Istnieją takie opowieści, które muszą zostać odnalezione. Czekają spokojnie ukryte w znakach na niebie i ziemi, schowane w historii, w przeszłości, w mniejszych i większych pomnikach kultury. Czekają latami, czasami całymi wiekami, by w końcu dostrzegł je ktoś, kto będzie dokładnie wiedział, jak je wykorzystać i wyjawić ich tajemnice. Historie o ludziach, o ich sekretach, o klątwach i czarownicach, o miastach wypełnionych po brzegi i bezkresnych oceanach, które mogą na swoich falach przywołać kogoś, kto na zawsze zostanie w sercu potomnych.
Taka właśnie opowieść odnalazła pisarkę Elif Shafak, zupełnie przypadkiem, by odkryć siebie w rycinie przedstawiającej Sulejmana Wspaniałego na tle meczetu Süleymaniye. Tak oto powstała historia wielkiego człowieka, jego sług i miasta, które rosło w potęgę i nieskończone piękno pod jego panowaniem – „Uczeń architekta”.
W małej wiosce w Hindustanie przychodzi na świat niezwykłe zwierzę – biały słoń. Jego opiekunem zostaje dwunastoletni Dżahan, osierocony chłopak, który marzy jedynie o tym, by zemścić się na ojczymie. Jednak przeznaczenie miało dla niego inne plany. Wyjątkowy słoń nazwany Czhotą zostaje uznany za idealny podarunek dla samego sułtana i Dżahan trafia do ogrodów seraju w XVI-wiecznym Stambule, zostając jednym z opiekunów menażerii samego Sulejmana. Wkrótce poznaje architekta, który potrafi tworzyć kamienne cuda, człowieka naznaczonego klątwą. Zrządzenie losu pozwala Dżahanowi zostać jednym z uczniów mistrza i tak zostaje wciągnięty w wir intryg, zawiłych kłamstw i monumentalnych budowli, dzięki którym jego imię pozna cały świat.
Tytułowym architektem jest Mimar Sinan, który za swojego wyjątkowego długiego i legendarnego życia zasłynął z budowy niemal trzystu budowli za panowania trzech różnych sułtanów. Meczety, akwedukty, pałace, mosty, budynki użyteczności publicznej – niemal perfekcyjne w formie, niezwykłe w wykonaniu, zapierające dech w piersi przy bliższym spojrzeniu. Tworzące obraz bogatego, żyjącego pełną piersią miasta, czyli Stambułu. „Uczeń architekta” to tak naprawdę jego historia. Wydawać by się mogło, że to Dżahan jest tutaj głównym bohaterem, jednak on stanowi jedynie punkt odniesienia – tworzy klamrę, dzięki której możemy poznać cały ten drugorzędny świat ludzi podległych sułtanowi. Niby mamy tutaj miłość, niby mamy zakazane uczucie, o które mogło przecież posłużyć za kanwę wspaniałej, wypełnionej bogactwem baśni niczym tej o Aladynie, a jednak uczucie zeszło tutaj na drugi plan. I tak przez narrację Shafak przewijają się opiekunowie zwierząt, eunuchowie, budowniczowie, czołowi architekci, wojenni stratedzy, kupcy, Cyganie, prostytutki, znachorki… i całe rzesze tych, którzy tłoczyli się na krętych, przypominających labirynt uliczkach symbolicznego miasta. To oni są bijącym sercem Stambułu, to oni napędzają słowa, to o nich można słuchać i czytać godzinami.
„Władca zlecił Sinanowi wybudowanie meczetu na cześć swego zmarłego syna. W ulotnym świecie, gdzie wszystko, co trwa dzisiaj, jutro przemija, dar dla ukochanego księcia miał powstać z rzeczy trwałych: marmuru i kamienia.”
Elif Shafak niespiesznie snuje swoją opowieść, meandruje i hipnotyzuje, tak jak przed wiekami swoje niezwykłe historie snuła Szeherezada. Opowieść o mieście, opowieść o Stambule, opowieść o miłości i doli ludzi, którzy poświęcili siebie dla wielkości innych, tak jak poświęcili siebie wielcy architekci Imperium Otomańskiego. „Uczeń architekta” oczarowuje pięknem kreowanych wizji, zaskakuje bogactwem wątków, obrazem, jaki roztacza przed czytelnikiem. Jest w tej opowieści pewna melancholia, tchnienie przeszłości, która przeminęła, piękna, które zniknęło bezpowrotnie, czegoś nieuchwytnego, co przeszło do historii, a zostało jeszcze zachowane w kamieniu. Jeśli tylko posłuchamy, być może zdołamy usłyszeć jeszcze szepty i chichoty haremu, krzyki i śmiechy poganiaczy zwierząt, szczęk ostrzonej broni tuż przed wyprawą na wojnę i cichy głos kornaka, śpiewającego do swojego białego słonia.
W „Uczniu architekta” można zanurzyć się całkowicie i zagubić bez reszty pomiędzy zakurzonymi uliczkami Stambułu, pomiędzy alejkami sułtańskich ogrodów, w opowieści i słowach, którym nie sposób się nie poddać. Wspaniała, wschodnia lektura, jak opowieść Tysiąca i Jednej Nocy, jak ciepły zapach intensywnych przypraw, jak brzęczące bransolety i uśmiech spod przymkniętych powiek.
O.
FABUŁA:
- Dżahan, hinduski chłopak przybywa na dwór sułatana Sulejmana, by sprawować opiekę nad wyjątkowym białym słoniem. Wkrótce poznaje architekta, który potrafi tworzyć kamienne cuda, legendarnego Mimara Sinana. Zrządzenie losu pozwala Dżahanowi zostać jednym z uczniów mistrza i tak zostaje wciągnięty w wir intryg, zawiłych kłamstw i monumentalnych budowli, dzięki którym jego imię pozna cały świat.
TEMATYKA:
- Imperium Otomańskie, Sulejman Wspaniały, Stambuł, XVI-wieczny Stambuł, architektura, budowle, meczety, Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy, Szeherezada, seraj, harem.
DLA KOGO?
- Dla spragnionych opowieści Szeherezady, dla miłośników historii ze Wschodu, dla zwolenników monumentalnych książek, które poruszają serce i zachwycają przepychem prozy.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem ZNAK. <3
**Po więcej opowieści Elif Shafak koniecznie zajrzyjcie na vloga!
Ale zachęcasz! 😀 Naprawdę czuję się zaintrygowana tą powieścią 😉
Bookeaterreality
Jest WSPANIAŁA <3 Jeśli lubisz wschodnie opowieści, albo serial "Wspaniałe Stulecie", to ta powieśc Cię zachwyci. 🙂
To mam już pomysł na prezent z okazji Dnia Mamy 🙂 Mama uważnie śledziła „Wspaniałe Stulecie”, więc ta książka z pewnością bardzo jej się spodoba 🙂
Jak cudownie! <3 Mam nadzieję, że zachwyci Twoją Mamę <3
Ze swojej strony polecam też „Żonę sułtana” – co prawda trochę bardziej mroczne niż Twoja książka, ale bardzo intrygujące i na pewno pełne takiej samej czarującej, egzotycznej atmosfery 🙂
O! Zapisuję – ta atmosfera jest przepiękna. 🙂
Ładnie napisane. Mała uwaga: bohater ma na imię Dżahan, nie Jahan 🙂
A bo w oryginale jest „Jahan”, ale już poprawiam 🙂
Już nie mogę się doczekać! Aż korci, żeby się znów zanurzyć w niepowtarzalny klimat powieści Shafak, ale kupie ją dopiero jutro. To naprawdę jest jedna z najlepszych współczesnych pisarek dla mnie:) Zaraz po naszej polskiej Elżbiecie Cherezińskiej 🙂
Jest cudownie <3 Polecam ogromnie, z całego serducha. 🙂 A sama musze nadrobić powieści pani Cherezińskiej. 🙂
Zaczęłam czytać – cudowność!
Prawda, że miodzio? <3