„David Copperfield” Charles Dickens

Bombla_DavidCopperfield

 

„The old unhappy feeling pervaded my life. It was deepened if it were changed at all; but it was as ever, and adressed me like a strain of sorrowful music faintly heard in the night. I loved my wife dearly, and I was happy; but the happiness I had vaguely anticipated, once, was not the happiness I enjoyed, and there was always something wanting.”

Szczęście. Ulotne chwile, drobne momenty, które próbujemy zbierać przez całe życie. Szczęśliwość nieuchwytna, trudna do osiągnięcia, a jednak tworząca podstawy naszych duchowo-uczuciowych potrzeb. Szczęście w miłości, szczęście w finansach, szczęście w pracy – najważniejszy komponent każdych życzeń, tak urodzinowych, jak noworocznych. Szczęście stało się celem samym w sobie. Każdy chce przecież do niego dążyć. Niedoprecyzowane, przysłonięte komercyjną bańką ułudy, zawsze jest gdzieś tam, dopiero przed nami. Bardzo rzadko udaje się je dostrzec tuż obok, ukryte pod maską zwykłej, spokojnej codzienności. Lepiej pędzić przed siebie, ze złotą łuną wyłaniającą się gdzieś znad niedoścignionego horyzontu, niż docenić jego promyki miło ogrzewające nas wokół.

O takim nieuchwytnym szczęściu ukrytym w marzeniach opowiada jedna z najbardziej znanych powieści Charlesa Dickensa zatytułowana „David Copperfield”. Zarówno w przedmowach do oryginalnego wydania, jak i w tekstach autorskich do kolejnych, napisanych już po latach, ta brytyjska legenda literatury wspomina, że „David Copperfield” to jego ulubiona ze wszystkich powieści, natomiast samego bohatera nazywa ukochanym dzieckiem i przyznaje, że to właśnie z nim najtrudniej było mu się rozstać. I nic w tym dziwnego – ponad dziewięćset stron monumentalnej historii chłopca, później młodego mężczyzny i w końcu dojrzałego pisarza, tytułowego Davida Copperfielda, który po latach powraca we wspomnieniach do czasów smutnej młodości, by opowiedzieć dzieje swojego życia. Powstała z tego historia typowo, a nawet stereotypowo dickensowska, gorzko-słodka, dokładnie w takiej kolejności, gdzie cierpienie łączy się z nieocenioną wiarą w lepsze jutro, a szczęście staje się podstawowym, a czasami nawet jedynym marzeniem.

Okładkowy07

Historia rozpoczyna się, gdy David Copperfield rodzi się pewnej nocy, by na przekór wszystkim i wszelkim okolicznościom okazać się chłopcem. Pomimo braku ojca, z matką, która sama jest jeszcze nieomal dzieckiem, pod czujnym okiem ukochanej służącej, spędza kilka lat idyllicznego dzieciństwa, by wkrótce okazać się piątym kołem u wozu, gdy matka ponownie wychodzi za mąż. Smutne i zawiłe okoliczności sprawiają, że wkrótce mały Davy zostaje sierotą, pozbawionym złudzeń o przewrotnej naturze wszechświata. Zmuszony do bardzo ciężkiej pracy, w wieku dziesięciu lat ucieka w poszukiwaniu dawno utraconej rodziny. Gwiazdy raz mu sprzyjają, raz odbierają nadzieję, a smutki i próby przybliżają powolutku wyolbrzymione przez wyobraźnię pragnienia. David przeżywa miłości i zdrady, wielkie straty i piękne niespodzianki. Czas mija, świat się zmienia, okoliczności również, ale bohater odnajduje się we wszystkich zawiłościach losu, przyjmując także ciosy, jakie szykuje dla niego opatrzność. Jednocześnie dba o to, by na zawsze pozostać sobą, tak, by po latach mógł we wspomnieniach bez wstydu powrócić do lat minionych.

Pisząc o powieści „typowo, a nawet stereotypowo dickensowskiej” mam na myśli podobieństwo poruszanych w „Davidzie Copperfieldzie” tematów, a także motywów, które znajdziemy także chociażby w jego „Wielkich nadziejach”, czy we flagowym dziele, jakim jest „Opowieść Wigilijna”. Jest tu klasyczna walka słabych i silnych, miejska gra o władzę, która przypomina walkę o dominację w dżungli. Królują dżentelmani i damy, dziedziczone bogactwo, rodzinne majątki, których utrzymanie jest kwestią honoru. Głównym założeniem jest jednak ciężka praca, a wszelkie marudzenie, ociąganie się i lenistwo, także wyższych klas, nie są wcale mile widziane. Tak mężczyźni, jak i kobiety muszą mieć jakieś zajęcie, nawet jeśli takim zajęciem jest opieka nad pannami na wydaniu, czy organizowanie kwest dobroczynnych. Społeczeństwo jest podzielone, zazwyczaj to ci bogaci okazują się źli i przewrotni, a biedne, poczciwe dusze mają złote serca i potrafią dzielić się nawet ostatnim okruchem ze stołu. Jednak Charles Dickens zawsze pozostawia furtkę dla tych zimnych i zdystansowanych, tak, by w odpowiednim momencie mogli powrócić na łono rodziny, bliskich, czy przyjaciół i w pełni odkupić się za swoją niegodziwą przeszłość.

Natomiast głównym motywem w „Davidzie Copperfieldzie” wydaje się być właśnie przede wszystkim pogoń za szczęściem opisywaną już z perspektywy czasu, wieku i doświadczenia narratora. Za szczęściem jako niepojętą ideą, szczęściem, jako marzeniem, uczuciem absolutnego spełnienia, najbardziej tego rodzinnego. David szuka go od samego początku, od chwili, gdy tak naprawdę traci matkę na rzecz nowego mężczyzny u jej boku. Potem, już w szkole, daleko poza domem, szuka więzów w przyjaźni, ale te również zostają mu odebrane w okrutny sposób. Chłopak jest odrzucany, wystawiany na trudne próby, niemniej wciąż pozostaje gdzieś daleko jedna pewna osoba, do której może powrócić, gdy świat okaże się zbyt okrutny. Ale David poszukuje dalej. Nawet miłość, niestety, okazuje się niepełna, gdy jego młodziutka żona, nieomal kopia matki, okazuje się być nie tym, czego oczekiwał. A to, czego oczekuje nasz bohater to pełnia. Pełnia rodzinnego ciepła, pełnia uczuć, pełnia związku – przez lata przebywając z ludźmi, którzy stanowili jedynie namiastkę, to jedno marzenie pozostaje długo jeszcze niespełnione, ale jak to bywa w dickensowskich wyobrażeniach – wciąż jednak jest realne, bo bardzo bliskie.

„David Copperfield” Charlesa Dickensa to monumentalny portret wikoriańskiego społeczeństwa, obszerny portret codzienności tamtego okresu historycznego i jednocześnie piękna powieść o dorastaniu. I wcale nie chodzi tu o dorastanie fizyczne, a psychiczne, dorastanie do zrozumienia, z czego naprawdę składa się życie, czym tak naprawdę jest to szczęście, którego poszukuje tytułowy bohater. To wszystko zamknięte w doskonale skonstruowanej powieści, pełnej wzruszających momentów, chwytających za serce chwil i z galerią perfekcyjnie wykreowanych postaci, barwnych i żywych, takich, które od razu stają w pełnej krasie przed oczami czytelnika. To klasyka w najlepszym tego słowa znaczeniu, jedna z tych historii, do których wraca się po latach, by tak jak sam bohater rozstrzygnąć o wartości młodzieńczych marzeń, skonfrontować nadzieje dawne i przyszłe, na nowo odtworzyć siebie i pojąć istotę ulotnej szczęśliwości.

KomiksWielkobukowy07

O.

*A teraz czas na… ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE 😀ŻyczeniaŚwiąteczne

Komentarze do: “„David Copperfield” Charles Dickens

  1. Lolanta napisał(a):

    Jej, nie wiedziałam, że to aż taka cegłówka! Czytałam tylko skróconą wersję dla uczących sie jezyka. Zapamiętałam tylko przerażającego Uriah Heep, bo od razu skojarzylam z zespołem 😀

  2. secrus16 napisał(a):

    Mam nadzieję, że mnie również powieść zauroczy, wzruszy i zabierze w kolejną udaną podróż po przeróżnych wspomnieniach. Ach, jak ja lubię takie wędrówki 🙂

    „David Copperfield” będzie w Dickensowskim czytaniu jako pierwszy.

    • Bombeletta napisał(a):

      Dickens jest wspaniały – czytam co roku i co roku się zachwycam kolejną jego powieścią 🙂 I opowiadania o duchach również cudowne 😀

  3. Kura Mania napisał(a):

    Bardzo lubię ta powieść. Czytałam ja z wypiekami jak najlepszy serial. Ba, najlepszy serial się do niej nie umywa. Szkoda, ze jest taka „krotka” 😉 bardzo chciałabym sobie odświeżyć, ale ciagle nie ma czasu…

  4. lacunerhei napisał(a):

    Uwielbiam te wiktoriańskie tło, a Dickens kojarzy mi się jakoś tak błogo… Doskonały tytuł wybrałaś na święta. Choć ja dopiero teraz przeczytałam porządnie 😉

    Luka Rhei

Dodaj komentarz: