„Tak i wyjście z niewoli wymaga tragicznych poświęceń. A Mesjasz sam musi zejść najniżej, do tych beznamiętnych mechanizmów świata, gdzie uwięzione zostały rozproszone w mrokach iskry świętości. Tam gdzie ciemność jest największa i największe poniżenie. Mesjasz będzie zbierał iskry światła, więc którędy przejdzie, zostawi za sobą jeszcze większą ciemność. (…) Mesjasz musi pozostać głuchy na te wredne zaczepki, stąpać po wężach, popełnić najgorsze czyny, zapomnieć kim jest, stać się prostakiem i głupcem, wejść we wszystkie fałszywe religie, przyjąć chrzest i włożyć turban. Musi unieważnić każdy zakaż i znieść każdy nakaz.”
Zapowiadają go znaki na niebie i ziemi. Kometa Halleya. Zaćmienia słońca i księżyca. Krwawe łuny, gdy zapada zmierzch. Zarazy i pomory. Trzęsienia ziemi. Susze i powodzie. Nieomylne znaki końca świata. Nadchodzi pora na rozliczenie. Słychać już trąby sądu ostatecznego i szum skrzydeł archaniołów w przestrzeni. Ten delikatny okres kryzysu to czas proroków i czas mesjaszy. Nieistotne, czy będą oni prawdziwi, czy ostatecznie okażą się być kuglarzami, namiastkami czegoś, czego tak bardzo ludziom brakuje. Nieważne, czy będą oni nieść mądrość, ważne jest bowiem, by nieśli ze sobą ukojenie duszy, a ich słowa nadawać maja sens istnieniu. Mają tłumaczyć zagadki wszechświata i zdradzać boskie plany wobec upodlonej, nieszczęśliwej ludzkości. Tę kruchość wykorzystać mogą co sprytniejsi, ci bardziej zaradni, którzy wierzą we własną wyjątkowość i moc swoich myśli. Tacy, których unikatowe zdolności dostrzegą również inni i podążą za nimi nawet do wrót samego piekła. Byle znalazło się wytłumaczenie. Byle ktoś usprawiedliwił cierpienie.
Takim kimś był niejaki Jakub Frank – heretyk, mistyk, kabalista, rabin, prorok i MESJASZ, według jego zwolenników ten trzeci i ostateczny boski wysłannik. Reformator religijny, który za cel postawił sobie zjednanie trzech największych religii świata. Po trochu cudotwórca, mistyfikator i przywódca niezwykłej sekty. Ale przede wszystkim bohater najnowszej, grubaśnej i niewiarygodnie dopracowanej powieści Olgi Tokarczuk zatytułowanej „Księgi Jakubowe”. Ach! Co to były za czasy dla świata! Tyle niezwykłych wydarzeń! Tyle fałszywych znaków! Tyle słów rzuconych na wiatr! Początek drugiej połowy XVIII wieku. Rozlatująca się Rzeczpospolita, jeszcze przed rozbiorami. Kraj etnicznie różnorodny, barwny kulturowo, pełen mniejszości religijnych. Niestety politycznie niestabilny i kruchy. W tej trudnej do wyobrażenia dzisiaj Polsce mieszały się między sobą między innymi wspólnoty tatarskie, ormiańskie, czy żydowskie. Ta ostatnia właśnie stała się celem sekty koniozo z Salonik, która wysłała do Rzeczpospolitej Jakuba Franka z misją utworzenia nowego heretyckiego odłamu wśród polskich wyznawców judaizmu.
I o tej nowej wspólnocie właśnie, o jej początkach i kolejach losu, opowiadają „Księgi Jakubowe”, które są niejako próbą odtworzenia życia żydowskiego mesjasza i członków jego sekty. Przewodniczką w tej dziwnej rzeczywistości odwróconych praw Tory i zaburzonego porządku jest Jenta – babka Jakuba. Zawieszona jest ona pomiędzy stanem życia i śmierci, w który wprowadziła się połykając kabalistyczny amulet. Teraz, jako duch nie-duch przemierza czasoprzestrzeń i podąża śladami swojego wnuka, obserwując jak niczym odrzucony Mojżesz wyprowadza on swój „nowy”, ulepszony lud z niewoli dawnych praw, które wraz z jego nadejściem przestały obowiązywać. Jenta wędruje i staje się niemym, niewidzialnym świadkiem wydarzeń tak nietypowych, że aż trudno uwierzyć, że część z nich stanowi fakty historyczne. Otóż, Jakub Frank prowadzi swoich wybrańców przez mistyczne elementy Zoharu, przebłyski religii muzułmańskiej, aż do chrztu chrześcijańskiego. Tym samym frankiści, jak później ich nazwano, łamią wszystkie możliwe zasady swojej pierwotnej wiary, a buntem przeciw ustalonemu porządkowi, przekraczają wszelkie możliwe granice zwyczajnie pojętej religijności.
A kontrowersyjny Mesjasz? Jakub Frank, którego historię Olga Tokarczuk w „Księgach Jakubowych” tak umiejętnie i precyzyjnie odtworzyła, pragnął przede wszystkim wolności. Ten awanturnik, który podporządkował sobie dziesiątki dawniej bogobojnych Żydów, teraz prowadzi ich nietypową drogą herezji w najczystszej postaci. Podstawą nowej wiary, w swoją wyjątkowość i w nowy porządek, jest bunt. Rebelia przeciw światu i przeciw typowemu życiu według praw moralnych i społecznych. Jego wyzwoleni wyznawcy żyli w dziwnej komunie, bez indywidualnej własności, gdzie nawet mąż i żona nie należeli wyłącznie do siebie, a dzieci stanowiły własność wspólnoty. Niezwykła charyzma ich przywódcy, władcza postawa, a przede wszystkim jego niezachwiana wiara we własną nieomylność sprawiały, że do Jakuba Franka zagubieni ludzie ciągnęli niczym pszczoły do miodu. W chaos i zwątpienie wprowadził on swój własny porządek, który nawet jeśli nie był do końca zrozumiały, to niezwykle kuszący. A za główną broń obrał sobie słowo.
O ile wszyscy bohaterowie „Ksiąg Jakubowych”, zarówno ci fikcyjni, jak i prawdziwi, snują się w niepewności, tracą wiarę i gubią gdzieś po drodze sens istnienia, chociażby na chwilę, to sam Jakub Frank nie traci nic. Przynajmniej w sensie duchowym. Jego wewnętrzny ogień płonie bez ustanku, jest ostoją i światłem tam, gdzie tego światła nie powinno być. Podążanie za jego wizją wiary to ciąg poświęceń, na który decydują się całe rodziny, pomimo prześladowań, czy rzucanych klątw. Jakub Frank dawał siłę, wzbudzał uśpione pragnienia i namiętności – uwalniał ludzi z ciasnych religijnych okowów, otwierał ich umysły na nowe koncepty i prawdy. Obserwując jego poczynania nie można być do końca pewnym, czy to wszystko było na serio, czy przez całe swoje życie ten przywódca o mesjanistycznych zapędach prowadził jedynie duchowy eksperyment. Przy nim wszystko było proste, jednak on sam i jego myśli zostały nieprzejednane.
„Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk to powieść, która niczym monumentalna, wspaniała olbrzymka obżera się przed naszymi oczami faktami historycznymi, anegdotami i wrzuca nam co chwilę co słodsze kąski, sama łapczywie zapijając najlepszym winem. Czytelnik może mieć miejscami wrażenie, że bierze udział w nietypowym cielesnym misterium, bądź w jakiś pysznych bachanaliach, gdzie ktoś gdzieś tańczy, ktoś zalewa się krwią, ktoś pochłania innego człowieka. Śpiewy, krzyki, nieskończone morze ciał. Wokół tego wszystkiego: słowa. Słowa rozochocone atmosferą, dziką wolnością, które odtwarzają postać Jakuba Franka i słowa, które tworzą ten wyjątkowy heretycki świat powieści. Jest w tym swoista magia, poczucie dopuszczenia do czegoś pięknego, czego może nie da się od razu zrozumieć, ale intuicyjnie przyswoić chociażby po części, już tak.
„Księgi Jakubowe” to literacka uczta do rozsmakowywania się w wielu głosach, do przeglądania się w wielu spojrzeniach, do podglądania wielu dusz oczekujących na zbawienie – wskrzeszenie zapomnianego i cudowna podróż do miejsca, gdzie słowa tworzą nowe światy, tworzą samych ludzi, a historia otwiera nowe rozdziały. A wszystko to śladami Jakuba Franka – wizjonera, buntownika, trzeciego i ostatniego Mesjasza.
O.
A teraz coś specjalnego i nowego dla Wielkiego Buka – mini-komiks 😀
*Za wspaniałą książkową ucztę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Mimo że Gruby Zwierz i tak pięknie to opisałaś – nadal mam to wrażenie, jakie miałam po pierwszym obejrzeniu książki na TK w Krakowie – że to nie jest tytuł dla mnie. Jakoś te wszystkie Mesjasze (nawet jeśli to anty-Mesjasze) mnie męczą. Ewentualnie satyra na ten temat by przeszła 😛
Fakt, że to nie jest powieść dla każdego – wymagający gigant, ale jednak taki, który czyta się jak piękną opowieść 🙂 Mnie nie męczyła – pożarłam z rozkoszą 🙂 Może poszukaj fragmentu, to wtedy będziesz wiedziała, czy to lektura dla Ciebie 😀
Przekartkowałam ją na targach i właśnie stwierdziłam, że nie-e 😛
To nic na siłę, Kochana 🙂
Bywają książki, do których trzeba dojrzeć.
Prawda – potrzeba czasu, innego momentu w życiu. 🙂
Książka wygląda monumentalnie i sama jej struktura też pewno taka jest, co czyni z niej „must-have” w moim przypadku :))
Powieść do smakowania i zachwycania się – wspaniała olbrzymka 😀
Polska XVIII wieku ciekawie się zapowiada.. ja mam książkę w ebooku.. i czeka na jakąś mobilizację.. będzie to pierwsza książka Pani Tokarczuk jaką przeczytam.. 🙂
To też moja pierwsza książka Olgi Tokarczuk i z pewnością nie ostatnia – CUDO gigantyczne 😀
a czytałaś booka fizycznego? bo na stronie z ebookami pisało że ebook może nie zawierać czegoś tam.. i się zastanawiam czego..
Czytałam fizyczną – grubaśna cegła w cudnej oprawie i właśnie ta graficzna oprawa pewnie nie jest dostępna w ebooku. To jedna z tych książek, które chyba najlepiej mieć w formie papierowej – obczaj przy okazji w księgarni 😀
ha! tak myślałem.. ale do księgarni nie bedę zaglądał bo w bibliotece już jest u mnie 🙂
To bierz szybko! 😀
Chciałam coś napisać na temat recenzji, ale… Komiks mnie powalił na łopatki 😀
😀 Cieszy mnie to bardzo 😀
Mnie też! Taki fajny suchar literacki 😀 Olga, poproszę więcej takich komiksów 😀
Tak czułam, że Wam suchar przypasi 😀 będzie więcej 😀
Właśnie się za nią zabieram…tylko czemu tu tak czarno
Czekam na Twoje wrażenia 🙂
A czemu czarno? Przez grafiki? U mnie prawie zawsze tak minimalistycznie jest 🙂
Świetna recenzja. „Księgi” niestety muszą poczekać u mnie na bliżej nieokreślony czas w kolejce. Pozdrawiam
Pięknie dziękuję 🙂 Bardzo warto poznać i poświęcić im czas 🙂
Jezu, super recenzja!!! Mnie ta książka się cały czas wymyka – po prostu brak mi pewnie wiedzy, lekkości języka, by fachowo o niej mówić:(…
Ojej, pięknie dziękuję 🙂 Powieść cudowna – zgadzam się w zupełności 🙂
Aż zadrżałam, gdy to zobaczyłam! Błyskawicznie pokonałaś Księgi! Ja to kiedyś kiedyś… Tyle do czytania 😉
Luka Rhei
„Księgom…” trzeba poświęcić czas, ale nie będzie to czas stracony, o nie 🙂 Do zachwycania się 🙂
Z książkami pani Tokarczuk nie miałam jeszcze przyjemności, ale może pewnego, pięknego dnia się to zmieni…? 🙂
To dopiero moje pierwsze spotkanie, ale jakie cudowne! Jak kiedyś będziesz miała okazję – ugryź koniecznie 😀
Myślę, że Olgę Tokarczuk tak bardzo zafascynował Jakub Frank, ponieważ był dla niej wzorem – wykazywał tę samą otwartość umysłu i odwagę w przekraczaniu granic co ona sama. Widać to w jej książkach, wprost nieprawdopodobne jak odkrywczo i rewolucyjnie potrafi spojrzeć na świat, na takie codzienne rzeczy, rozkładać wszystko na czynniki pierwsze, z zacięciem naukowca, a równocześnie subtelnie jak prawdziwa poetka (zresztą zaczynała ponoć od wierszy). Jeśli mogę Ci coś doradzić – przeczytaj jako następny „Prawiek i inne czasy”. Właściwie większość jej książek jest cudowna (ja zaczynałam od „Anny In w grobowcach świata” i też skończyło się na miłości od pierwszego wejrzenia), ale „Prawiek” jest wyjątkowy.
Masz całkowitą rację – tę fascynację Frankiem i jego zbuntowaną postawą widać na każdej stronie powieści, w każdym słowie i zdaniu. Olga Tokarczuk przedstawiła jego historię tak, że wciąż pozostaje tajemniczy, nieodgadniony – buntownik i heretyk, który wywrócił wiarę do góry nogami. Wspaniała powieść.
Bardzo dziękuję za polecenie – zapisuję tytuły i będę polować 🙂
Ucztom literackim i grubaśnym tomom mówię zdecydowane tak :). ,,Księgi Jakubowe” planuję przeczytać od czasów zapowiedzi – własnego egzemplarza jeszcze nie mam, ale coś czuję, że w 2015 będzie na szczycie listy do zdobycia.
Grubaśność jest zdecydowanie piękna <3 Zdobądź i zaczytaj się w zachwycie 🙂
Słuchałam wczoraj benefisu Olgi Tokarczuk w Trójce i cieszę się, że takie imprezy organizuje się również dla pisarzy. życzono autorce Nobla – ciekawe, czy ma szanse?. Na szczęście mam książkę na półce – po tej recenzji jestem jeszcze bardziej zachęcona do tego, by sięgnąć po „Księgi Jakubowe”.
Ja bym powiedziała, że szanse na Nobla naprawdę są, w sensie „Księgi Jakubowe” to wspaniała powieść, z której treści wypływa fascynacja, a historia przenika się z fikcją – coś niesamowitego 🙂
Pewnie niedługo dołączy do mojego „stosika”, ale na lekturę będzie chyba musiała poczekać do świąt… 🙂
Jestem ogromnie ciekawa, czy Tobie również tak się spodoba 🙂
„Księgi…” zakupione na Krakowskich Targach leżą i grzecznie czekają, bo ich czytanie zaplanowałam sobie na czas około i poświąteczny. Jednocześnie chcę wiedzieć (kategorycznie chcę, tak z tupnięciem!), w jaki sposób udaje Ci się zaginać czasoprzestrzeń. Dopiero co zaczęłaś czytać, a już jesteś po lekturze. Ja też tak chcę umieć mieć czas jak z majtkowej guuumyyyy :<
No bo majtkowa guma to mój (TAJNY!) składnik tej maszyny czasu, nad którą od roku ponad pracuję 😀 Jeszcze nie działa za bardzo (maszyna), ale guma od majtek jak najbardziej tak – eksperymentuję 😀
Ale tak w sumie to ja nie wiem, czy zagięłam czasoprzestrzeń, bo przecież tydzień czytałam „Księgi…”, a to tylko trochę ponad 100 stron dziennie 🙂
To już nie tajny:D
Cichutko teraz, może nikt nie zauważy 😀
GUUUUUUUUUUMAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!
Dobrze :*
NO NIEEEEE!!! 😀
Uwielbiam Tokarczuk – najbardziej „Dom dzienny…” <3 A "Księgi…" przyTargałam z Expo i liczę, że nadejdzie ich czas 🙂 Magazyn "Książki" mnie tak rozochocił, że musiałam kupić!
PS Podoba mi się metafora olbrzymki 😉
A ja tak jakoś unikałam i dopiero teraz poznałam i jest miłość od pierwszego zdania <3 Cudowna, gargantuiczna powieść – czekam na Twoje wrażenia 🙂
I zapisuję tytuł!
Już zamówiona w bibliotece 🙂 Jestem ciekawa, czy akurat „Księgi Jakubowe” to dobry pomysł, by zacząć przygodę z panią Tokarczuk 🙂
Dla mnie był to pomysł jak najbardziej trafiony 😀 Czekam na Twoje wrażenia! 😀
Ja wiem, że Ty wiesz, jak bardzo byłam podekscytowana tą powieścią i jak niesamowicie wyczekiwałam Twojej recenzji. Aż mi holmesowy nos drgał, wyczuwając nadejście nie tylko monumentalnej opowieści, ale także Twojej – jak zwykle niesamowitej recenzji.
I nie zawiodłam się. Teraz nie dość, że wiem, że muszę się za swoje „Księgi Jakubowe” zabrać, to jeszcze miałam przyjemność doświadczyć rewelacyjnego tekstu Twojego autorstwa. A to:
„„Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk to powieść, która niczym monumentalna, wspaniała olbrzymka obżera się przed naszymi oczami faktami historycznymi, anegdotami i wrzuca nam co chwilę co słodsze kąski, sama łapczywie zapijając najlepszym winem.”
– jest zdanie, które się smakuje. Tego się nie czyta, tylko chłonie zmysłami.
Dziękuję Ci niezmiernie za ten tekst 🙂 A to, że przeczytam „Księgi…” to w tym momencie zwykły truizm 😉
Ale radość 😀 zdania do pożerania były od zawsze moim marzeniem <3 Przeczytaj koniecznie "Księgi…" i zachwyć się również 😀
Przemyślę, ale czasu chwilowo nie mam na takie tomiszcza… ale komiks przedni a godny 😀
Tomiszcze przepyszne 😀 i radość, że komiks się podoba 😀
Żałuję, że nie mam czasu na razie. Ale na pewno jest na liście.
Koniecznie – powieść do smakowania i zachwycania się 🙂
Tak pięknie opowiedziałaś o tej książce, że wydaje mi się, że teraz to muszę po nią sięgnąć. Miałam zamiar ją sobie sprawić imieninowo, ale ostatecznie z niej zrezygnowałam. Teraz widzę, że to był błąd.
Dziękuję :* Zdecydowanie warto sięgnąć – grubaśna, piękna księga do smakowania 🙂
Tyle mi opowiedziałaś o tej książce, ze chyba się skusze, ale jeszcze nie teraz. Na razie spróbuję coś lżejszego autorki, zobaczę, czy mi styl pasuje, zanim zabiorę się za „cegłówkę”.
Komiks świetny 😀 Więcej proszę 😀
O! To ja czekam na inną książkę Tokarczuk 😀