Wrześniowe dni przeminęły z kolorowym wiatrem – to był zapracowany czas, zaczytany czas, piękny czas na Wielkim Buku.
TOP 5 WRZEŚNIA
„Płomień” Magdalena Salik
„Płomień” to jedna z najlepszych i najważniejszych powieści tego roku. Mam ogromne szczęście do gatunku science fiction, trafiam bowiem na tytuły, które są uniwersalne, ponadczasowe, poruszające kwestie bliskie tu i teraz. Magdalena Salik stawia niewygodne pytania, przenika dylematy, z którymi być może w przyszłości będzie musiała zmierzyć się ludzkość. Niezwykła powieść! RECENZJA TUTAJ
„Trylogia kopenhaska” Tove Ditlevsen
Klasyka literatury skandynawskiej, duńska perła wyjątkowej pisarki, wypełniona ą znajomą melancholią z północy opowieść życia pewnej dziewczyny i niezwykły portret społeczno-obyczajowy Danii pierwszej połowy XX wieku. To autobiograficzna historia autorki, którą przyrównuje się do Eleny Ferrante, jednak moim zdaniem bliżej jej do Sylvii Plath. RECENZJA TUTAJ
„Linie krwi” Jesmyn Ward
Po „Śpiewajcie z prochów śpiewajcie”, po „Zbieraniu kości” nadszedł czas na… debiutancką powieść Jesmyn Ward, bolesny portret współczesnego amerykańskiego Południa. To cichy gotyk amerykańskiego Południa, pełen rozerwanych rodzinnych więzi, naznaczony przemocą, spowity narastającym niepokojem. Dwóch braci, których ścieżki łączy delta nieśmiertelnej rzeki oraz cierpka, bolesna proza, której ciężki emocji nie sposób zapomnieć. RECENZJA TUTAJ
„Wina, wina” Małgorzata Starosta
Najbardziej rozhulana komedia kryminalna tej jesieni, w której wino i trup leją się strumieniami, a która sprawi, że będziecie chichrać z prawdziwie, dziką przyjemnością! Jest zbrodnicza intryga w duchu Agathy Christie z przymrużeniem oka, są ostre jak brzytwa dialogi, są postacie, których nie sposób nie pokochać. I ta ironia – jak wisienka na torcie. RECENZJA TUTAJ
„Wróć przed zmrokiem” Riley Sager
Dla wielbicieli smakowitych horrorów i opowieści o nawiedzonych domach! Wiktoriańska posiadłość Baneberry Hall w sercu liściastego Vermontu kryje w sobie niejedną mroczną tajemnicę! Sager wykorzystuje znajome nawiązanie, rozpoznawalne obrazy, by stworzyć horror z krwi i kości, który zrobi wrażenie zarówno na wyjadaczach gatunku, jak i zupełnie początkujących w horrorze. RECENZJA TUTAJ
ODKRYCIA
Między beletrystyką, między fikcją, sięgam od czasu do czasu po reportaż, na jeden z intrygujących mnie tematów. Tym razem padło na reportaż zaangażowany, który podobnie jak przed laty „Głód” Martina Capparosa na długo zostanie mi w pamięci. Mowa o „Modopolis” Dana Thomas, czyli dlaczego to, co nosimy ma znaczenie?
Autorka ukazuje przemysł modowy od tej najciemniejszej strony, ukazuje konsekwencje mody błyskawicznej i udowadnia, że nie jest to kierunek, w którym powinniśmy zmierzać jako konsumenci.
Oczywiście nie chodzi o to, by od razu bojkotować sieciówki, przyklejać się do drzwi najbliższego dyskontu, ale raczej o to, by świadomie dobierać ubrania i zwyczajnie wiedzieć skąd się biorą i jaki jest ich realny koszt.
„Modopolis” znajdziecie chociażby na Legimi, a jeśli chcielibyście uzupełnić lekturę, to polecam głośny dokument Andrew Morgana zatytułowany „The True Cost”, który pokazuje dokładnie to, o czym pisze w swojej książki Dana Thomas.
Gwarantuję Wam, że po lekturze i/lub po seansie, nieco inaczej będziecie patrzeć na swoje ubrania.
BOOK HAUL
Miłego oglądania!
Bo warto czytać.
O.