„Cuda wianki” Aneta Jadowska – recenzja patronacka

Książka, która jest jak ciepły kocyk, kubek herbaty z miodem i ulubiony sweter. Eliksir błogości po prostu! „Cuda wianki” Anety Jadowskiej, które kontynuują perypetie wiedźm z rodziny Koźlaków zapoczątkowane w „Cud, miód, malina”.

MAGICZNE PERYPETIE

Poznajcie kobiety, dziewczyny i dziewczynki z rodu Koźlaków! To jakże wyjątkowa, pokręcona, zdradliwa rodzina współczesnych wiedźm i czarownic. Zielony Jar to ich miasteczko, to tam wszystko się rozgrywa. Malina, Aronia, Ruta, cudownie szalona Narcyza (od niej wszystko się zaczęło!). Przed nami pięć opowieści niesamowitych i tajemniczych. W końcu nasze bohaterki będą musiały musiały rozwiązać zagadki pewnego zaginięcia, oswoić potwory, zmierzyć się z kartelem narkotykowym, naprawić błędy minione, wreszcie – zorganizować imprezę, którą zapamiętają wszyscy. Tyle dobrego, że nic tylko się zaczytać!

NA POPRAWĘ NASTROJU

Kiedy wchodzę w progi domu czy kawiarni wiedź z Zielonego Jaru – wiem, że wyjdę stamtąd roześmiana, zadowolona, utulona. Nasłucham się szalonych opowieści, będę świadkiem wydarzeń niezwykłych, napiję się dobrej kawy i zjem pyszne ciasteczko, by wyszeptać za jedną z bohaterek:

„Jest jeszcze na tym świecie dobro i piękno.”

W Zielonym Jarze można uwierzyć, że wszystko jakoś się ułoży. Nawet, gdy sytuacja wydaje się beznadziejna i bez wyjścia. W końcu od czego są rodzina, przyjaciele, wsparcie tych najbliższych? Historie Koźlaczek pełne są dobrej siły, pozytywnej energii, właśnie takiego wzajemnego wsparcia i oparcia. Aneta Jadowska wie, jak słowami rzucić czar, rzucić na czytelnika urok, zatrzymać na moment w czasie i w przestrzeni. Przez chwilę można odnieść wrażenie, że świat stanął w miejscu, wszelkie zmartwienia ulotniły się i wszystko będzie po prostu dobrze. To bardzo cenna umiejętność w naszych pogmatwanych, skomplikowanych czasach. To prawdziwy dar, coś, czemu nie sposób się oprzeć.

I znów sięgając po „Cuda wianki” musicie być przygotowani na dużą dawkę magicznego szaleństwa i tajemnic z kryminalną nutą też. Znajdziemy tu czarny humor i humor słodki również, bo jak to w eliksirach bywa – wszystkie składniki muszą być wyważone, niczego za dużo, niczego za mało. A książka Anety Jadowskiej takim eliksirem jest. Dawkowanie dowolne – przedawkować nie sposób! Poprawi nastrój, ukoi zbolałe serducho, otuli, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Zadziała jak ten puchaty kocyk, jak ulubione dziergane skarpety, jak porcja smakowitego ciacha na talerzu. Na jesienne, ponure długie wieczory, na chwile melancholii i smutków jak znalazł.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem SQN.

Dodaj komentarz: