „Opowieści o duchach” zostały przetłumaczone i wydane przez wydawnictwo C&T. Zresztą pod koniec listopada mają zamiar wydać kolejny tom jego opowiadań. Od razu mówię, iż warto najpierw zaczynać od „Opowieści starego antykwariusza” – są łatwo dostępne, choćby na allegro.
    Tak jeszcze jako znawca napomknę (zresztą to samo co Luce z Przestrzenie tekstu), że James jest twórcą większości wszystkich najbardziej znanych konceptów o duchach i stanowi w tej kwestii największy wzór, będąc jednocześnie najczęściej kopiowanym.

    Kończąc wywód polecam się w kwestii horroru i klasycznej grozy ;)))

    • Bombeletta napisał(a):

      A widzisz – ja niekoniecznie ogarniam tłumaczenia, bo czytam w oryginale i wolę oryginał, jeśli jest dostępny, niemniej dobrze wiedzieć, że polskie wersje też są, to będę odsyłać 🙂
      Jeśli chodzi o M.R. Jamesa, to dopiero moje pierwsze spotkanie i zachwycam się 🙂

  4. Pyza Wędrowniczka napisał(a):

    Przyszłam jako nowa fanka Jamesa czytająca go teraz i pisząca o nim często, żeby zobaczyć, czy była z nim bezsenna środa, no i się nie zawiodłam ;). Ale wiesz, mnie się wydaje, że to nie jest tak, że James wyprowadza opowieści o duchach z gotyckich stylizacji — on raczej z nimi gra, bo przecież mamy u niego i te wszystkie katedry, i nawiedzone dwory, i tajemnicze lasy, wszystko jest, tylko podane nieco inaczej.

    A w samych „Runach…” pan Karswell mi się wydał znacząco podobny do początków pana Norrella Susanny Clarke, chociaż z innym akcentem, bardziej złośliwym i mrocznym jednak.

Leave a Reply to lacunerheiCancel reply