„Miedziaki” to siódma z kolei powieść nagrodzonego Pulitzerem amerykańskiego pisarza Colsona Whiteheada prosta i dosadna, ukazująca mroczną stronę amerykańskiej historii.
„To wcale nie było tak dawno i nigdy nie będzie.”
Lata 60. XX wieku. Tallahassee na Florydzie. Nastoletni Elwood Curtis od lat mieszka z ukochaną babcią. Pracuje, uczy się, unika kłopotów, jego idolem jest Martin Luther King, a w przyszłości chce iść na studia, jako jedyny czarnoskóry chłopak z sąsiedztwa. Jednak w dniu wyjazdu na uczelnię, Elwood przypadkiem wpada w tarapaty, zostaje aresztowany, a sąd skazuje go na pobyt w ośrodku poprawczym zwanym Miedziakiem. Stamtąd nie ma ucieczki – są miesiące odsiadki, ciężkiej pracy i niepojętych zasad. Tym miejscem rządzą przemoc i strach, a nadzieja ulatnia się z każdym kolejnym dniem.
Do napisania „Miedziaków” Colsona Whiteheada zainspirowały prawdziwe wydarzenia i rzeczywista placówka dla chłopców na Florydzie – Dozier School For Boys, czyli zakład poprawczy w mieście Marianna i to, co przytrafiło się tamtejszym uczniom. Ta prawdziwa historia, tak jak fikcyjna, zaczyna się podczas wykopalisk archeologicznych, na nieoznakowanym cmentarzu, gdzie po latach dokonano makabrycznego odkrycia szczątków nastoletnich skazańców, którzy trafiali do placówki i nigdy już jej nie opuścili.
„Zdolność do cierpienia. Życie Elwooda wszystkich miedziaków sprowadzało się do tej zdolności. Była ich powietrzem, pożywieniem, snem. W przeciwnym razie by zginęli.”
Whitehead znany jest z tego, że potrafi kreować fikcyjne realia tak, by w ich strukturach móc snuć opowieści o mrocznej stronie amerykańskiej historii. Taki zabieg zastosował w swojej nagradzanej „Kolei Podziemnej”, tworząc wyimaginowaną, dosłowną sieć podziemnej kolei, ożywiają metaforę na potrzeby swojej opowieści. Podobny zabieg stosuje w „Miedziakach”, tworząc kompleks szkolnych budynków na ziemiach Florydy. Powieściowa Nickel Academy to lustrzane odbicie prawdziwej Dozier School For Boys, szkoły, która znana była z używania skrajnej przemocy przeciw wychowankom, ze stosowanych tortur, z okrucieństwa. Nikt nie chciał słuchać wspomnień, ludzie bali się mówić, a opinia publiczna długo odwracała wzrok – mury szkoły zamknięto dopiero w 2011 roku!
Czytelnik znów balansuje na przecięciu prawdy i fikcji, z narastającym przerażeniem obserwuje jak daleko człowiek może posunąć się przeciw drugiemu człowiekowi. Jakim potworem może się stać, gdy nikt nie patrzy, gdy oscyluje na marginesie społeczeństwa, gdy prawo ma płynne formy, a o losie decydują zwyrodniałe jednostki. „Miedziaki” działają na wyobraźnię, wpływają na emocje, a Colson Whitehead prowadzi nas coraz dalej, coraz głębiej, prosto do jądra ciemności. Pokazuje jak łatwo można stać się ofiarą dręczącej niesprawiedliwości, jak nisko można upaść z winy niedoskonałego systemu i społecznych uprzedzeń. Nie ma w tym ani krztyny przesady, „Miedziaki” niczego nie przerysowują, ale pokazują wycinek okrutnej rzeczywistości. Historii, która już się wydarzyła, która gdzieś wciąż może się toczyć, ale też tej alegorycznej, która trafi do każdego czytelnika, bez względu na kolor skóry, poglądy polityczne, czy miejsce zamieszkania.
Przejmująca lektura, którą pochłania się wbrew samemu sobie.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
**Zapraszam na film i na KONKURS!