„Parabellum: Prędkość Ucieczki” Remigiusz Mróz

Bombla_Parabellum01

W ostatnich dwóch dekadach popkultura całkowicie przejęła i przyswoiła sobie tematykę II Wojny Światowej. Ten wydawałoby się trudny temat jest eksploatowany z każdej strony, stał się po prostu modny w każdej dziedzinie i każdym możliwym gatunku – w kinie triumfują produkcje nawołujące do spielbergowskich „Listy Schindlera”, „Szeregowca Ryana” czy serialowej „Kompani Braci”, na równi z filmami luźno czerpiącymi z tego historycznego okresu, w stylu „Kapitana Ameryki”. Podobna sytuacja jest z grami, gdzie serie jak „Call of Duty” czy „Medal of Honor” występują jednocześnie z tytułami typu Wolfenstein. To zróżnicowanie w formie pozwala współczesnemu odbiorcy doskonale dopasować tematykę II Wojny Światowej do siebie i przyswoić na swój sposób, bez konieczności skupiania się wyłącznie na jej pojedynczym aspekcie, czy na konkretnych, wymuszonych emocjach.

Inaczej ma się jednak sytuacja w literaturze. Bo w tym przypadku temat nazistowskich zbrodni, Holokaustu i dramatów wojennych wciąż często traktowany jest w sposób klasyczny, z naciskiem na patos i ludzki dramat. Cierpienie, śmierć, cierpienie i tak w kółko, aż do przejedzenia i odarcia z głębszych odczuć czytelnika, niestety. Wydawanych jest mnóstwo tytułów z podobnej kategorii, świetnych, a jednak jakoś już tematycznie przegadanych, jak młodzieżowa „Złodziejka książek” Markusa Zusaka, „Biegnij chłopcze, biegnij” Uri Orleva, czy „Dziewczynka w zielonym sweterku” Krystyny Chiger. Największą rolę odgrywają tam potworne, inspirowane prawdą wspomnienia, nieszczęście, ból i rozpacz, których nie da się zapomnieć.

Zupełnie z innej strony do tematu II Wojny Światowej podszedł Remigiusz Mróz w swojej przygodowo-historycznej serii Parabellum (tak w ramach szybkiego wyjaśnienia: parabellum zwany Lugerem od nazwiska swojego twórcy, to klasyczny pistolet oficerów wojska niemieckiego), której pierwszy tom nosi intrygujący tytuł „Prędkość ucieczki”. Już od pierwszych stron widać, że nie będzie to jedna z tych wyciskających łzy powieści, ale mocna, okraszona czarnym humorem nietypowa opowieść wojenna, w duchu kultowej „Wielkiej ucieczki”, „Złota dla zuchwałych”, czy „Bękartów Wojny”. Czuć świeże, nowoczesne podejście do tematu, odizolowane od dramatycznych wspomnień, ale traktujące wojnę, jako możliwość opowiedzenia pasjonującej historii o kilku wyjątkowych bohaterach, niekoniecznie przebywających na głównych frontach. W ten sposób powstała doskonała powieść, w której zamiast dużych miast są dworki, zamki, górskie wioski i małe polskie miasteczka, a realizm historii czasami miesza się z intrygującymi przygodowymi elementami, jak spotkanie znachora, czy wioskowej czarownicy.

„Prędkość ucieczki” to opowieść o miłości. Niby takie proste, prawda? Ale będzie to miłość wystawiona na dziesiątki prób. Miłość na przekór i pod wiatr, bo nie ma już nic bardziej niebezpiecznego od uczucia Polaka i młodej Żydówki, gdy agresorzy wdzierają się do kraju z każdej ze stron, siejąc filozofię zniszczenia i nienawiści. Stanisław Zaniewski i jego narzeczona Maria zaryzykują i wyruszą na zachód, by ratować swoje życie i zacząć wszystko od nowa. Staszek i Maria są wyjątkową parą. On, cztery lata młodszy od narzeczonej, często poddaje się jej woli, jednak wspiera w trudnych momentach. Maria natomiast jest silna i przebojowa. Potrafi szybko podejmować decyzje i posiada tą niezwykłą umiejętność znalezienia rozwiązania każdego problemu. Interesuje się polityką i dzięki temu od miesięcy była świadoma zagrożenia ze strony Niemiec. Atak nie był dla niej niezrozumiałym zaskoczeniem. To dzięki niej narzeczeni wyruszają w podróż życia, mając za przewodnika tajemniczego, nieprzewidywalnego Holzera, znajomego rodziny Marii, których łączy mroczny sekret z przeszłości.

Powieść Remigiusza Mroza to także, a może przede wszystkim, opowieść o wielkiej, braterskiej przygodzie. Bronek Zaniewski, starszy brat Stanisława, stacjonuje wraz ze swoją jednostką na granicy z Rumunią. Wieść o ataku Rzeszy na Polskę nakazuje im powrót do kraju i czekanie na konkretne rozkazy. Jednak po nalocie Luftwaffe z żołnierskiej drużyny zostaje już tylko czwórka: Bronek, Chwieduszko, Kiljan i ich dowódca, kapitan Obelt. Ta mała kompania nie podda się, nie wycofa, ale wbrew wszystkiemu, kierując się honorem i miłością do ojczyzny, wróci na swoje ziemie, by spróbować bronić upadającej Polski. Staną się legendą, żywą opowieścią i postrachem Niemców, organizując zasadzki oraz ratując całe rodziny przed masowymi mordami.  Będzie brutalnie, krwawo i męsko, a każdy z polskich żołnierzy będzie gotów poświęcić własne życie, by ratować okupowany kraj i jego obywateli.

W wojennych opowieściach nie może zabraknąć samego najeźdźcy, który w tym przypadku jest jednym z najgorszych i najbrutalniejszych wrogów. Niemcy, Adolf Hitler i jego sen o Tysiącletniej Rzeszy, która uratuje świat. Przed czym? Nie wiadomo, ale w jego chorą, wyrafinowaną filozofię wierzy dwóch głównych przedstawicieli nazistowskiej strony – hauptmann Christian Leitner i SS-man porucznik Blankenburg. Leitner to klasyczny przypadek służbisty. Na wojnie kieruje się kodeksem wojskowym, pilnuje, by ściśle dopełniać swoje obowiązki, a przede wszystkim trzyma żelazną dyscyplinę wśród swoich żołnierzy. Wierzy w Rzeszę, ale nie w bezsensowną przemoc, ani gwałt, co intryguje i sprawia, że jego postać staje się wielowymiarowa, odbiegając od wizerunku typowego nazisty. Natomiast Blankenburg jest modelowym SS-manem. Podnieca go zadawanie bólu, jest mistrzem wyrafinowanych metod torturowania i zabijania. Jego psychopatyczny umysł wciąż poszukuje godnego siebie przeciwnika, niszcząc wszystkich innych po drodze.

Pierwszy tom Parabellum ma w sobie wszystko, czego wymagać można od doskonałej wojennej historii z wątkiem przygodowym. Jest miłość, jest kompania braci, walka za honor ojczyzny i walka z demonicznym wrogiem. Remigiusz Mróz zadbał o najmniejsze szczegóły. Nazewnictwo, wygląd, mijane po drodze miejsca – to wszystko idealnie do siebie pasuje i świetnie uzupełnia dramatyczne przeżycia bohaterów. Jest tu romans i perypetie, braterstwo i walka, wszystko to na tle rozrywanej, rozpadającej się Polski, której już nic nie może uratować. Okrucieństwo wojny, potworne widmo Holokaustu na horyzoncie i cierpienie milionów ludzi. I  w tym wszystkim zwyczajni ludzie – Staszek, Maria, Bronek i inni, którzy nie chcą się poddać i wierzą, że jeszcze nie wszystko stracone. Tak bliscy. Tak jakoś znajomi i podobni w swoim uporze do nas, współczesnych. Nie pozostaje nic innego jak porwać się w wir ich historii i spróbować odmienić los.

O.

Komentarze do: “„Parabellum: Prędkość Ucieczki” Remigiusz Mróz

  1. takitutaki napisał(a):

    no i mam ochotę na taką tematykę ostatnio.. nie wiem czemu… coś za mną chodzi coś takiego.. chyba przez Demony Normandii Mastertona które ostatnio częściowo przejrzałem po raz kolejny ale tam to takie horrorowate i inne troche… ale z pewnością zakupię (w ebooku 14 zł!)..

    • Bombeletta napisał(a):

      Ten Masterton, do którego nie umiem się przekonać… 😉
      Sądzę, że Parabellum Cię ucieszy – lekko i przygodowo z wojną w tle 🙂

  2. daftcount napisał(a):

    Straszna, okropna książka. Zbitek tego, co mamy w produkcjach typu „1920. Miłość i wojna”, czyli straszna szmira. Mam przesyt tego typu historiami. Wbrew pozorom – tak jak gry czy filmy – nie są wcale innym spojrzeniem na wojnę, ale jedynie odgrywaniem tych samych historii wciąż na nowo. Wyjątki rzadkie, na przykład Bartłomiej Rychter „Ostatni dzień lata” – wojna, kryminał, miłość. A bez banału, jak w wypadku „Parabellum”.

    • Bombeletta napisał(a):

      O! Aż tak negatywnie? Dla mnie było naprawdę ciekawie i odświeżająco 🙂 Może to dlatego, że nie oglądałam produkcji typu „1920. Miłość i wojna” ani żadnych w takim stylu właśnie, to nie czułam się przesycona ani przemęczona tematem. Ale zawsze fajnie jest poznać też negatywne zdanie, bo daje inną perspektywę.

      • daftcount napisał(a):

        Tak, dla mnie to był koszmar jakiś, ta książka. No, ale mam właśnie za dużo przeczytanych książek o wojnie, by jakaś mnie zdołała zachwycić. A czasem podobają mi się książki, które wszędzie są uważane za badziew;)

        • Bombeletta napisał(a):

          Ha ha 🙂 Rozumiem całkowicie – ja tak miewam z horrorami – zachwycam się czymś nieoczywistym (co średnio podoba się innym), a oburzam się na to, co akurat wszystkim się podoba (np. ten cały Masterton i jego potwornie zła „Panika) 😉

    • Remigiusz Mróz napisał(a):

      Olaboga! „1920” było zupełną, żenującą abominacją tematu – przykro przeczytać, że moja książka znalazła się w takim gronie. Nic to, może kiedyś jakaś inna powieść mojego autorstwa przypadnie do gustu.
      Pozdrawiam serdecznie.

  3. Ewa napisał(a):

    Ta powieść, jako jedna z nielicznych książek polskich autorów, którzy sięgają po tematykę historyczną, całkowicie podbiła moje serce! Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej literackiej opowieści. 😉

  4. Marta napisał(a):

    A ja mam pytanie trochę z innej beczki… Jak wygląda narracja w tej książce? Czy mamy tu wszechobecnego i wszechwiedzącego narratora, czy może historia opowiedziana jest z kilku różnych perspektyw?

  5. Monika napisał(a):

    Od samego czytania Twojej recki ślinka naciekła mi do ust – toż to moja ukochana tematyka! Teraz patrzę na półkę z nieprzeczytanymi książkami, chwilę się wiercę słucham skrupółów, i już wiem! Ona tez musi tam trafic, moze nawet poza kolejką 😀

  6. Boo napisał(a):

    Zgadzam się – mamy takie czasy, że wszelkiego rodzaju media bardzo komercjalizują wiele tematów (w tym II WŚ). Dlatego nie cierpię telewizji (ale nie tylko dlatego), za bardzo przeginają. A tak poza tym to nigdy nie brałem pod uwagę książek wojennych jako gatunku do czytania. Może kiedyś… a to pierwsza książka z tej kategorii, której recenzję czytam, więc jak trafię na jakąś promocję to może się skuszę 😀

    • Bombeletta napisał(a):

      Parabellum jest świetne, bo odchodzi od tej patetycznej/niedotykalnej wizji II wojny światowej, wykorzystując ją jako tło i podstawę do świetnej powieści przygodowej – warto poznać 😀

Leave a Reply to EwaCancel reply