Moi Drodzy,
Złote, przygaszone słońce przygrzewa za oknem, snują się ostatnie pajęczyny babiego lata, a zieleń liści powoli przechodzi w łagodne żółcienie… JESIEŃ!
Przed nami miesiące pełne chłodnych rześkich poranków, pełne hulającego wiatru, snujących się mgieł, szeleszczących, wirujących liści i spadających kasztanów. Nie ma to jak jesienne rozmarzenie, to przejście od bujności lata do zasypiającej przyrody, która czeka na zasłużony sen.
Przygotowanie do nowego sezonu wciąż trwa, a ja czuję się jak ta mrówka z baśni – zbieram, układam, przekładam i planuję, bo planowanie leży w mojej zaczytanej, bukowej naturze.
Przed Wami…
Tym razem nie szaleję zbyt intensywnie, bo jak to z planami czytelniczymi bywa mogą z dnia na dzień ulec zmianie i co wtedy? Samoistne oburzenie, niepokój w sercu, że tak pięknie było planować, a tu klops. Dlatego w tym sezonie ograniczyłam wybór lektur, tak by nic nie mogło mnie zaskoczyć.
- „Małe życie” Hanya Yanagihara – niemal codziennie ktoś pyta mnie o tę powieść, więc tej jesieni podejmę wyzwanie na tę niezwykłą grubaśność. Jestem ogromnie ciekawa, czy zachwycę się równie mocno, jak Wy.
- „Cień wiatru” Carlos Ruiz Zafón – smakołyk specjalnie dla Was, na Waszą prośbę, zanim na rynek trafi czwarta część tej niezwykłej serii.
- „Krwawy Południk” Cormac McCarthy – nie udało mi się przeczytać ponownie tej powieści latem, więc przeczytam ją jesienią. To jedna z najmocniejszych i prawdopodobnie najlepsza powieść tego amerykańskiego pisarza, jaka wyszła spod jego pióra.
- „Człowiek z Wysokiego Zamku” Philip K. Dick – historia alternatywna w wersji science fiction i wyobraźnia Dicka zwiastują kolejną genialną pozycję, która pewnie obezwładni moje serce.
- „Dom na Wyrębach” Stefan Darda – klasyczna polska groza, w której sielankowa wieś okazuje się wcale nie być tak sielankowa.
A czy Wy już wybraliście lektury obowiązkowe na jesienne miesiące?
Życzę Wam wspaniałego zaczytania! <3
Bo warto czytać.
O.
*Zapraszam na filmik! 🙂