„Ulice ciem” Katarzyna Puzyńska

Tajemnicza księgarnia o dwóch obliczach w najnowszej powieści Katarzyny Puzyńskiej „Ulice ciem”.

Trzy kobiety. Dwie różne Warszawy. Warszawa dziś. Miasto Zosi, która szuka ukojenia po ciężkich doświadczeniach ostatnich miesięcy. Warszawa 1939 roku. Miasto burdelmamy Mańki i jej podopiecznej Hanki, która zaginęła. Zresztą, nie ona pierwsza, bo prostytutki znikają w ostatnim czasie, a ich ciała są obiektami plotek na ulicach. Losy Zosi, Mańki i Hanki łączą się ze sobą w niesamowity sposób. Kluczem do obu światów jest pewna księgarnia i równie wyjątkowy księgarz w jej progach. On serwuje opowieści, ale nie każda z nich obiecuje wyczekiwane zakończenie.

Najnowsza powieść Katarzyny Puzyńskiej to książka poza jakąkolwiek serią. Jednotomowiec, dzięki któremu można poznać charakterystyczny, otwarty i bezpośredni styl autorki. Na dokładkę, to kryminał magiczny. Ba, historyczny kryminał magiczny. Co to znaczy? Żeby lepiej sobie wyobrazić na czym polega to niebanalne połączenie proponuję pomyśleć o serii książek „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna. Z jednej strony mamy magię książek, siłę wyjątkowej literatury i mocy, jaką dzierży pisarz. Z drugiej zaś strony mamy zbrodnię, tajemnicę, mamy przeszłość, która przenika do tego co tu i teraz. Takie są właśnie „Ulice ciem”, w których Katarzyna Puzyńska zabiera nas do Warszawy tuż przed wojną i Warszawy współczesnej, by połączyć historię morderstwa i wielkiej książkowej tajemnicy.

Urocza księgarenka niczym wyciągnięta ze świątecznych filmów o małych, malowniczych miasteczkach. Albo z Ulicy Pokątnej uniwersum Harry’ego Pottera. Magiczności i słodkości nadaje sama nazwa – „Książkowa pasieka”. Nie wspominając o witrynie, która od razu przyciąga uwagę i kusi! Kusi tak, że nie sposób tam nie wstąpić. Nasza Zosia wstępuje więc w pewien wigilijny wieczór, by przekonać się, że opowieść, która tam na nią czeka wcale nie jest tak urocza, jak mogłoby się wydawać. Nasza księgarnia ma bowiem dwie twarze. A ta pachnąca herbatą, cynamonem i ciasteczkami – to tylko jedna z nich. Trochę jak chatka czarownicy z baśni o Jasiu i Małgosi. A to dopiero początek niespodzianek!

„Ulice ciem” bowiem to także jest opowieść o kobietach. Zosia ma swój koszmar, z którym musi się zmierzyć – niejeden nawet. Natomiast Mańka i Hanka mają swoje rozpacze. Tym większe, że przyszło im żyć w skomplikowanych przedwojennych czasach, a one same prowadzą życie na granicy największego ryzyka. Prostytucja nigdy nie była wdzięcznym zawodem, tym bardziej dla takich właśnie ciem – kobiet ulicy, które zarabiają jak mogą i gdzie mogą. To jednak brudne uliczki, ciasne zaułki i obskurne pokoiki są ich główną domeną. I tam mogą tak zyskać, jak i stracić życie.

O powieści Katarzyny Puzyńskiej należy mówić w zawoalowany sposób. „Ulice ciem” – jak na kryminał przyszłość – mają w sobie zbrodnie, mają w sobie sekret, mają w sobie przemoc. Co za tym idzie, mają też zagadkę, którą należy rozwiązać. To pogmatwana łamigłówka, w której dwa miejsca są ze sobą nieodzownie połączone. Jedno z nich to Warszawa. Drugie z nich to księgarnia Książkowa Pasieka.

Chociaż autorka bawi się językiem, wykorzystuje też stylizowaną warszawską gwarę, to całość jest bardzo współczesna, bardzo przystępna, bardzo kryminalna w nastroju. I zimowa, i magiczna, i niesamowita. Czuję w kościach, że też ją docenicie. I poznacie przy okazji tajemnicę podwójnej księgarni!

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.

Dodaj komentarz: