Stoi pośród tłumu. Czai się w ciemnościach. Spogląda z lustra. Wyziera z zakamarków najwcześniejszej pamięci. Krąży gdzieś na granicy wzroku, na linii postrzegania. Słychać jego szyderczy śmiech. Albo złowieszczy szept. Czasami zwyczajny głos, który skądś już znamy, gdzieś już go słyszeliśmy, bo tak podobny, tak dobrze znany, tak bardzo… nasz!
Mityczny Doppelgänger, mroczny sobowtór, jak bliźniak, tylko ten z ciemnej strony mocy. Potrafi doprowadzić do szaleństwa, może sprawić, że będziemy zastanawiać się nad własnym zdrowiem psychicznym i zaczniemy oscylować na granicy obłędu. Sobowtór przeraża. Lustro staje się naturalnym wrogiem, tak jak wszelkie powierzchnie, w których pojawia się nasze odbicie. Bo co stanie się, gdy okaże się, że tuż za nami, stoi ktoś, dokładnie taki sam jak my? Historię Doppelgängera, ucieczki i obsesji, która doprowadzi do upadku opowiada Edgar Allan Poe w „Williamie Wilsonie”.
„Dawał mi odpowiedzi, doskonale przedrzeźniając moją osobę w ruchach i słowach, i przedziwnie grał swoją rolę. Ubranie moje łatwym było do odwzorowania przedmiotem. Bez trudu też przywłaszczył sobie mój chód i ogólny charakter postawy. Nawet głos mój, mimo wspomnianych niedoborów organicznych, nie wymknął się jego zaborczości. Nie próbował, ma się rozumieć, podchwycenia dźwięków donośnych, lecz zachował tożsamość barwy — i głos jego, mimo uciszenia, stawał się doskonałym echem mego głosu.”
Narrator, który nadaje sobie imię Williama Wilson, opowiada swoją niezwykłą historię. Będzie to opowieść o dziecięcej rywalizacji, o utracie moralności i szacunku do samego siebie. O miłości i nienawiści jednocześnie. O związku z…. Williamem Wilsonem. Pojawił się w jego życiu, gdy był w szkole. Bardzo podobny, o takim samym imieniu i nazwisku, z taką samą datą urodzenia. Drugi chłopiec jak brat, który był wszędzie tam, gdzie jego sobowtór. Zniknął później na lata i powrócił, gdy najmniej można było się go spodziewać. Atakował znienacka. Niby nie był groźny, ale William Wilson czuł do niego żywą nienawiść. I strach. Gdy narrator myśli, że już nigdy więcej go nie spotka, ten pojawia się po raz ostatni i dochodzi do finalnej konfrontacji.
„William Wilson” Edgara Allana Poe to niezwykle mroczna, jednak jak najbardziej klasyczna historia o sobowtórze, który zdaje się nawiedzać głównego bohatera, śledzić jego każdy krok i znęcać się nad udręczoną psychiką. Kim jest ten drugi William Wilson? Kim jest mężczyzna tak podobny, niemal jak dwie krople wody, jak idealne dopełnienie bohatera? Czym jest „ten drugi”, tak obcy i dobrze znany jednocześnie? Rywalizacja między sobą a alter ego. Między tym co prawdziwe a tym co zmyślone. Między tym co dobre a tym co moralnie niskie. William Wilson jest jak sumienie, jak obraz kogoś, kim główny bohater mógłby się stać, gdyby tylko podjął ten ostatni wysiłek.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo spogląda na mnie moimi oczami.
O.
*Jeśli chcecie poznać opowieść Edgara Allana Poe o „Williamie Wilsonie”, to pełny tekst, w pięknym przekładzie Bolesława Leśmiana znajdziecie na stronie Wolnych Lektur TUTAJ