Bezsenność Djuny Barnes „Ostępy nocy”

Noc taka jak dziś. Upalna. Parna. Męcząca. Wypełniona odgłosami napierającego miasta. Rozochoconych, roztańczonych, otumanionych wyziewami istot. Noc somnambulików. Noc smutków. Noc rozkoszy. Noc, która zdaje się nigdy nie mieć końca, a kiedy nadchodzi świt, a słońce pojawia się na horyzoncie, wcale nie widać ocalenia. Nie czuć spełnienia. To noc, kiedy niebo powinno być ugwieżdżone, ale przeraża ciemnością. Złowieszczą pustką. Coś czai się w tym niezbadanym mroku. Zostaje samotność.

U Djuny Barnes ta samotność przybiera postać nieszczęśliwej, młodej kobiety o wyjałowionej smutkiem duszy. W niej hula wiatr, a ona błąka się po opustoszałych ulicach, z rozbieganym wzrokiem, z zagubieniem wyrysowanym na twarzy. Kobieta odarta ze wszystkiego co było i co będzie, która utraciła swoje korzenie, nie dbając ani o przeszłość, ani o przyszłość. Pozostało niesatysfakcjonujące teraz. Moment, chwila, która przemija. Nie zostaje nic.

„Sen” Henri Rousseau

Podczas niesycącego snu, podczas pełnych dygotu drzemek, ta kobieta wydaje się być niczym melancholijna olbrzymka, jakaś pradawna istota z tropikalnej dżungli, potężna, silna, pewna swojego przeznaczenia. Wypełniona sensualnym drżenieniem, odgłosami roznamiętnionego ciała Kobieta spełniona. I któż by powiedział, że na jawie to krucha skorupa, trzcina miotająca się na porywistym wietrze. Wrak człowieka. Nicość wcielona.

„Jak na płótnie celnika Rousseau, leżała w dżungli zamkniętej w salonie (przerażone ściany ratowały się ucieczką), rzucona niczym pokarm między mięsożerne kwiaty; typowa scenografia, domena jakiegoś niewidocznego poskromiciela, pół władcy, pół impresaria, w której powinna rozbrzmiewać serenada piszczałek i fletów, reklamująca świat dzikiej przyrody.”

Zbolałe ciało wciąż ucieka, szukając ukojenia w ramionach, które nie mają żadnego większego znaczenia. Sensu istnienia w wędrówkach wszędzie i donikąd, byle iść i może po drodze, gdzieś za horyzontem cel odnajdzie się sam. W alkoholu i tańcu, który jedynie pozbawia czucia, przynosi ulgę i zapomnienie, by za chwilę rozjaśnić zrozpaczony umysł prawdą o sobie.

Ta prawda jest z każdym dniem bardziej przerażająca.

A w oknie ktoś czeka, pełni nocną wartę i wierzy, że nocna olbrzymka, dziewczynka i kobieta w zdominowanym smutkiem ciele powróci, a bezsenna noc dobiegnie końca.

O.

*”Ostępy nocy” Djuny Barnes w przekładzie Marcina Szustera znajdziecie w numerze 5-6/2017 Literatury na Świecie.

Komentarze do: “Bezsenność Djuny Barnes „Ostępy nocy”

Leave a Reply to BombelettaCancel reply