Lektura lekka, kobieca, po brzegi wypełniona ciekawostkami medycznymi epoki w mieszance kryminału, powieści historycznej i romansu Julii Gambrot Różany eter.
Czytaj dalejTag: literatura kobieca
6 książek dla kobiet na Święta od polskich pisarek
Często myślałam, że powieści obyczajowe te babskie opowieści pełne wzruszeń, miłosnych uniesień i rodzinnych perypetii to nie moja bajka i raczej gatunek, w którym nie do końca potrafię się odnaleźć. Przyznaję, od czasu do czasu wzruszałam się przy Nicholasie Sparksie, lubiłam sięgnąć po opowieść o perypetiach i przeciwnościach losu, a także śmiałam się na komediach romantycznych i czerpałam z tego niemałą frajdę, ale nigdy nie zgłębiałam tematu. A przez te wszystkie lata, od początku istnienia Wielkiego Buka, wielokrotnie pytaliście mnie (chociaż częściej pytałyście) o powieści obyczajowe, o literaturę kobiecą, natomiast ja obiecywałam, Wy czekaliście cierpliwie,ale nigdy do końca nie było okazji aż do teraz!
„Moje córki krowy” & „Porozmawiaj ze mną” Kinga Dębska – recenzja
Jak można się przygotować na śmierć najbliższej osoby? Odpowiedzi na to pytanie szukają bohaterki słodko-gorzkich powieści Kingi Dębskiej Moje córki krowy i Porozmawiaj ze mną, bez cukru i bez pudru rozważając o tym, co w życiu najważniejsze.
Podobno śmierć rodziców stanowi najważniejszą cezurę w życiu dorosłego człowieka. To ten moment, w którym naprawdę przestajemy być dziećmi, dorastamy i odkrywamy zupełnie nowe oblicze życia. Kończą się telefony zawsze nie w porę, pytania o czapki (bo czapka to rzecz święta i z pytań o nią nie wyrastamy nigdy), domowe obiadki i spotkania pełne rozgrzebanych zatargów sprzed lat. Czas przyspiesza, gnany biczem odpowiedzialności, a w zwykłej codzienności pojawia się nagle wyrwa, pustka, którą zapełniają jedynie blaknące wspomnienia. Marta i Kasia, bohaterki powieści Kingi Dębskiej, skonfrontowane z największą tragedią próbują jakoś z niej wybrnąć, czasem razem, częściej osobno, stając twarzą w twarz z własnymi demonami. Czytaj dalej
„Lot nisko nad ziemią” Ałbena Grabowska – recenzja
Historia przeciętnie nieprzeciętnego kobiecego losu w Locie nisko nad ziemią Ałbeny Grabowskiej.
Lubimy wierzyć, że zostaliśmy stworzeni do wielkich czynów. Popkultura i masowa reklama karmią nas obietnicami wyjątkowości, hasłami, które każdego kreują na ten jedyny w swoim rodzaju płatek śniegu zdolny do legendarnych momentów. Tylko dobrze zdajemy sobie sprawę, że zazwyczaj życie wielu z nas jest ot, szare, zwyczajne, ani nie hiper, mega monumentalnie znaczące, ani nie skrajnie przyziemne. Takie średnie i codzienne, wypełnione tym, co uznajemy za najważniejsze pracą, rodziną, przyjaciółmi, hobby, odpoczynkiem, radością, smutkiem. Spektakularność jakoś tak przelatuje między palcami, a wielkie czyny pozostawiamy co ambitniejszym. Jednak z takiej prozy życia potrafią narodzić się co bardziej fascynujące opowieści. Czytaj dalej
„Wróżka mimo woli” Ewa Zdunek – recenzja
Chyba niemal każdy, kogo zapytać, chciałby poznać przyszłość. Być może nic zbyt drastycznego, więc zostawmy datę i przyczynę śmierci, zostawmy skrajne choroby, ale dla przykładu numery totolotka, czy imię przyszłego ukochanego, to już jak najbardziej, czemu nie? Nie pozostaje nic innego, jak w takim wypadku skierować swoje kroki ku wróżce, specjalistce od przepowiadania tego, co dopiero ma się wydarzyć. Tylko wróżka wróżce nierówna, bo czasami ta twoja ulubiona, która była twoja podporą i wsparciem nagle postanawia zamknąć biznes i wycofać się z rynku. No jak tak można, proszę państwa? Nie można, bo czasami na wróżbiarstwo jest się zwyczajnie skazanym.
Tak jak skazana jest bohaterka czarnej komedii spod pióra Ewy Zdunek Wróżka mimo woli. Czytaj dalej
„Jak się nie zakochać” Nina Majewska-Brown – recenzja
Chick-lit, czyli tzw. literatura kobieca, tworzona zazwyczaj przez kobiety i dla kobiet, podbija światowy rynek literatury popularnej i od lat dominuje na listach bestsellerów topowych księgarni. To intensywnie promowane tytuły, których autorki nie mogą co prawda narzekać na ilość czytelniczek, niemniej jeśli chodzi o krytykę literacką zazwyczaj trafiają do jednego worka z przysłowiowymi harlequinami, erotykami, a także wszystkimi pozostałymi gatunkami zwanymi obraźliwie „literaturą dla kucht”. Co to oznacza? O ile w sercach czytelników jest miejsce na literaturę życiową, opartą o codzienne doświadczenia zwykłych kobiet na całym świecie, to w krytyce literackiej miejsca na te kobiety i ich problemy nie ma, bo… i tutaj pojawia się cały ciąg argumentów, które próbują definiować chick-lit jako gatunek stereotypowy, jako uproszczony w odbiorze i zawsze nakierowany na promocję o szerokiej skali, jakoby kubek i torba dodawane do książki miały skusić te rzesze zadowolonych z lektury czytelniczek. Intrygujące, że sporadycznie w tej krytyce bierze się pod uwagę to, że te powieści zwyczajnie dobrze się czyta, wciągają, śmieszą, wzruszają, nie wymagają zbyt wiele, ale po prostu cieszą docelowego odbiorcę. A to powinno wystarczyć.