Cthulhu. Wielki Przedwieczny. Monstrualny śniący, uśpiony w cyklopowym mieście R’lyeh, głęboko w oceanicznych otchłaniach Pacyfiku. Władca snów. Wielki Inicjator. Bóstwo, które karmi swój kult. Śni szalone sny i nawiedza ludzi. Podsuwa wizje. Koszmarne widziadła. Zsyła szaleństwo. Pewnego dnia, gdy gwiazdy i planety na nowo pojawią się w odpowiedniej koniunkcji – przebudzi się, by siać terror i zniszczenie.
„Cthulhu, they call me. Great Cthulhu.
Nobody can pronounce it right.
Are you writing this down? Every word? Good. Where shall I start — mm?
Very well, then. The beginning. Write this down, Whateley.”
Cthulhu, wymysł wspaniałego umysłu Samotnika z Providence, czyli H.P. Lovecrafta. Podstawa mitologii Necronomiconu. Niemożliwy do pojęcia potwór, spoza czasu i miejsca. Wielki Cthulhu powraca i inspiruje. Przede wszystkim twórców i artystów – Cthulhu zsyła natchnienie, ogarnia umysł. Pojawia się w literaturze, pojawia się w kinie, wciąż na nowo, pomimo że jego ojciec nie żyje od dziesiątek lat. O Cthulhu pomyślał także Neil Gaiman, ale odważył się zrobić coś innego – dał Wielkiemu Przedwiecznemu głos i w ten sposób powstało opowiadanie – spowiedź pewnego rodzaju „I Cthulhu” (dosł. „Ja, Cthulhu”).
Wielki Cthulhu postanowił opowiedzieć o swoim życiu. Od początku, odkąd pojawił się gdzieś w otchłaniach kosmosu. Do tego celu postanowił wykorzystać niejakiego Whateleya, który zostanie jego pisarskim naczyniem i spisze wspomnienia. Opisuje przygody młodości i jego podróż, która doprowadziła go aż tutaj, do nas, na Ziemię. Pojawiają się znane imiona – Azathoth, Yog-Sothoth, Nyarlathotep, a nawet Król w Żółci (dokładnie ten od Chambersa). To właśnie ten ostatni zaszczepia w umyśle młodego Cthulhu myśl o podbijaniu światów, o zdobywaniu wiernych, o stworzeniu własnego kultu tam, gdzie istnieją jedynie trzy wymiary, a kolory ograniczone są do znanej nam palety. Historie podboju, opowiastki i anegdotki, a wszystko to niewyobrażalne, kolosalne, poza pojęciem rozumu.
„I Cthulhu” Neila Gaimana nie jest do końca opowieścią grozy, chociaż garściami czerpie z mitologii ojca weird fiction, jakim był H.P. Lovecraft. Wspaniały żartobliwy ton, nieomal jak dżentelmen do dżentelmena, jak Sherlock do Watsona, tak właśnie przemawia Wielki Cthulhu do Whatleya, w iście brytyjskim stylu. Neil Gaiman w jedynie sobie znany sposób, z przymrużeniem oka wykorzystuje wszystkie znane motywy, ale obraca je tak, że nie sposób się nie uśmiechnąć. I mały twist na koniec. Dla smaczku. To taka perełka, bo nie traktuje siebie do końca poważnie. Chociaż być może powinna? A jeśli On słucha? Jeśli przebudzi się pewnej marcowej nocy?
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo w mej głowie rozbrzmiewa głos Przedwiecznego spoza wymiarów.
O.
*Kto chce uśmiechnąć się i zachwycić jednocześnie, a nawet może wystraszyć leciutko, ten niech koniecznie sięgnie po „I Cthulhu” Neila Gaimana, które znajdziecie zupełnie za darmo, w oryginale TUTAJ.
A na vlogu znajdziecie dzisiaj taki dodatek BEZSENNY – TOP 10 moich ukochanych powieści grozy 🙂
Chętnie sięgnę po Gaimana, ale najpierw obowiązkowo po wielkiego Lovecrafta. Kupiłam (co już chyba mówiłam kiedyś) mojemu T. na jego życzenie pięknego grubaska „Zgroza w Dunwitch i inne przerażające opowieści”, więc pożyczę i poczytam, o.
Koniecznie Lovecraft! <3 Jestem ogromnie ciekawa, czy zasmakujesz w weird fiction <3
Ja też 😀 Tylko nie wiem znowu kiedy tego Lovecrafta wcisnąć, tyle książek czeka!
Jego opowiadania są króciutkie – na jeden chaps, więc zawsze znajdzie się miejsce 🙂
W takim razie niedługo poproszę T. o pożyczkę 😀
znów środa? leci ten czas… i kolejna bezsenna.. przypominająca o moich zaległościach.. Gaimana mam w planach na ten rok 🙂
Nic nawet nie pisz – co chwilę Środa 😀
Gaiman obowiązkowy 😀
Gaiman wszędzie! Na stronę z opowiadaniem już zerknęłam, króciutkie i warto rzucić okiem 🙂 Aaale! Tak jak u Karoliny – najpierw Lovecraft, bo jednak byłoby miło zrozumieć o co chodzi z tymi wszystkimi uroczymi potworkami 😉
Gaiman przegodny, szczególnie w krótkiej formie 😀
Ale Lovecraft obowiązkowy, chociaż potworków tam nie znajdziesz 😀
To gdzie ja je znajdę? 😀
Jak tak dalej pójdzie jeszcze mnie przekonasz do takiej literatury:) Ale na pewno zaczyna się w niej rozeznawać:)
Ha! Ogromnie mnie to cieszy 😀
ps – a filmiki są super!
Dziękuję :*
Cóż to za duet! 😀 Gaimam i Cthulhu 😉 Uwielbiam obu ;p
Filmik tradycyjnie nadrobię w domu, czyli nie tak prędko :/ Już nie mogę się doczekać!
– Luka Rhei
To jest taki duet, że padłam! 😀 Wspaniale zabawne, a jednak trzyma się idealnie mitologii <3 Wyczekuję Twoich wrażeń!
O, jaka mila niespodzianka 🙂 Myślałam, ze dziś będzie tylko top 10 bez środowego opowiadania 🙂 Aktualnie czytam Gaimana, ale dodatkowe male opowiadanko nie zaszkodzi na podwieczorek 😉
Hahaha! Juz sam początek mnie rozwalił 😀 „My father was consumed by my mother as soon as he had fertilized her and she, in her turn, was eaten by myself at my birth.”
Ale muszę przyznać, ze tekst dość trudny jak dla mnie.
No co Ty mówisz – mi się totalnie kojarzy z takim klasycznym brytyjskim stylem a la Sherlock Holmes 😀
Sporo slow nie znałam. Ale to nic, uczę się 🙂
Wyczekuję słowniczka – uwielbiam słowniczek 🙂
Och, to milo, ze Ci sie podoba :* Ale chyba nie do tego tesktu? Nie znam cluthianskiego i nie wiem, gdzie znalezc tlumaczenie 😉
😀
Ciekawy pomysł miał Gaiman na to opowiadanie !
No właśnie mnie również pomysł zachwycił 😀
Oj, chyba się skuszę dziś wieczorem:3
Skuś się 😀
Do Gaimana nie trzeba mnie namawiać, uwielbiam faceta 🙂
Nie wiem czy bierzesz udział w konkursach, ale może się skusisz.
ZAPRASZAM NA KONKURS!!!
http://monweg.blog.onet.pl/2015/01/22/robie-konkurs-bo-moge/
Opowiadanko cudowne i Gaiman również <3 Dziękuję za zaproszenie :*