„Jeleni Sztylet” Marta Mrozińska | recenzja

"Jeleni Sztylet" Marta Mrozińska - recenzja książki

Przepis, któremu nie można się oprzeć: fantasy + wiedźmy + mitologia słowiańska, a w tym wszystkim maczała też swoje pióro Elżbieta Cherezińska, czyli „Jeleni Sztylet” Marty Mrozińskiej.

DZIEWCZYNA Z LASU

Bora mieszka w wiosce pod wielką puszczą razem z ciotką i bratem. Ojciec jest najemnikiem, powraca do domu co kilka miesięcy, by trenować z córką, pić i szykować się do kolejnego zlecenia. Bora ma już swój własny plan na życie – szkoła najemników zwana Włócznią, walka z wrogiem tej krainy, obrona tych, którzy sami nie mogą się bronić. Bora ma też jedną wyjątkową umiejętność – widzi i rozmawia ze Starym Ludem, istotami dawnej wiary, które wciąż istnieją w tym świecie. I one wiedzą coś, o czym Bora nie ma jeszcze pojęcia.

"Jeleni Sztylet" Marta Mrozińska - informacje o książce i okładka

To jest historia wybranki losu (i starych bogów), to jest opowieść o tej jednej bohaterce, we krwi której buzują pradawne moce – klisze gatunku, to jest oczywiste. ALE! Klucz tkwi w samym charakterze Bory, w jej świadomości siły i konieczności podjęcia walki o przetrwanie. To nie jest dziewczynka znikąd – ta powieść zaczyna się od sceny, gdy ojciec najemnik zasuwa jej kopa w twarz, a ona chce więcej, na miłość Boską! Ona ćwiczy, ona trenuje, ma marzenie, by stać się najemniczką, pójść w ślady swojego ojca. Czasy są trudne, trwa wojna, niewinni ludzie giną, a ona może zostać jedną z tych, którzy zapiszą się w historii tej krainy. Marta Mrozińska buduje nam bohaterkę skomplikowaną emocjonalnie, która nie do końca rozumie ludzi wokół siebie, ale dba o tych, których kocha najmocniej na świecie. Zna również smak poświęcenia i… nie boi się śmierci. Może to kwestia nici, które łączą ją ze światem Starego Ludu, może to młodzieńcza brawura, ale jedno jest pewne – z przyjemnością podążamy ścieżką Wszebory (to pełne imię bohaterki) i tych, których napotka na swojej drodze do przeobrażenia się w bohaterkę. To przypomina mi ścieżkę bohaterki „Wojny Makowej” Rebeki F. Kuang, u której rozwój postaci następował w podobny sposób, a ona sama nie pozostawała jedynie kukiełką przeznaczenia, ale sama prowadziła swój los.

„Co śpi w głębi morza?”– to pytanie to zagadka dla naszej Bory i dla nas czytelników. Tajemnica, której korzenie sięgają zakamarków słowiańskich wierzeń. Marta Mrozińska wykreowała świat, w którym dawną wiarę w Stary Lud zastąpiła wiara w Ojca i w Matkę. W tym uniwersum istnieją świątynie, kapłani, to oni dzierżą wiedzę i szkolą kolejnych uczonych. A jednak Stary Lud nie zniknął całkowicie. Wiara w strzygi, upiory, rusałki, w Leszego i Welesa została w cieniu wiejskich chat, w codziennych małych rytuałach, w słowach, które szepcze się w ciemności. Sam tytułowy „Jeleni Sztylet” to wyjątkowa broń, którą może dzierżyć tylko ktoś namaszczony przez dawnych bogów. Powieść Marty Mrozińskiej to cały mały bestiariusz słowiański, wpleciony w zwroty fabularne, wyzwania bohaterów, w ich przeznaczenie. Wszystkie te istoty wciąż tam są i potrzebują kogoś wyjątkowego, kto wzmocni ich moc.

Tej powieści nie można się oprzeć! Takiego fantasy z motywami słowiańskimi szukałam – dopracowanego i pozbawionego zbędnych punktów zaczepienia. Ogromnym zaskoczeniem były słowa autorki w podziękowaniach, w których zwraca się między innymi do Elżbiety Cherezińskiej, która wsparła ją radą w kreowaniu głównej bohaterki. I powiem tak – to widać! Bora jest jak Harda, a jej historia nie bierze się znikąd. Całość jednak jest o kilka tonów lżejsza, fantastyczna (nie historyczna), ze sznytem młodzieżowym, chociaż przeznaczona dla każdego, kto pragnie sięgnąć do tego świata. A najlepsze jest to, że to pierwszy tom serii i ja już nie mogę się doczekać kontynuacji.

Znam też już odpowiedź na to, co śpi w głębi morza. Ale Wam nie powiem, bo to musicie odkryć już sami.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka.

Dodaj komentarz: