Nina Majewska-Brown powraca, a wraz z nią powraca rodzina Zabierzyńskich i ich niezwykłe dzieje na tle tej wielkiej historii. Czas na Zakładników Wolności i ostatnie lata II Wojny Światowej w „Rodzinnych sekretach”.
POD OKUPACJĄ
Wybuch II Wojny Światowej zniweczył wszystkie rodzinne plany Zabierzyńskich. Ich dworek pod Środą Wielkopolską w okolicach Poznania teraz dzielą z niemiecką rodziną, próbują pomieścić się jakoś, pogodzić ze zmianami, okiełznać narastający strach. Florentyna martwi się o córki. Najstarsza Wiktoria cudem uszła śmierci. Zofia zakochała się po uszy w niemieckim chłopcu. Maria poświęca swoje bezpieczeństwo dla dobra innych. A Wanda? Jak to Wanda – podsłuchuje, donosi i ciągle doszukuje się spisku. W tle nieśmiertelna teściowa, której nie złamie nawet największa historyczna zamieć. Czy widać koniec nieszczęść na horyzoncie?
HISTORYCZNA ZAMIEĆ
Znów wchodzimy w progi rodziny Zabierzyńskich jak do starych znajomych. Co prawda nie wita nas już gromki głos służącej Klary, a karcące spojrzenie niemieckiej okupantki Erny, ale to wciąż ten sam dom, w którym między utyskiwaniem teściowej, krochmaleniem pościeli i rozmyślaniem nad kolejnym obiadem – rozprawia się o tej wielkiej historii, która trafiła znów w zabierzyńskie progi. Nina Majewska-Brown pozwala spojrzeć na świat z kilku kobiecych perspektyw – matki, która ma przecież całą rodzinę (i jeszcze trochę na głowie, oraz córek, którym przyszło stawić czoła wyzwaniom rzuconym przez ten wojenny czas. A dziewczyny jak to dziewczyny, chcą zostać młode, chcą wierzyć, że świat jest dobry, że nie wszystko jeszcze stracone.
Już we „Florentynie i Konstantym”, a potem w „Czterech siostrach” Nina Majewska-Brown obudowała fabułę olbrzymią porcją ciekawostek społeczno-obyczajowych, podrzuciła intrygujące grafiki, ryciny, wycinki ówczesnych periodyków, a nawet skany dokumentów. W „Rodzinnych sekretach” przeszła jednak samą siebie, uzupełniając część fabularną o obszerny aneks, przybliżając najważniejsze zagadnienia historyczne epoki, ze zwróceniem szczególnej uwagi na region Wielkopolski, w którym przecież Zabierzyńskim przyszło żyć. My czytelnicy chłoniemy historię z zachłannością, przeżywając rozterki i bolączki bohaterów, śledząc ich perypetie, a jednocześnie zanurzając się w tamtą epokę we wszystkich jej skomplikowanych odcieniach.
Nina Majewska-Brown ma prawdziwą lekkość pióra. Potrafi pisać o sprawach ważnych i najważniejszych jakby mimochodem, serwując czytelnikom nie tylko smakowitą rozrywkę w postaci sagi rodzinnej, ale też zmuszając do rozmyślań, do rozstrzygania dylematów, do pochłania porcji wiedzy, by lepiej zrozumieć historię. Powtórzę znów to, co piszę od pierwszego spotkania z Zakładnikami Wolności: całość jest lekka jak piórko, a przecież nosi w sobie cały ciężar tamtych lat i wydarzeń historycznych, które naznaczyły pokolenia.
Warto pamiętać: jak to z sagami bywa, warto zacząć od początku, czyli od „Florentyny i Konstantego”, by kontynuować sagę w „Czterech siostrach” i teraz w „Rodzinnych sekretach”.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.