Site icon Wielki Buk

TOP 10 ULUBIONYCH POLSKICH DEBIUTÓW

Cykl Czytajmy Polskich Autorów powraca w Nowym Roku na Wielkiego Buka!

Uwielbiam poznawać nowych polskich autorów, przepadam za odkrywaniem nowych pisarzy i pisarek polskiej literatury. W ostatnich latach udało mi się poznać moc naszych wspaniałych rodzimych twórców i miałam szansę przeczytać niezwykłe opowieści, jakie nam zafundowali.

Łukasz Orbitowski, Jakub Małecki, Joanna Bator i inni… te nazwiska przewijają się od lat przez Wielkiego Buka, niemniej są to pisarze, których poznawałam od środka, sięgając po jedną z ich kolejnych książek i wtedy przepadając w ich twórczości.

Natomiast dzisiaj będzie o debiutantach, których pokochałam właśnie po ich literackim debiucie, którzy przekonali mnie do siebie już po pierwszej wydanej książce, których wspieram całym sercem i którym kibicuję od pierwszych chwil.

Poznajcie:

TOP 10 ULUBIONYCH POLSKICH DEBIUTÓW

„Atlas Doppelganger” Dominika Słowik

Zanim Dominika Słowik stała się odkryciem roku i zdobyła Nagrodę Paszportu Polityki za „Zimowlę”, to kilka lat wcześniej wydała „Atlas Doppelganger”, niesamowitą hipnotyczną opowieść o samej opowieści, o kreowaniu siebie poprzez słowo, o zarażaniu opowieścią właśnie na polskim blokowisku lat 90. Między prawdą a zmyśleniem, powrót do lat mojego dzieciństwa. Wspaniała powieść, po którą musicie sięgnąć, żeby zobaczyć z jakim impetem można trafić do świata polskiej literatury.

O „Zimowli” opowiem Wam już niebawem, bo będę miała zaszczyt prowadzić spotkanie z Dominiką w serii moich spotkań Pierwsze Czytanie w Bibliotece w Gdyni.

„Grzech” Max Czornyj

Pierwszy tom opowieści o komisarzu Eryku Deryle przekonał mnie, że mam do czynienia z twórcą dreszczowców z krwi i kości. Z pisarzem, który nie będzie kręcił się między słowami, ale uderzy dokładnie tam, gdzie trzeba, ściśnie dokładnie tam, gdzie boli najmocniej. Czornyj nie boi się flaków, bebechów, nie boi się skrajnego okrucieństwa. Przepadłam w jego thrillerach i uwielbiam każdą kolejną jego powieść.

O „Grobie”, kolejnej mrocznej opowieści Maxa opowiem Wam na dniach!

Recenzja TUTAJ

„Psy ras drobnych” Olga Hund

Niepozorna, chudziuchna książeczka, a w środku opowieść, która trafia jak szpila prosto w mięsień. Młoda kobieta w depresji trafia na oddział szpitala psychiatrycznego, by pokazać rzeczywistość, której chyba nikt nie chce oglądać z bliska. Depresje, fobie, manie – opuszczeni ludzie, trochę jak atomy i wyspy, które obijają się o siebie, próbując zagłuszyć pustkę, ciemność i dojmującą samotność. Tutaj nie ma nic na wyrost. Jest tyle, ile ma być i w tym Olga Hund robi największe wrażenie.

I nie ma psów za bardzo, to taka metafora.

Czekam na  kolejną powieść tej autorki.

„Gałęziste” Artur Urbanowicz

Co to był za debiut! Jako osoba, która za drzewami nie do końca przepada, a raczej, która drzew się boi w „Gałęzistym” odnalazłam wszystkie moje największe strachy i fobie. Do Białodębów wracałam dwukrotnie i dwukrotnie zachwyciła mnie wszechwładna potęga lasu, drzew i tych, którzy w nim mieszkają. I charakterystyczny styl Artura też. Teraz po „Inkubie” to najgorętsze nazwisko polskiej grozy i nie ma co się dziwić. Artur w zanadrzu ma już w przygotowaniu kolejne opowieści, na które ja czekam wyjątkowo mocno!

Recenzja TUTAJ

„Pieczeń dla Amfy” Salcia Hałas

Zdobywczyni Nagrody Literackiej Gdynia. Powieść, która odnalazła mnie w jednym z najbardziej kryzysowych momentów mojego życia i pozwoliła utrzymać się na powierzchni. Uwielbiam ją za blokowisko nadmorskie spowite wieczną, sunącą mgłą, deszczem, który potrafi padać od dołu do góry, za Matkę Boską Falowcową i za listopady, które trwają tu trzy miesiące. Salcia Hałas to jeden z najmocniejszych trójmiejskich głosów w literaturze i absolutnie nietuzinkowa pisarka, której poemat pisany prozą, czyli „Potop” wystawia Teatr Miejski w Gdyni.

Trylogia Boskiej Proporcji Piotr Borlik

Polska kryminałem stoi, a nazwisko Piotra Borlika całkowicie przejęło ten gatunek w zeszłym roku, gdy do naszych rąk trafiła cała smakowita trylogia Boskiej Proporcji. Uwielbiam między innymi za genialną, morderczą rozgrywkę pomiędzy komisarz gdańskiej policji Agatą Stec a seryjnym zabójcą, który dobrze wie, jak prowadzić psychologiczne gierki.

Czekam na więcej zbrodniczych opowieści spod pióra Piotra!

Recenzja TUTAJ

„Sztuczki” Joanna Lech

Nie był to debiut per se, ale debiut prozatorski tej młodej wyjątkowej poetki. I ta powieść też jest poetycka do głębi. Przejmująca opowieść o dorastaniu i umieraniu, życiu pośród śmierci, a wszystko to oparte na wspomnieniach, które mogłyby być wspomnieniami całego jednego pokolenia. Bardzo mocna proza – szczera, dojrzała, pięknie napisana o tęsknocie, która dręczy przez lata.

„Kokon” wydany rok temu również zaskoczył, lekko obrzydził i zachwycił też. Zapraszam na recenzję!

„Potępiona” Bartłomiej Fitas

Jeden z najlepszych horrorów zeszłego roku, bez dwóch zdań! Debiutancki znakomity horror w starym dobrym klasycznym stylu. Po prostu horror z krwi i kości, więc miejscami straszy pysznie, zaskakuje na dokładkę i bawi się czytelnikiem. Trochę tu gore i flaków, trochę tu typowych chwytów grozy klasy B, trochę dziwności z weirdu, a wszystko ze szczyptą kryminału. Hasło tej opowieści to: ONA patrzy, ONA pamięta, ONA nie pozwoli o sobie zapomnieć.

Czekam na kolejny kawał grozy!

Recenzja TUTAJ

„Ma być czysto” Anna Cieplak

Nikt jeszcze nie napisał takiej opowieści o trudnym dorastaniu jak Anna Cieplak. Być może dlatego, że na co dzień pracuje z trudną młodzieżą, z dzieciakami po przejściach, dla których codzienność to obóz przetrwania. I taka jest też jej debiutancka powieść. O nastolatkach z niewielkiego miasta, ze zwykłych polskich osiedli, o ich lękach, o ich doświadczeniach. Mocna opowieść. Mocny głos.

Kolejne powieści spod pióra autorki nie przebiły debiutu, ale ugruntowały ją pośród najciekawszych głosów współczesnej polskiej literatury.

„Czarne Miasto” Marta Knopik

Tegoroczna perełka, debiut, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, który mnie zachwycił i omotał, a który dopiero co pojawił się w księgarniach.

To rodzinna śląska saga, która pozwala czytelnikowi zanurzyć się w majakach, rojeniach, widzeniach. Marta Knopik hipnotyzuje, oczarowuje i wciąga w tę opowieść na granicy snu i jawy, gdzieś na pograniczy realizmu magicznego, który przenikają pył i węglowa mgła. CUDO!

Jestem ciekawa, czy i Wy macie swoje ulubione polskie debiuty. Czy są tacy polscy pisarze i pisarki, którzy zachwycili Was od pierwszych napisanych słów? Od pierwszych opowieści?

O.

Exit mobile version