Oblicze drugiej wojny światowej to czerń, biel i krew. To gigantyczne swastyki powiewające na niekończących się połaciach płótna. To terror, to dyscyplina, to złowieszczy okrzyk, niosący za sobą przemoc i śmierć. To koszmar obozów koncentracyjnych, czarny dym palonych ciał i krzyk, którego nie da się uciszyć. To kłamstwo i dopracowana do perfekcji propaganda, trująca umysły zwykłych ludzi, by uwierzyli, że istnieje jakieś większe dobro, które nakazuje zniszczenie drugiego człowieka. Niemiecka rzeczywistość III Rzeszy była jak przerażająca iluzja, hipnotyzująca i wciągająca osłabione porażką Wielkiej Wojny umysły, dająca nadzieję kosztem milionów istnień, kosztem cudzego poświęcenia, w imię zasad jednego, opętanego zemstą człowieka. O tej naznaczonej totalitarnym ustrojem codzienności niemieckich obywateli w popkulturze mówi i pisze się najmniej, chociaż w ostatnim czasie coraz więcej twórców porusza ten temat, pokazuje, że człowiek zawsze jest tylko człowiekiem, a zwyczajne współczucie wystarczy jako siła napędowa buntu i zwrócenia się w stronę dobra.
O rodzinie, o poświęceniu, o wojnie, która zostaje w nas na zawsze opowiada poruszająca powieść Sary McCoy, czyli „Córka Piekarza”.
Kończy się rok 1944, a nastoletnia Elsie Schmidt, córka piekarza, szykuje się na pierwszy w swoim życiu bal. Bal, na który zaprosił ją długoletni przyjaciel rodziny i jednocześnie wysoko postawiony oficer SS, który w planach ma oświadczyny i ślub z jedną z perfekcyjnych cór Rzeszy. Jednak Elsie gdzieś podświadomie czuje, że ten niemiecki blichtr, szampan lejący się strumieniami i wyszminkowane, wyszczerzone w fałszywych uśmiechach usta kryją kłamstwa potężniejsze niż złudne piękno. Uświadamia to sobie, gdy instynktownie ratuje małego żydowskiego uciekiniera, który miał zostać odesłany na powrót do Dachau. Coś pęka w Elsie, ukrywa chłopca w swoim własnym pokoju i rozpoczyna samotną walkę o przetrwanie swojej rodziny.
Sześćdziesiąt lat później, na pograniczu Teksasu z Meksykiem, dziennikarka Reba Adams szuka materiału do nowego artykułu i tak trafia do małej, niemieckiej piekarni „U Elsie”. Historia powróci na nowa, wspomnienia obudzą skrywany latami ból, a przeszłość połączy się w końcu z teraźniejszością.
Sara McCoy niezwykle umiejętnie przedstawiła dzieje zwyczajnej, pracującej niemieckiej rodziny, ich codzienne bolączki, układy, w jakie zostali uwikłani i życie z dnia na dzień, gdy jutro nigdy nie jest pewne. Ojciec Elsie, piekarz, ślepo wierzący w kłamstwa Rzeszy, jest dumny ze swoich dwóch wyjątkowych córek, stanowiących portret doskonałej niemieckiej kobiety. Siostra Elsie, Hazel, przebywa w specjalnym ośrodku dla młodych rozpłodowych matek i rodzi dzieci – celem są doskonałe okazy aryjskiej rasy. Jej umysł łamie się, gdy jedno z dzieci okazuje się być słabsze i nie takie, jak być powinno. Sama Elsie, zaręczona z oficerem SS również ma w oczach ojca świetlaną przyszłość w „lepszym świecie”, tym, który okazał się być dramatyczną mrzonką. Matka Elsie to typowa niemiecka kobieta z propagandowych plakatów, ubrana w drindl, dbająca o to, by jej córki nigdy nie odbiegały od doskonałej normy. Jest w tym wszystkim tragedia rodzinna, teatrzyk zakłamania prowadzony na potrzeby chorego systemu. Tylko Elsie przebija się przez osłonę propagandy i dostrzega świat w jego prawdziwych, okrutnych barwach.
O ile podstawowy wątek fabularny, z dziejami rodziny Schmidt i ich rodzinnej piekarni jest poprowadzony i dopracowany w fascynujący sposób, to niestety wątek współczesny – Reby Adams i Rikiego z Teksasu – jest swoistym nadużyciem tematu i nieudaną próbą powiązania historii ze współczesnością. O ile rozumiem, że temat muru i pogranicza tex-mex, czyli teksańsko-meksykańskiego, jest od lat jednym z najgorętszych tematów dyskusji politycznych podejmowanych w Stanach Zjednoczonych, to jednak porównywanie obywateli obcego państwa, próbujących za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi środkami nielegalnie przedostać się na teren drugiego obcego państwa do anihilacji tysięcy pełnoprawnych obywateli Rzeszy przez ich współziomków, jest co najmniej nieudane. Oficjalna deportacja, jakkolwiek brutalna w sile przekazu a mordowanie z zimną krwią ludzi przez totalitarne siły zbrojne i obywatelskie jest zwyczajnie nieporównywalne. Nie istnieje skala zbrodni nazistów, a z pewnością nie ma ona nic wspólnego z konfliktem imigracyjnym pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi. Sara McCoy próbowała wykorzystać tutaj współczesną nadwrażliwość, tendencję do wyolbrzymiania oraz uczuciowe przyrównywanie każdego nadużycia, które nijak mają się do świadomości historycznej.
Pomimo wszystko, Sarze McCoy udało się w „Córce Piekarza” uchwycić dramatyczne oblicze drugiej wojny światowej widziane z perspektywy zwyczajnych niemieckich obywateli, opętanych propagandą, przebijających się przez kłamstwa nazistów i walczących, którzy dla zwykłego człowieczeństwa gotowi są poświęcić swoje własne dobro. Podobnie jak to zrobił Markus Zusak w „Złodziejce Książek”, tak i w „Córce Piekarza” obraz niemieckiego narodu nie jest jednoznaczny – widzimy portrety ludzi rozdartych pomiędzy pozornym, pozbawionym hamulców obowiązkiem wobec ojczyzny oraz swoich rodzin a zwyczajnym współczuciem, nieznającym narodowości czy różnic rasowych. Spośród kart powieści można od razu niemal wyciągnąć wniosek, że to właśnie umiejętność współodczuwania cudzego cierpienia oraz chęć do niesienia pomocy sprawia, że jesteśmy ludźmi.
„Córka Piekarza” to opowieść o doświadczeniach wojny, o rodzinie uwikłanej w polityczny konflikt i o dziewczynie, która odnalazła w sobie siłę, by pokonać strach i zbuntować się przeciw wszechobecnemu reżimowi. Na własnych zasadach, w swoim małym, ograniczonym otoczeniu, jednak komuś ratując życie i stając się bohaterką cudzych wspomnień. Pomimo niedociągnięć współczesnego wątku, to wciąż piękna, nietuzinkowa opowieść, niosąca ze sobą sporą dawkę emocji, dająca nadzieję na triumfujące dobro.
O.
FABUŁA:
- Ostatnie miesiące drugiej wojny światowej stawiają przed nastoletnią Elsie Schmidt niezwykłe wyzwanie i wystawiają na próbę jej wiarę w kłamstwa Rzeszy. Mały, żydowski uciekinier obudzi w niej pokłady ukrywanego współczucia i pozwoli wyzwolić drzemiąca w niej siłę. Sześćdziesiąt lat później w El Paso w Stanach Zjednoczonych Elsie opowie swoją historię raz jeszcze zagubionej dziennikarce Rebie.
TEMATYKA:
- Druga Wojna Światowa, III Rzesza, Niemcy, propaganda, naziści, SS, niemiecka codzienność w czasie wojny, bunt, rodzina;
DLA KOGO?
- Dla wrażliwych wielbicieli opowieści o silnych i wyjątkowych kobietach, którym niestraszne stawianie życia na szali, by ratować innych.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki <3
**Po więcej „Córki Piekarza” zapraszam na vloga!
Właśnie jestem po lektorze ” Dzieci kartografia” odniosłam podobne wrażenie, o którym wspominasz w recenzji ” Córki piekarza” . Historia córki Johna Browna- abolicjonisty- Sarah naprawdę była dopracowana. Pokazywała kobietę odważną, która nie poddawała się pomimo wszelkich przeciwności losu, która nie zgadzała się na istniejącą brutalną rzeczywistość. To opowieść także o kobiecie, dla której nie straszne było poświęcenie własnego szczęścia.
Z drugiej strony przy wątku współczesnym- zastanawiałam się, czy ja nie zaczęłam czytać zupełnie innej historii- gorszej pod względem emocji, jakie we mnie wywołała. Z większym zaangażowaniem czytałam historię, poświęconą Sarah – jej dylematom, jej walce, jej radościom. Niemniej, choćby ze względu na historie Sarah Brown warto zapoznać się
z ” Dziećmi kartografa”
„Dzieci Kartografa” będe czytać teraz w kwietniu i jestem ogromnie ciekawa, bo temat jak dla mnie fascynujący <3 Te wątki współczesne ewidentnie u McCoy niekonieczne są 😉
Aż musiałam przeszukać internety, by wygrzebac swoją starą opinię o tej książce, bo już nie bardzo pamiętaĺam konkrety. Po lekturze swojego i Twojego tekstu stwierdzam, że zasadniczo i w konkretach zgadzamy się ze sobą co do tej książki 😀
Piąteczka! <3
Tym razem zostawię komentarz tutaj. Powieść wydaje się dobra i myślę, że sięgnę po nią, jeśli kiedyś znajdę ją w bibliotece. Na swoich półkach mam kobiece powieści o czasach wojennych, których wciąż nie czytałam, więc do księgarni nie pobiegnę. Ach, znów to samo, tyle książek, tak mało czasu.:)
To problem każdego bukoholika 😀 To jest naprawdę godna powieść – warstwa historyczna jest MEGA, tylko ten współczesny wątek taki niekonieczny, ale można przymrużyć oko 😉