Nie sposób uciec przed cieniem historii. Wydarzenia zapisane w dziejach ludzkości potrafią wrócić do człowieka niespodziewanie, na nowo naznaczając go i zostawiając piętno, którego nie można wymazać. Historia to dziedzictwo kulturowe, to pamięć o tych, których już nie ma – o rodzinie, o przodkach, ale i o wrogach, przekazana we krwi, pochodzeniu i wychowaniu. Historia jest wieczna i nawet jeśli coś znika niby w mrokach dziejów, to można być pewnym, że pewnego dnia prawda wyjdzie na światło dzienne. Może będzie to jakaś teczka z IPN, może będzie to zdjęcie z prywatnego archiwum jednego z sąsiadów, a może czaszka, która ni stąd, ni zowąd wyłoni się z czarnej ziemi…
O przeszłości, która powraca po latach, o zbrodniach, które gnębią żyjących i sekretach mieszkańców małego miasteczka, które było świadkiem nieludzkiej zbrodni, opowiada kontynuacja bestsellerowej serii Cztery Żywioły Saszy Załuskiej, czyli „Okularnik” Katarzyny Bondy. O ile żywiołem „Pochłaniacza” było powietrze, to żywiołem drugiego tomu serii jest ziemia. Ziemia, która nie tylko jest symbolem grobu, sekretów zakopanych przed wzrokiem, ale jest miejscem powrotu, elementem stałym, który łączy przeszłość z teraźniejszością. A podlaska ziemia naznaczona jest wiecznie tlącym się konfliktem polsko-białoruskim, naznaczona zdradą, walką, ale przede wszystkim śmiercią, która ukryta została w pobliskich lasach. Katarzyna Bonda wykorzystała osobistą historię rodzinną, połączyła z miejscowymi legendami, z potwornymi wspomnieniami prawdziwych wydarzeń i stworzyła opowieść, która połączyła to wszystko w idealną całość.
Profilerka Sasza Załuska ma w planach powrót do służby w policji. Jej decyzja jednak wiąże się z koniecznością zamknięcia niedokończonych rozdziałów z przeszłości i uporządkowaniem swojego życia osobistego. Postanawia wyjechać na kilka dni na Podlasie i wrócić po weekendzie, gotowa do pracy. Wszystko komplikuje się już w chwili jej przyjazdu do Hajnówki, a im dalej w fabułę, tym problemów narasta i Sasza już wie, że będzie musiała zostać w miasteczku na dłużej. Klinika psychiatryczna w dziwny sposób łączy się z hucznym białoruskim weselem. Panna młoda zostaje brutalnie uprowadzona, a zamieszany jest w to podobno tytułowy Okularnik, miejscowa legenda z przeszłości. Jak by tego było mało, w okolicznych lasach znajdowane są kolejne szczątki, wychodzą mroczne sekrety mieszkańców Hajnówki, a przeszłość zdaje się naznaczać każdą kolejną niewyjaśnioną sprawę.
Z jednej strony, Katarzyna stworzyła w „Okularniku” świetny, współczesny kryminał, osadzony w nowoczesnej polskiej rzeczywistości. Z drugiej strony jednak, tej o wiele bardziej intrygującej, wykorzystała historię, bo to historia Podlasia stanowi podstawę dla fabuły „Okularnika” i przewija się pomiędzy wszystkimi wątkami. Hajnówka widziana oczami Katarzyny Bondy, to miejsce, w którym wciąż na nowo rozniecane są polsko-białoruskie antagonizmy, gdzie historia ma zawsze dwie twarze i nie jest taka jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać, a nazwiska bohaterów przestają wybrzmiewać z taką dumą. Nacjonalistyczne instynkty, ruchy „Polski dla Polaków” to codzienna próba wyróżnienia swojej tożsamości, skrajna w przesłaniu. Smutny to obraz krainy na zawsze podzielonej, w której nie ma szansy na pełną jedność, bo wzajemna nienawiść przekazywana jest tutaj z dziada pradziada, przechodzi niemal w genach i wyznacza standardy zachowania i przynależności kolejnych pokoleń mieszkańców Podlasia.
„Okularnik” Katarzyny Bondy to ten rodzaj kontynuacji opowieści, których chciałoby się więcej i więcej – o ile „Pochłaniacz” był kryminałem dobrym i na poziomie, to jednak dominowała w nim powieść obyczajowa, a fabuła krążyła niemrawo, raz buzując od emocji, razu wyciszając się na długie rozdziały. Natomiast „Okularnika” autorka wyniosła o poziomy wyżej, tworząc solidny, współczesny kryminał i thriller historyczny w jednym, niebywale dopracowany pod względem szczegółów, rozbudowany i po brzegi wypełniony fabularnymi zawijasami. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu, akcja nie zwalnia na krok, nawet wtedy, gdy zawraca do przeszłości i ujawnia kolejne dramatyczne szczegóły z okolic Hajnówki. Tym razem nie sposób odłożyć lektury na dłużej, co przecież wyznacza niejako podstawową, najważniejszą cechę kryminalnych opowieści.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Księgarnią Internetową Bonito 🙂
**Po więcej „Okularnika” Katarzyny Bondy koniecznie zajrzyjcie na VLOGA!
świetna seria Bondy.. ciekawe czy tendencja wzrostowa będzie zachowana w kolejnych tomach 😀
Mam taką nadzieję 😀 Teraz z wytrzeszczem czekam na „Lampiony” i przyszłość Ducha 😀
No cóż, dam Bondzie jeszcze jedną szansę – „Pochłaniacz” mnie wynudził, ale skoro twierdzisz, że tu jest więcej akcji, to sprawdzę to 😀
Bo „Pochłaniacz” był taki obły, ale „Okularnik” szaleje <3
Skoro tak mówisz, to już ostrzę na niego zęby 😀
Uważam Okularnika za jedną z lepszych książek tego roku. Kawał naprawdę świetnej powieści. Świetnie wpleciona historia i ogółem – miodzio 🙂
Jest doskonała – przyznaję 😀
Zastanawia mnie ta Bonda, czy ten szum wokół jej osoby jest słuszny, czy za bardzo napuszony. Jaką książkę Bondy polecasz na początek?
W sumie trudno mi cokolwiek polecić, bo to moja druga jej powieść po „Pochłaniaczu”, który byl średni 😀 A „Okularnik” wymiata i polecam 🙂
Bardzo podobna tematyka do „Ziarna prawdy” Miłoszewskiego, tylko u niego były polsko-żydowskie zaszłości z kolei.
Bondę mam na liście, mam nadzieję, że w końcu się za nią zabiorę 🙂
O rety, biedny Miłoszewski – tyle już na mnie czeka 😀
Przebolej „Pochłaniacza” i zachwyć się „Okularnikiem” 🙂
Czytałam sobie w sierpniu 🙂 Bardzo miło wspominam 🙂
🙂
Mnie z kolei twórczość pani Bondy zupełnie nie przypadła do gustu, męczyłem „Florystkę” tydzień czasu.. Nie zamierzam sięgać po inne.
p.s. na zdjęciu z insta widzę chyba w tle książkę Iris Murdoch „Sen Brunona”. Jesteś już po lekturze czy planujesz dopiero ?
Ooo! No czasami tak jest – ja przebolałam „Pochłaniacza”, który nużył trochę, ale „Okularnik” to zupełnie inna półka 🙂
„Sen Brunona” wciąż przede mną, ale ogromnie pani Murdoch polecam Ci „Dzwon”, „Czas Aniołów” i „Morze, morze” – CUDA <3
Murdoch znam i bardzo lubię – „Morze, morze” to moja ulubiona powieść 🙂
Ooo! 😀
Kurczę, muszę nadrobić coś Katarzyny Bondy, takie tu zachwyty, a ja nie znam nic!
Wiesz co – to nawet nie są zachwyty, tylko naprawdę fajny kryminał 😀 „Pochłaniacz” był o wiele słabszy, to dopiero „Okularnik” nadrobił 😀
„Pochłaniacz” też mi się podobał bardzo 🙂 Jednak przez ” Okularnika” miałam wyrwane cztery dni z życiorysu 🙂 Nie mogłam się oderwać 🙂 No i czekam podobnie, jak Ty Olgo na „Lampiony” 🙂
Pysznie wciągnął 😀
No , a we wrześniu planuję zacząć trylogię o Hubercie Meyerze 🙂 Cudnego dnia 🙂
Jak prześwietnie! 😀 Na mnie już też czeka! 🙂
O Katarzynie Bondzie ostatnio trudno nie słyszeć, a ja wciąż nie poznałem spotkałem się z jej twórczością… Oczywiście mógłbym, ale ciągle jest coś przed, coś ważniejszego albo bardziej intrygującego. Coraz bardziej przekonuję się do rozbudowanych wątków obyczajowych w kryminałach, co w nomenklaturze czyni je już powieściami kryminalnymi, więc Bonda tym bardziej przyciąga. Tylko ten… „Okularnik” bez wcześniejszej lektury „Pochłaniacza” dużo straci? 😉
No niestety, dobrze jest przebrnąć przez „Pochłaniacza” przed „Okularnikiem” i co prawda dla mnie był ok, bez szału, wiele osób się wynudziło, ale na przykład moja Ziomelda jest zachwycona 😀 Więc to kwestia zupełnie subiektywna – fajnie się czyta, wciąga, czytaj! 🙂
To liczę, że może nie tak „niestety”, bo na pewno za jakiś czas sprawdzę 😉