„Lot nisko nad ziemią” Ałbena Grabowska – recenzja

Historia przeciętnie nieprzeciętnego kobiecego losu w Locie nisko nad ziemią Ałbeny Grabowskiej.

Lubimy wierzyć, że zostaliśmy stworzeni do wielkich czynów. Popkultura i masowa reklama karmią nas obietnicami wyjątkowości, hasłami, które każdego kreują na ten jedyny w swoim rodzaju płatek śniegu zdolny do legendarnych momentów. Tylko dobrze zdajemy sobie sprawę, że zazwyczaj życie wielu z nas jest ot, szare, zwyczajne, ani nie hiper, mega monumentalnie znaczące, ani nie skrajnie przyziemne. Takie średnie i codzienne, wypełnione tym, co uznajemy za najważniejsze pracą, rodziną, przyjaciółmi, hobby, odpoczynkiem, radością, smutkiem. Spektakularność jakoś tak przelatuje między palcami, a wielkie czyny pozostawiamy co ambitniejszym. Jednak z takiej prozy życia potrafią narodzić się co bardziej fascynujące opowieści.

Życie Weroniki jest uosobieniem zwyczajności, tak jak życie jej rodziców. Zresztą to ich marzeniem było, by ich córka niczym się nigdy nie wyróżniała, była taka sama jak wszyscy, szarobura, wychowana w szaroburych czasach. Weronika nigdy nie stawiała sobie poprzeczki za wysoko, byle utrzymać się w pionie, a mimo wszystko osiągnęła niemal wszystko, czego pragnęła dostała stabilną pracę przedszkolanki, w której spełnia się jak nikt oraz odnalazła prawdziwą miłość. W tym dobrym, zwykłym życiu dochodzi jednak do tragedii. Po tragicznej śmierci męża Weronika musi spróbować pozbierać się na nowo i zawrócić los na dawne tory.

Lot nisko nad ziemią to historia obyczajowa, do bólu życiowa, słodko-gorzka, która nie próbuje udawać czegoś innego, ponad to, czym jest. To lot nisko nad ziemią w polskim krajobrazie PRL-u i gorących przemian lat dziewięćdziesiątych, który tylko podkreśla sytuację bohaterki, wpasowuje się w jej dwa różne światy przed i po tragedii. Studium kobiecego życia, w którym nie wszystko idzie po jej myśli, los podkłada kłody, a dni dojmującego smutku jest więcej niż dni przejmującego szczęścia. Czytelnik może odnaleźć w tym swoiste pocieszenie, a nawet doszukać odbicia w życiowych perypetiach Weroniki. A potem niespodzianka goni niespodziankę, coś się zmienia i

Życiowe trudności, przykre doświadczenia, wygrzebywanie się z żałoby i depresji to nie jest przyjemny i łatwy temat dla powieści obyczajowej, a jednak powieść Ałbeny Grabowskiej czyta się z narastającym zainteresowaniem. To życie po życiu w Locie nisko nad ziemią intryguje i przyciąga uwagę. Rozpadają się schematy, utarte ścieżki zarastają i rozmywają się, a życie zaczyna toczyć się torem dotąd nieuczęszczanym, niejednoznacznym. Pojawia się napięcie, pojawia iskra ekscytacji, bo teraz nic nie jest pewne i wszystko może się wydarzyć. Na horyzoncie rysuje się ostatni ikarowy lot, życie Weroniki nabiera rumieńców, a czytelnik z niemal banalnej opowieści o zwyczajności zyskuje opowieść o rodzącej się nadziei.

Dla szukających wytchnienia w codzienności będzie jak znalazł.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zwierciadło.

**Zapraszam na film oraz konkurs! (wieczorem)

Komentarze do: “„Lot nisko nad ziemią” Ałbena Grabowska – recenzja

  1. Niepospieszna napisał(a):

    Dużo dobrego słyszałam o twórczości Pani Ałbeny. Czas chyba się za nią zabrać. 🙂

Dodaj komentarz: