
Moi Drodzy, Moi Kochani!
Święta Bożego Narodzenia już za pasem, a to oznacza, że świątecznych życzeń na Wielkim Buku nadszedł czas!
WESOŁYCH ŚWIĄT!


Moi Drodzy, Moi Kochani!
Święta Bożego Narodzenia już za pasem, a to oznacza, że świątecznych życzeń na Wielkim Buku nadszedł czas!


Moi Drodzy,
Zima! Zima! Zima! Pada, pada śnieg! [nie pada]
Zima już prawie nadciąga przynajmniej w kalendarzu, bo za oknem coś się wiosennie niefortunnie zrobiło, ale w sercu już mroźność, już marzenie o białych Świętach i o prószącym śniegu. To nic, że ptaki ćwierkają jak gdyby nigdy nic i jakby zimy nie było, bo w domowych pieleszach ciepłe skarpety i pledziki wirują w obiegu, na przekór wszystkiemu.
A to oznacza, że jesień odchodzi w zapomnienie i czas wybrać lektury na nadchodzący sezon świąteczno-zimowy. Kto obserwuje moje blogowo-vlogowe zmagania od jakiegoś czasu, ten pewnie zauważył, że jeśli chodzi o wybór lektur na dany sezon, to ostatnimi czasy kończy się to niemałą porażką – kiedy już jestem pewna, że przeczytam danego buka, to nagle, gdy nadchodzi czas zaczytania akurat inny tytuł wpada w ręce.
Dlatego w sezonie zimowym 2015-2016 ze stuprocentową pewnością planuję przeczytać pięć poniższych tytułów. Na pewno napiszecie – tak mało? A ja tutaj powtórzę – więcej nie mogę sobie obiecać, bo jako człowiek, który planuje obsesyjnie, a plan mu nie wychodzi, to potem czekają mnie frustracje i bulwersacje. 😉

Moi Drodzy,
Zaczynamy świąteczne odliczanie! Zostało zaledwie kilka dni – kilka dni chaosu, kilka dni pakowandy i ostatnie zakupy! No właśnie! Prezenty! To ostatnia chwila i ostatni moment, żeby upolować coś pysznego i dlatego razem z Księgarnią Internetową Virtualo przybywamy Wam na pomoc!
Ebook na prezent? Idealna opcja dla każdego książkoholika, który nie stroni od technicznych nowinek, od nowoczesności w ogóle i uwielbia zaczytywać się na wszelkie możliwe sposoby.
Specjalnie dla Was:
Na prezent dla bliskich, dla znajomych albo dla siebie. Tym razem jednak w pierwszej dziesiątce znajdziecie pozycje, które już Wam polecałam, o których pisałam na blogu, lub opowiadałam na vlogu, a na dokładkę pięć książek, na które sama ostrzę sobie pazury.

Moi Drodzy,
Prawdziwa świąteczność rozgościła się już w okolicach i nie sposób się przed nią dłużej opierać. A to oznacza, że Boże Narodzenie tuż, tuż, czas prezentów już blisko i warto zaopatrzyć się w pyszności, oczywiście te jak najbardziej książkowe.
Pierwszą część WIELKOBUKOWEGO PRZEWODNIKA PREZENTOWEGO znajdziecie TUTAJ, podobnie jak BEZSENNY PRZEWODNIK PREZENTOWY dla miłośników horroru i wszelkiej grozy.
A dzisiaj, specjalnie dla Was

Moi Drodzy,
Oficjalnie zaczynamy akcję:
Kto śledzi Wielkiego Buka od dłuższego czasu, ten być może zauważył, że co roku, od samego początku w okresie przedświątecznym zaczytuję się w twórczości Charlesa Dickensa. Trzy lata temu była to przepiękna „Opowieśc Wigilijna”, dwa lata temu moje najukochańsze „Wielkie Nadzieje”, a rok temu wspaniały „David Copperfield”.
W tym roku czeka już na mnie „Oliver Twist”, ale pomyślałam sobie, że może chcielibyście do mnie dołączyć? 🙂
Stąd zrodził się pomysł na tę mini-akcję Czytam Charlesa Dickensa na Święta.

Moi Drodzy,
Święta za pasem, Święta tuż tuż, czas zaszaleć, czas przygotować paczuchy i zorganizować prezenty dla bliskich i… może dla siebie też? Nie ma co udawać i nie ma co się kryć – książki to idealny i najlepszy prezent dla każdego bukoholika. <3
W środę już podzieliłam się z Wami moim WIELKOBUKOWYM BEZSENNYM PRZEWODNIKIEM PREZENTOWYM, gdzie znaleźć mogliście pozycje idealne dla miłośników horroru i wszelkiej grozy, a dzisiaj czas na bardziej uniwersalny zestaw, czyli:

Moi Drodzy,
Dzisiaj powinno być mrocznie, powinno być bezsennie, a będzie straaasznie świątecznie!
Mikołajki już za nami, to teraz czas najwyższy na Święta Bożego Narodzenia. Niezwykły czas, magiczny, niezwykle rodzinny i wypełniony dobrymi myślami i pięknem. A na dokładkę, dla umilenia atmosfery… prezenty.
Jasnym jest, że bukoholik, książkoholik, obsesyjny wielbiciel literatury najbardziej cieszy się z książek i nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież to najistotniejsza część naszego życia – nowe opowieści <3
Jednak wiadomo także, że nie jest łatwo wybrać idealnego prezentu spośród tysięcy atakujących nas tytułów, bestsellerów bijących z półek i topowych pozycji promowanych wszem i wobec.
Dlatego też postanowiłam pomóc w tym roku wszystkim tym, którzy szukają czegoś strasznego, a zarazem pysznego i zainspirować zarówno książkowo, jak i filmowo (zdecydowałam się na trzy najciekawsze ekranizacje).
Specjalnie dla Was:

Od początku istnienia Wielkiego Buka powtarzam niezmiennie: „Nie liczy się forma, nie liczy się medium. Liczy się opowieść i treść.” To pewnie dlatego nigdy do końca nie potrafiłam zrozumieć tego często pełnego goryczy, wyrzutów i niekończących się argumentów konfliktu* pomiędzy zwolennikami tradycyjnych, papierowych książek a zwolennikami ebooków, czy audiobooków. Jedni próbują przekonywać drugich, czasami delikatnie, czasami nawet agresywnie i nadziwić się nie mogę, gdy jedna strona próbuje na siłę przekonywać drugą, nie szukając nawet wspólnego gruntu, nie licząc na jakikolwiek kompromis. Czy w czytaniu nie chodzi nam wszystkim o to samo? O poznawanie opowieści? O zanurzenie się w inny świat? O naukę poprzez przekazywaną nam treść?
Sama chciałam ten temat poruszyć już od dłuższego czasu, dołożyć swoją cegiełkę i podzielić się z Wami moim punktem widzenia, bo wciąż powraca on w konwersacjach i przewija się w moim otoczeniu. Do tej pory nie było takiego powodu, żeby dotknąć tego tematu, ale ze względu na współpracę z księgarnią internetową Virtualo i dyskusję, która pozwoliła mi usystematyzować myśli mam w końcu okazję, by o tym wspomnieć i wyłożyć moje przemyślenia.

Wyobraźcie sobie, że gdzieś teraz blisko, tuż za rogiem, komuś kogo znamy może tylko z widzenia, a może nie znamy wcale, ale parę razy minęliśmy go na ulicy, właśnie wali się świat. W jego życiu dzieje się coś, co zmieni je na zawsze, a może tylko na jakiś czas, ale na pewno teraz i tutaj ten ktoś przechodzi jedne z najcięższych chwil swojego życia, jest mu smutno, przykro i czuje się wyjątkowo samotny. A teraz pomyślcie sobie, co gotowi bylibyście zrobić, gdybyście dowiedzieli się o kłopotach takiej osoby? Czy wyciągnęlibyście pomocną dłoń, czy zignorowali wszystko, bo przecież człowiek człowiekowi wilkiem? Czy może zaangażowalibyście swoją pobliską społeczność i spróbowalibyście jakoś zareagować? A może sami zorganizowalibyście coś na własną rękę? W naszej rzeczywistości łatwiej jest o obojętność niż o nawet zwykłe, miłe słowo. Czasami wcale nie trzeba wiele – szczypta empatii tu i tam, bezinteresowny uśmiech i słowo dziękuję. Czy to kosztuje tak wiele?
O tym jak ważne jest, by nigdy nie zostać obojętnym, by potrafić pomóc, gdy ktoś tej pomocy potrzebuje opowiada niezwykła, ciepła i wzruszająca opowieść Jasona F. Wrighta zatytułowana „Szczęście do wzięcia”. Ta niepozorna powiastka zrobiła niemałe zamieszanie za oceanem, gdzie rozpoczęła jedną z najpiękniejszych akcji charytatywnych w historii Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj „Szczęście do wzięcia” trafia do rąk polskiego czytelnika dzięki Wydawnictwu WAM, które zorganizowało wspaniałą akcję na zakończenie roku i tym samym także my możemy dołożyć naszą cegiełkę dobroci, wspierając Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie. Po raz kolejny to literatura inspiruje i otwiera serca, dzięki czemu możemy pomóc komuś, kto naprawdę tej pomocy potrzebuje.

Moi Drodzy,
Hop siup! Ziuuu! I nagle mamy grudzień! Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, prezentowe polecanki i podsumowania roku, a ja zorientowałam się, że nie robiłam podsumowań przez ostatnie dwa miesiące!
Przede wszystkim październik i listopad to były NIESAMOWITE MIESIĄCE! CUDOWNE i pełne wspaniałych doświadczeń, które zostaną na długo w moim serduchu. <3