„Siekiera” Ludvík Vaculík – recenzja

Bombla_Siekiera

Konflikt pokoleń to rzecz naturalna. Co prawda powiedzenia ludowe powtarzają niczym mantrę: jaki ojciec – taki syn, jaka matka – taka córka, jednak zanim dziecko upodobni się do rodzica, zanim na nowo odezwą się w nim geny przodków, to musi zbuntować się, musi stanąć naprzeciw, by dowieść swojej wyjątkowości i indywidualizmu. Ta konfrontacja trwa tak naprawdę całe życie, a swoje ujście odnajduje gdzieś w dalekiej przyszłości, gdy czas zaczyna przyspieszać, a wspomnienia mieszają się i ukrywają za emocjonalną mgłą przeszłości. Człowiek powraca do lat młodzieńczych, by już z perspektywy dostrzec swoich rodziców i to spojrzenie dopiero nadaje na nowo wszystkiemu sens – łączy pokolenia, pozwala zrozumieć i zamknąć pewne rozdziały i nadać kierunek dalszej egzystencji.

Opowieść o rodzinie, o pokoleniach i wspomnieniach sprzed lat, które wciąż nawracają i naznaczają kolejne generacje opowiada jedno z  najważniejszych dzieł literatury czeskiej, czyli „Siekiera” Ludvíka Vaculíka z 1966 roku. Ten jeden z najbardziej znaczących czeskich pisarzy stawiany jest tuż obok Bohumila Hrabala, czy Milana Kundery, a jego twórczość to dowód odwagi i buntu tamtych lat, głos, który odznaczył się w historii literatury i zostanie zapamiętany jak pisarz, który miał odwagę przemówić w imieniu zmiany. „Siekiera” to opus magnum Ludvíka Vaculíka oraz próba ujęcia w słowa, wykreowania sztuki z filozoficznej i moralnej walki inteligencji lat 60’ w Czechosłowacji.

Okładkowy84

Dziennikarz z komunistycznej Pragi, człowiek w średnim wieku, po latach oddalenia, powraca w rodzinne strony, w rejony Moraw. Pragnie odwiedzić swojego brata–kierowcę, którego nie widział od wielu lat, jednak zanim te zamierzone odwiedziny dojdą do skutku, ten będzie musiał rozliczyć się ze swoim życiem, a przede wszystkim z przeszłością i postawą swojego ojca. Zaczyna się ciąg wspomnień, migają ojcowskie anegdotki, rodzinne spotkania, wspólne chwile spędzone z braćmi… Przepełnione bólem i tęsknotą listy ojca z czasów jego ucieczki do Persji, historyczne przemiany widziane przede wszystkim z perspektywy prostych, wiejskich ludzi, którzy zamiast otrzymywać godziwą zapłatę za swój trud, zostają oszukani przez ustrój. Próba odzyskania wolności, przemijanie wszystkiego i tylko braterskie uczucia pozostają niezmienne, dzisiaj o wiele głębsze niż dawniej, bo naznaczone duchem czasu.

Bohater „Siekiery” to człowiek pozbawiony już iluzji, który wciąż jednak prowadzi wewnętrzną walkę z ojcem, im bliżej jest swoich korzeni i powrotu na rodzinną ziemię. Podróż nastraja go sentymentalnie, pozwala przypomnieć sobie zatarte już szczegóły. Ludvík Vaculík zestawia ze sobą ojca i syna w pewien sposób rewolucyjnie, bo tak jak rewolucjoniści próbowali walczyć z twardym, nieprzystępnym prawem reżimu, tak tutaj dziecko walczy z obrazem rzeczywistości wykreowanym przez swojego rodzica. To niezwykle emocjonalna konfrontacja, która trwa w „Siekierze” całymi latami, im dalej bohater cofa się w przeszłość. Te wydarzenia to swoisty strumień świadomości prowadzony przez uczucia i idee, poprzez wspólne doświadczenia czeskiego narodu, poprzez utopie bez przyszłości. Poprzez władzę, która odbierała wszystko, karmiąc swoich ludzi mrzonkami o lepszym świecie, dając nadzieję na lepszą formę socjalizmu, która jest równie nierealna jak komunistyczna wizja zjednoczonego narodu.

„Myśli sobie, jaki to zrobił się ze mnie pan, a ja nie wiem, czy zrobił, ponieważ panami są dla nas zawsze ci wyżej i wyżej, a do tych ostatnich na końcu musi się szczerzyć potworna pustka, czyli chyba ta wolność.”

„Siekiera” Ludvíka Vaculíka to powieść, która zabiera czytelnika w podróż w czasie, do rzeczywistości już utraconej, która jednak naznaczyła kolejne pokolenia i wciąż tkwi w świadomości mieszkańców Czech. Rozbrzmiewa tu naiwne spojrzenie na komunizm, dlatego też ze współczesnej perspektywy nie zawsze czyta się „Siekierę” w łatwy sposób, co więcej trudno jest wczuć się w rozterki bohaterów. Ciężko jest wejść w buty młodego socjalisty, który zawiedziony jest komunistycznym reżimem i który poszukuje innej, prawdziwej twarzy socjalizmu, nie tylko dlatego, że samemu nie jest się socjalistą, ale także dlatego, że zawód ten i przemyślenia bohatera są osadzone w bardzo konkretnym czasie i związanej z tym czasem sytuacji politycznej. Niemniej, być może właśnie dlatego powieść ta wydaje się być wyprawą w odmienną perspektywę, dzisiaj już niemal egzotyczną i dzięki temu ciekawą, a z czeskiego punktu widzenia wciąż ważną.

O.

KONKURS:

W sercu jakich wydarzeń historycznych chcielibyście się znaleźć? Przeżyć na własnej skórze?

Konkurs trwa do 11.10 do północy. Na drodze losowania wybiorę jednego zwycięzcę. 🙂

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Stara Szkoła.

Podziękowanie2

**Po więcej „Siekiery” koniecznie zajrzyjcie na VLOGA! Filmik pojawi się ok. 16:00.

Komentarze do: “„Siekiera” Ludvík Vaculík – recenzja

  1. Kasia napisał(a):

    Świetna książka, bardzo mądra, prawdziwa, uniwersalna. Ale jak już mówiłam, skoro Wielki Buk nad nią patronuje, to nie mogła być inna 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      Awww <3 Dziękuję! Powieść naprawdę doskonała! Czy uniwersalna, to miałabym częściowe wątpliwości (bo zależy, z której strony na nią spojrzeć), ale mądra i prawdziwa zdecydowanie tak 🙂

  2. Angelika napisał(a):

    Pod warunkiem, że znalazłabym się tam w magiczny sposób na jedną noc i nie musiałabym przeżywać wcześniejszych tragicznych wydarzeń osobiście, chciałabym zobaczyć Berlin nocą z czwartku 9 listopada na piątek 10 listopada 1989, gdy po 28 latach istnienia upadł Mur Berliński. Poczuć niedowierzanie i płonącą radość w sercu, gdy Güntere Schabowski na ekranie małego, czarno-białego telewizora omyłkowo poinformował, że granica z Berlinem Zachodnim zostanie niezwłocznie otwarta. Pobiegłabym z tłumem do Muru przy Bramie Brandenburskiej i wdychałabym tchnienie wolności. Słuchałabym wiwatów szczęśliwych ludzi, pomagałabym niecierpliwym wdrapać się na przeszkodę do „Zgniłego Zachodu”. Obserwowałabym powitania rozłączonych kochanków, rodzin, przyjaciół. Następnie wzięłabym młot i z wieloma innymi burzycielami zniszczyłabym granicę, która zrujnowała życie niezliczonej liczbie ludzi. Emocje, które w tym czasie czuło się w powietrzu, musiały być wręcz namacalne.

  3. Ja subiektywnie napisał(a):

    Literaturą czeską zainteresowałam się właśnie niedawno. Za Kunderę już się zabrałam, na Hrabala się przymierzam, a o tym autorze nie słyszałam jeszcze. Tytuł sobie zapiszę i kiedyś postaram się po nią sięgnąć. 🙂

  4. Kinga napisał(a):

    Trochę mi to zajęło, zanim wybrałam:) Jest bowiem wiele takich wydarzeń, które chciałabym zobaczyć, ale niekoniecznie uczestniczyć w nich bezpośrednio. Uznałam, że najbezpieczniej brać udział w koronacji Bolesława Chrobrego. Może nie jest to wydarzenie zmieniające losy świata, ale na pewno ważne dla Polski. Poza tym to fascynujące móc zobaczyć z bliska tych ludzi, stroje, samą koronację i obrządek z nią związany. I jeszcze móc posłuchać ówczesnego języka! Dla mnie cudo!

  5. Kolejny Rozdział napisał(a):

    Miałam już okazję spotkać się z czeską prozą. I nie rozczarowałam się. 🙂 Kilka książek mnie wytarmosiło emocjonalnie, a nawet zmieniło spojrzenie na ludzi, czy ich życiowe sytuacje. Więc na „Siekierkę” na pewno się zdecyduję i skuszę.

    A jeśli chodzi o serce wydarzeń historycznych, w których chciałabym się znaleźć. Nie mam jednego. Chciałabym się znaleźć konkretnie w epoce wiktoriańskiej. Dlaczego? Kto czytał książki Austen, ten wie. <3 Kto nie czytał, niechaj czym prędzej się dowie! 😀

  6. Natalia napisał(a):

    Książki jestem ciekawa, nawet bardzo. Coś, co po tylu latach nadal budzi emocje nie może być „słabe”.
    A sama chciałabym się znaleźć w wiktoriańskiej Anglii, chyba jednak w żadnym konkretnym momencie, po prostu w zwykłym codziennym dniu. A z powodu…? „Domu grozy” oczywiście 🙂 Choć raz chciałabym ubrać taką sukienkę, jaką kobiety w tamtych czasach nosiły na bal :).
    PS. Skończyłam oglądać serial, nie wiem na jakim etapie jesteś, więc nie będę zbytnio spojlerować, ale… zakończenie a właściwie jeden z aspektów złamało mi serce 🙁

    • Bombeletta napisał(a):

      Kochana, drugi sezon już obejrzany – teraz czekam na trzeci 😀 <3 Cudo! Mój faworyt to Wiktor Frankenstein – wspaniale romantyczna postać 🙂

  7. Kamila napisał(a):

    Oj wiele wydarzeń historycznych chciałabym zobaczyć. Ciężko wybrać jedno, dlatego wsiadam do wehikułu czasu i widzę Wojnę Trojańską, odkrywam Amerykę z Kolumbem, czy wraz z Jamesem Wattem konstruuję pierwszą maszynę parową;)

Leave a Reply to KasiaCancel reply