Site icon Wielki Buk

„Poradnik zabójców wampirów klubu książki z Południa” Grady Hendrix – recenzja PATRONACKA

Grady Hendrix jest współczesnym mistrzem grozy – grozy wielopoziomowej, grozy nieoczywistej, w której to, co nadprzyrodzone można odczytywać na wiele sposobów, w zależności od tego, jakiej lektury akurat oczekujemy, co udowadnia w wampirycznej powieści „Poradnik zabójców wampirów klubu książki z Południa”.

NA PRZEDMIEŚCIACH CHARLESTONU

„Czasem jednak Patricia potrzebowała wyzwania. Czasem tęskno jej było, by sprawdzić, z czego jest ulepiona. Czasem przypominała sobie, że zanim wyszła za Cartera, była pielęgniarką i chciała zobaczyć, czy potrafi sięgnąć do otwartej rany i zacisnąć arterię palcami albo zebrać się na odwagę i wyjąć z dziecięcej powieki haczyk na ryby. Czasem pragnęła odrobiny niebezpieczeństwa. I po to miała swój klub książki.”

Przełom lat 80. i 90. XX wieku. Na cichych, spokojnych przedmieściach Charlestonu w Karolinie Południowej życie toczy się swoim własnym, tradycyjnym torem. Panowie pracują, często przebywają poza domem, a panie domu zajmując się obejściem, dbają o dzieci i czekają cierpliwie na mężów. Patricia i jej koleżanki, babeczki wchodzące w średni wiek, również niczym specjalnym się nie wyróżniają. Ot, podwożą dzieciaki, pieką ciasta, organizują zbiórki charytatywne i… spotykają się co jakiś czas w swoim klubie książki. Temat książek wyróżnia je jednak: true crime, opowieści o prawdziwych zbrodniach i krwawe kryminały. Ich codzienną rutynę przerywa jednak pojawienie się nowego sąsiada. Sąsiada, który nie jest do końca tym, kim wydaje się być.

WAMPIRYCZNIE METAFORYCZNIE

„To wampiry są pierwotnymi seryjnymi mordercami odartymi ze wszystkiego, co czyni nas ludźmi – nie mają przyjaciół ani rodzin, żadnych korzeni czy dzieci – nie mają przyjaciół ani rodzin, żadnych korzeni czy dzieci. Znają jedynie głód.”

W „Mojej przyjaciółce opętanej” Grady Hendrix ukazał opowieść o tytułowym opętaniu, pod którego powierzchnią ukrył opowieść o potwornej krzywdzie, jaka spotkała dorastającą dziewczynę. W „Poradniku zabójców wampirów” natomiast wprowadził motyw seryjnego mordercy, który zamienia bezpieczne osiedle przedmieść w pułapkę na dzieci. Nie przez przypadek przez całą powieść przewija się motyw literatury true crime – bohaterki Hendrixa zaczytują się w opowieściach o legendarnych seryjnych mordercach. Ted Bundy, Charles Manson, Nocny Łowca… A teraz nowy sąsiad, który ukrywa swoją prawdziwą potworną twarz pod maską dobrego obywatela.

Postać wampira nabiera tutaj dodatkowego znaczenia – z jednej strony, to oprawca i zwyrodnialec, który żeruje na tym, co najbardziej niewinne, a z drugiej strony, to krwiopijca, który wysysa życiodajną energię z poczciwych przedmieść, które z czasem zaczynają wymierać i tracą swoją pierwotną naturę bezpiecznej przystani. Narasta poczucie paniki, strachu, wreszcie postępującej paranoi. Narasta też bezradność, utrata zaufania i potrzeba izolacji. A jako, że akcja powieści rozłożona jest na kilka lat, to razem z bohaterkami obserwujemy postępującą degenerację, upadek wartości i wymieranie pewnej amerykańskiej idei, z którą przedmieścia od dekad były nieodłącznie związane.

Krwawe ofiary, podstępne ataki, panoszące się szczury, od których nie ma ucieczki – „Poradnik zabójców wampirów” wypełniony jest po brzegi narastającym chaosem. Grady Hendrix umiejętnie łączy klasyczne wampiryczne tropy, dodając to, w czym wydaje się być mistrzem: codzienność, w którą wkradają się potwory. Potwory jak najbardziej realne, których często nie dostrzegamy na pierwszy rzut oka, a które krążą niezauważone pośród nas. Stawia im jednak na drodze godne przeciwniczki – kobiety, matki, przyjaciółki, sąsiadki – te, w których narasta przerażająca świadomość otaczającej je rzeczywistości, a które zdają sobie sprawę, że muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Hendrix sam zapowiada, że walka nie będzie równa. I zdecydowanie nie jest.

Dla miłośników dobrego horroru „Poradnik zabójców wampirów” to nie lada gratka. Jedna z tych opowieści, które nie cackają się z tematem, podrzucają historię ku przestrodze, ale przede wszystkim – dają czytelnikowi moc niesamowitej frajdy z lektury.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo nie wiem, co kryje uśmiech sąsiada.

O.

*Zapraszam na film:

Exit mobile version