Site icon Wielki Buk

Książki o epidemiach i wirusach | Bezsenne Środy

Temat na dziś: pandemia, epidemia, wirusy.

„Debit” C.J. Tudor

Autorka, którą znamy z thrillerów kryminalnych, tym razem w horrorze postapokaliptycznym, którego punktem wyjścia jest pandemia. Pandemia śmiertelnego wirusa o wielu odmianach, który rozprzestrzenia się błyskawicznie. Różne warianty choroby sprawiły, że nie ma innej możliwości, jak izolacja zakażonych. Na zawsze. Nic jednak nie jest takie proste. 

Obserwujemy trzy grupy ludzi z trzech perspektyw. Studentka prestiżowej Akademii, córka legendarnego wirusologa, która utknęła w śnieżnej zamieci po wypadku ewakuowanego autokaru. Naukowiec Carter, który trafił do odizolowanej od świata placówki badawczej, ale nic tam nie jest takie, jak powinno być. Wreszcie, Meg, która utonęła w wagoniku kolejki liniowej z grupą nieznajomych. Wszyscy mają swoje sekrety. Wszyscy pragną ich chronić za wszelką cenę.

I właśnie to napięcie, nagromadzenie tajemnic i koszmarnych sekretów jest najważniejszym elementem dla całej fabuły „Debitu”. Nasi bohaterowie nikomu nie mogą ufać. Muszą przetrwać i ujść z życiem ze skrajnych sytuacji, w których postawiła ich autorka. Przetrwanie w ekstremalnych warunkach strachu, stresu, obawy o własne życie. Walka o zaufanie, mierzenie się ze zdradą, z ludźmi, którzy gotowi są na wszystko. Bez względu na konsekwencje. To próba odpowiedzi na pytania dotyczące moralności człowieka i kondycji ludzkiej jako takiej. Czy w obliczu śmiertelnej epidemii jesteśmy gotowi na poświęcenie?

Wreszcie, historia bohaterów jest powiązana w nieoczekiwany, diabelnie mroczny sposób. C.J. Tudor stworzyła dramat postapokaliptyczny, straszny, bo tak realistyczny i tak przejmujący. 

A na koniec, ciekawostka: ta powieść została napisana PRZED PANDEMIĄ, jeszcze w 2019 roku, Tudor więc musiała poczuć swoisty Zeidgeist, coś, co dopiero nadejdzie.

„Bastion” Stephen King

Od tej powieści zaczął się prawdziwy boom na literaturę postapokaliptyczną. To prawdziwy kolos, 1400 stron opowieści, której głównym bohaterem jest nie jedna osoba, czy dwie, ale cała, duża grupa obywateli Stanów Zjednoczonych, która przez tygodnie lata roku 1980 próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i stworzyć nowe społeczeństwo. A zaczyna się wszystko zwykłym laboratoryjnym wypadkiem. Śmiercionośny wirus wybija 99% ludzi, 1% próbuje przetrwać. To historia podziału. Wyboru, jaki dokonuje człowiek. Historia dobra i zła. I walki jaką nieustannie toczą. Genialna.

„Strażak” Joe Hill

Kiedyś nie lubiłam tej powieści, dzisiaj, po tym wszystkim co nadeszło po niej – doceniam i szanuję koncept. To hołd złożony „Bastionowi” i literaturze postapokaliptycznej w ogóle. Pomysł na wirusa przyznam, że jest epicki: Smocza Łuska to dziwna choroba skóry, która najpierw objawia się zjawiskowymi wykwitami na skórze, a kończy widowiskowym samozapłonem. I jest Enklawa, w której próbują przetrwać i żywe legendy, które ożywają na końcu świata. Ciekawy koncept, wykonanie średnie, ale to dobra postapokalipsja dla początkujących w temacie i dla nastoletnich czytelników.

„Andromeda znaczy śmierć” Michael Crichton 

Żałuję, że nie ma Crichtona między nami. Był nieodżałowanym wizjonerem, nie ma drugiego takiego. Tutaj mamy wirusa prosto z kosmosu, który spadł razem z tajnym satelitą. Tajemniczy organizm zabił całe miasteczko. Powołane zostaje tajne laboratorium, w którym naukowcy przyglądają się z bliska organizmowi. Ten mutuje, zmienia się, a sama grupa zamknięta w podziemnej placówce mierzy się z kolejnymi wyzwaniami. Czyta się z zapartym tchem, bo pozostaje pytanie: czy wirus wydostanie się na zewnątrz?

„Jestem legendą” Richard Matheson

Kolejny geniusz! Opowieść o światowym konflikt przyniósł człowiekowi koniec. Co prawda nikt już nie był zwycięzcą, ale jedno było pewne – zbrojne ataki zmieniły coś na naszej planecie. Zaraz po wojnie zaczęły się związane z użyciem broni masowego rażenia zmiany klimatu, niosące za sobą upalne wiatry, wiry powietrza i burze. A wraz z nimi nadeszła śmiertelna choroba. Wirus Vampiris, który który zamiast ostatecznie zabijać, zamienia ludzi w wampiry. Jedynym, który żyje niezmiennie jest naukowiec Neville, który eksperymentuje i próbuje znaleźć lekarstwo. Ale… Świat wokół niego się zmienił, on nie. Kto tu naprawdę jest potworem?

„Wojna Z” Max Brooks

Wirus zombie. Ten zostawiłam na koniec. Brooks zrobił coś genialnego. Książka jest zbiorową relacją ocalałych z całego świata, opisujących różne etapy wojny z żywymi trupami. Od pierwszego przypadku w Chinach, przez ignorujące zagrożenie państwa, po wybuch paniki, masowe zgony i wreszcie – próbę walki z zagrożeniem. Tutaj obserwujemy ludzi z bliska. Ich reakcje na zagrożenie. Ich próby przetrwania. Ich wspomnienia – niby fikcyjne, a tak realistyczne. Rewelacyjna książka, o tyle lepsza od filmu.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

Exit mobile version