Pisząc o japońskim horrorze, na myśl narzucają się zazwyczaj dwa największe motywy nawiązujące do religii oraz kultury Japonii. Pierwszy to świat tengu, oni i yōkai, czyli duchów, demonów i mitycznych stworzeń oraz potworów, czczonych w religii shintō. W tym przypadku powraca również temat opieki nad duszami zmarłych przodków, jako że Japończycy niemal żyją w świecie zamieszkałym przez duchy, a ich codzienność naznaczona jest pamięcią o śmierci. Drugi motyw powracający w japońskim horrorze to nieśmiertelna zemsta, której silne uwarunkowanie bierze się z historycznego nacisku na honor, nawiązującego do samurajskiego kodeksu bushidō. Ale nie można zapomnieć również o trzecim motywie, który wspólny jest horrorowi Wschodu i Zachodu motywie kosmicznych obsesji, lovecraftiańskiej mani kształtów i kątów, która opanowuje umysł i prowadzi do nieuchronnego szaleństwa.
Ten właśnie motyw japońskiej klątwy z innego świata, z innego wymiaru, opartej o obsesję kształtu wykorzystał twórca mangi Junji Ito w swojej traumatycznej trylogii zatytułowanej Uzumaki, czyli Spirala albo Wir.
Fikcyjne japońskie miasteczko Kurôzu-cho, co dosłownie oznacza Miasto Czarnego Wiru, opętane jest przez niewytłumaczalną klątwę związaną z kształtem spirali. Bohaterami opowieści podzielonej na trzy tomy i dziewiętnaście rozdziałów jest para nastolatków Kirie Goshima i jej chłopak Shuichi Saito. Oboje stają się świadkami przemiany miasta oraz jego mieszkańców, których życiem zaczyna rządzić spiralna obsesja i paranoja na punkcie samego kształtu. Makabryczne wypadki, anormalne transformacje, obłęd ogarniający umysły niezrozumiałe wydarzenia mnożą się, a Kirie i Shuichi nie potrafią wyplątać się z narastającej dziwności. Hipnotyczna siła spirali, która tworzy, która pochłania, która niszczy, mutuje i przekształca zamienia Kurôzu-cho w miejsce, z którego nie można uciec, w którym czas ma płynną konsystencję, a pozorny chaos dokonuje dekonstrukcji samych podstaw egzystencji.
Dociekliwi z pewnością znajdą w Uzumaki nawiązania do japońskiego folkloru, ale podobno przy tworzeniu samej fabuły Junji Ito zainspirował się własnymi wspomnieniami z dzieciństwa, gdzie jedną z najważniejszych ról odegrał tradycyjny drewniany dom (jak w mandze) i jego własna obsesja na punkcie spiralnego kształtu. Spiralę nazywa tajemniczym wzorem, nadając mu mistycznych, a w zasadzie kosmicznych właściwości, tworząc ze spirali nie tylko ideę, ale życie samo w sobie. To nawiązanie do wiru i manii wciągających kątów i kształtów z prozy H.P. Lovecrafta, do którego Uzumaki mocno nawiązuje narastającą atmosferą szaleństwa i niemożliwą do pojęcia przez ludzki umysł transformacją. Tylko o ile u Samotnika z Providence koncept opisywały słowa, to u Junji Ito uzupełnione są one w obrazy i zostawiają niemożliwe do zatarcia wrażenie, sprawiając, że czytelnik już na zawsze będzie spoglądał na motyw spirali z podejrzliwością, o ile nie ze strachem.
Według twórcy Uzumaki ta historia należy do opowieści młodzieżowych, ale każdy kto sięgnie po opowieść o klątwie Kurôzu-cho szybko zrozumie, że z młodzieżową mangą ma niewiele wspólnego. Każdy rozdział przekracza kolejne granice, a terror sączy się z kart powoli i przenika do umysłów czytelników. Przy lekturze wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, a niektóre koncepty zdają się być tak potworne, że nie sposób ich przyswoić. Zwyczajnie, lepiej od razu je wyprzeć, zepchnąć do podświadomości, gdzie z pewnością pewnego dnia wykiełkują.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo wirują, wirują oczy, tworząc spiralne, niekończące się kształty.
O.