Zgodnie z badaniami czytelnictwa Biblioteki Narodowej, Stephen King jest NAJPOPULARNIEJSZYM pisarzem w Polsce. Król, jak przystało na nazwisko, rządzi w naszym kraju, nie ma się temu co dziwić, jako że konsekwentnie od lat rozpuszcza swoich czytelników kolejnymi opowieściami. Straszy, przeraża, niepokoi, czasami śmieszy jego proza miewa różne oblicza, zmienia się razem z samym Kingiem, ale jedno pozostaje pewne jego miłośników jedynie przybywa i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić w najbliższym czasie. Czytaj dalej
Kategoria: Weekend ze Stephenem Kingiem
Powieści i opowiadania mistrza horroru
„Outsider” Stephen King – PREMIEROWO! #KochamKinga
Król Horroru, czyli niezawodny Stephen King, otoczył zagadkę kryminalną nutką porządnej grozy w złowieszczej powieści Outsider, która potrafi zmrozić krew w żyłach.
Podobno pisząc Outsidera Stephen King zadał sobie jedno proste pytanie: co by było gdyby jeden z najlepszych, najbardziej szanowanych i wartościowych członków społeczności został oskarżony o dokonanie niewyobrażalnej zbrodni, a wszystkie dowody i zeznania świadków były przeciwko niemu? Człowiek, któremu powierzano swoje dzieci, któremu ufano bezgranicznie, który w swoim otoczeniu posiadał niezachwianą opinię. Ktoś, kto bywał na każdej imprezie, był kochającym mężem, oddanym ojcem, miał ukochanych przyjaciół i rzesze znajomych. Co by było gdyby ktoś taki miał jednocześnie niezbite alibi i równie niezbite dowody przemawiały przeciw niemu?
Najlepsza książka Stephena Kinga?
W Bezsenną Środę nadszedł czas, by podjąć się próby odpowiedzi na jedno z najczęściej zadawanych mi pytań, na które natrafiam również co rusz w sieci:
KTÓRA KSIĄŻKA STEPHENA KINGA JEST NAJLEPSZA? Czytaj dalej
TOP 5 POTWORÓW Stephena Kinga
Moi Drodzy,
21 września to data wyjątkowa dla wszystkich miłośników tradycyjnej grozy w starym, dobrym stylu to urodziny Króla Horroru, czyli Stephena Kinga. W tym roku obchodzimy 70. rocznicę i z narastającym napięciem wyczekujemy jesiennych premier spod jego pióra powieści Śpiące Królewny, którą napisał razem z synem Owenem Kingiem, oraz opowiadania Pudełko z guzikami Gwendy razem z Richardem Chizmarem. W nowym roku nadchodzi The Outsider, a to oznacza, że my, fani prozy Stephena Kinga, nie możemy czuć się zawiedzeni.
Aby uczcić ten wyjątkowy dzień (w końcu 70 urodziny to poważna sprawa), w ramach hip hip hurra urodzinowego w Bezsenną Środę, razem z portalem Okiem na Horror przygotowaliśmy dla Was:
TOP 5 POTWORÓW STEPHENA KINGA
Nie ukrywajmy Stephen King to przede wszystkim strach, który zaszczepia w naszych sercach. Czytaj dalej
STEPHEN KING dla początkujących (i nie tylko)
Moi Drodzy,
KOCHAM STEPHENA KINGA. & CHCIAŁBYM/CHCIAŁABYM ZACZĄĆ PRZYGODĘ Z KSIĄŻKAMI STEPHENA KINGA OD CZEGO ZACZĄĆ? to najpopularniejsze hasła jakie znajdziecie na horrorowych grupach i na forach grozy.
STEPHEN KING.
Bezsenne Środy: „KONIEC WARTY” Stephen King – recenzja
Dziwnie robi się na sercu, kiedy jeden z najulubieńszych pisarzy zwraca swoje oblicze w kierunku śmierci, w kierunku umierania i ostatecznych pożegnań. Po raz kolejny nachodzi wyobraźnię niepokój, że demony, to tak naprawdę wyrzuty sumienia, a strach, to strach przez wieczną ciemnością, nie cieniami, które tańczą nocami po ścianach. Kogo Król Horroru przyzwyczaił do spania przy zapalonym świetle, kto wciąż jeszcze przemyka przez mroczne lasy Maine, odwiedza po raz pierwszy hotel Panorama, czy system kanalizacyjny w Derry, ten z zaskoczeniem spadnie na ziemię sięgając po najnowsze jego dzieła. Stephen King jest dzisiaj inny, od kilku lat przyzwyczaja nas do nowego siebie, przybliża się do prawdy o życiu i, niestety, o śmierci. Czy to w ogóle możliwe?
Kiedy mowa o najnowszym i ostatnim tomie zakańczającym trylogię Pana Mercedesa, trylogię kryminalną z wątkiem paranormalnym, czyli „Końcu Warty”, wniosek nasuwa nam się sam – coś się znowu kończy i trzeba umieć powiedzieć żegnaj.
Bezsenne Środy: WARTO CZYTAĆ #1: Stephen King
Moi Drodzy,
Dzisiejsza Bezsenna Środa wydała mi się idealna do rozpoczęcia nowej wielkobukowej serii blogowo-vlogowej, czyli WARTO CZYTAĆ.
To seria, której podstawową inspiracją byliście i jesteście… Wy. Wasze komentarze, pytania i zapytania, jakie pojawiają się na blogu i na vlogu od początku mojego pisania i nagrywania.
Co warto czytać z danego gatunku literackiego? Po jakie pozycje konkretnego autora warto sięgać? Od czego zacząć wybrane książkowe przygody?
Bezsenne Środy: „BAZAR ZŁYCH SNÓW” Stephen King – recenzja
Parafrazując znane powiedzenie aż muszę tu napisać, że stara literacka miłość nigdy nie rdzewieje. Sentyment książkowy – do konkretnych serii, do pojedynczych tytułów albo do samego autora – zostaje równie silny, jak za pierwszym razem, gdy w zaczytane serce wystrzelona została strzała książkowego kupidyna. Wydaje mi się, że tak jest właśnie w przypadku moim i dzieł Stephena Kinga. Od kilku lat Mistrz Horroru już raczej nie straszy, a jego kolejne tytuły odchodzą od tego co mogłabym nazwać klasycznym przykładem kingowej grozy. A jednak… kiedy sięgam po kolejne tytuły, mimo wszystko, mimo oburzeń i miejscowych niezgodności, wpadam w jego prozę jak śliwka w kompot i czuję, w specyficzny sposób, że jestem u siebie.
Nie inaczej było w przypadku najnowszego tomu opowiadań Stephena Kinga, czyli „Bazaru złych snów”.
„Dallas ’63” Stephen King – recenzja
Po opowieści o podróżach w czasie sięgało już wielu twórców w dziejach popkultury, ale jedynie nielicznym udawało się z tej przygody wyjść bez szwanku. Czasami przyczyną porażki było skupienie się jedynie na aspektach technicznych, które ostatecznie wydawały się zbyt abstrakcyjnie i nierealne dla jakiejkolwiek technologii, czy nauki. Czasami było to zbyt intensywne nałożenie się różnorodnych paradoksów i niemoc logicznego ułożenia fragmentów w całość. A czasami sam aspekt podróży w czasie był tak odrealniony od rzeczywistości, z którą miał koegzystować, że albo otoczenie, albo bohaterowie, albo sama podróż w czasie okazywała się nie mieć sensu na dłuższą metę. Jednak, zdarzają się również twórcy, którzy rzucają się na tę głęboką wodę czasoprzestrzeni, nie łamią sobie głowy technicznymi spekulacjami, ograniczają swoją opowieść do konkretnego miejsca i czasu i dodają od siebie szczyptę wiary – tak, podróż w czasie mogłaby stać się możliwa, bo bywa, że sam czas daje nam klucz do przeszłości.
„Znalezione nie kradzione” Stephen King – recenzja
Wydaje się, że od czasu Annie Wilkes i jej obsesji na punkcie Misery Chastain, jedną z najstraszniejszych i najbardziej mrocznych wypowiedzi, jakie może usłyszeć pisarz to „Jestem twoją największą fanką”, albo „Mam obsesję na punkcie twojej twórczości”, albo „Twoje książki są całym moim życiem”. Niby to tylko słowa, niby powinno zrobić się na sercu miło takiemu autorowi, do którego te słowa są skierowane, bo przecież to w końcu komplement, a jednak ta miłość, to opętanie twórczością, ta fiksacja na punkcie literatury może wywołać dreszcze, jeśli wypowiada ją ktoś co najmniej niestabilny. Takie osoby, obsesyjnie żyjące tylko jednym bohaterem i ich życiem ciągle szukają potwierdzenia, że są dokładnie tacy sami, albo upodabniają się na siłę, tak by pasowało. Utożsamianie się bywa tak silne, że gdy pisarz postanowi chociażby zabić swoją postać (do czego ma pełne prawo), zranić ją, czy złamać, to „największy fan” w oka mgnieniu przeistacza się w największego i najzacieklejszego wroga. A wtedy, przy konfrontacji, może być już niebezpiecznie.