Kryminał i satyra w jednym, czyli historia sprzedawcy doskonałego, który potrafiłby opchnąć nawet samą śmierć – „Sprzedawca” Krzysztofa Domaradzkiego.
Poznajcie Kacpra Bergera – to młody, przystojny, zadbany młody biznesmen, którego kariera sprzedawcy i konsultanta rozwija się w ekspresowym tempie. To także wyrachowany, wygadany manipulant, chorobliwie ambitny, z grubą kasą na koncie, za którą mógłby kupić w zasadzie wszystko, czego dusza zapragnie. Ale jego zwyrodniała, cyniczna do bólu dusza chce jedynie pić, ćpać, jeszcze więcej zarabiać i… porywać piękne kobiety o włosach blond, by w zaciszu podmurowanej piwnicy robić z nimi to, co tylko sobie zamarzy. Kacpra poznajemy w momencie kryzysu, gdy na jego trop wpada komisarz Maria Falk, która powoli łączy wszystkie fakty i tworzy obraz psychopatycznego mordercy. To także moment, w którym Kacper będzie musiał potrójnym wysiłkiem wykazać się w pracy, a on nigdy nie odpuszcza.
W 1991 roku Bret Easton Ellis stworzył legendarną już postać Patricka Batemana w swojej powieści „American Psycho”, tworząc jednocześnie doskonałą satyrę na skąpany w konsumpcjonizmie świat nowojorskich yuppies. Trzydzieści lat później, Krzysztof Domaradzki bierze pod lupę polski świat biznesu najwyższego szczebla, widziany z oczu naszego rodzimego psychopaty, ukazany w równie krzywym, powykręcanym zwierciadle. A Domaradzki wie o polskim biznesie – tym bardziej najwyższych szczebli – całkiem sporo, bo od lat związany jest z prestiżowym magazynem Forbes, a na swojej drodze spotkał niejednego rekina biznesu, zebrał wiele anegdot, spostrzeżeń, by teraz ubrać je w fikcyjne, podkoloryzowane szaty.
„Sprzedawca” jest bowiem przede wszystkim świetnie skrojonym kryminałem, w którym śledztwo wybija się na pierwszy fabularny plan, chociaż nie ono jest tu najważniejsze. Porównanie do kultowego „American Psycho” nie jest przypadkowe, bo Krzysztof Domaradzki sprytnie manipuluje fabułą w taki sposób, by świat który widzimy, był widziany właśnie z oczu naszego tytułowego psychopatycznego sprzedawcy. A ten ma wiele do powiedzenia nie tylko na swój temat, ale też na temat śledczych, którzy podążają jego tropami oraz na temat biznesowego środowiska, w którym naturalnie się obraca. To wypaczona perspektywa, pełna niedopowiedzeń i niedomówień, ale jakże fascynująca! Język Domaradzkiego jest soczysty, płynny, przytoczone fikcyjno-niefikcyjne anegdotki i opisy tego niedostępnego dla szaraków światka błyskotliwe i przyciągające uwagę. Można wybuchać śmiechem, można też popaść w zadumę, a to sprawia, że wybrane przez autora satyryczne, nieco groteskowe spojrzenie było w przypadku „Sprzedawcy” strzałem w dziesiątkę.
Warto dać się uwieść słowom Kacpra Bergera, pozwolić złapać się w sidła idealnego „Sprzedawcy”.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.
**Zapraszam na film i na KONKURS!