Site icon Wielki Buk

Bezsenne Środy: „Miasteczko Crimson Lake” Candice Fox – kryminalny PATRONAT prosto z Australii!

Dwoje wyrzutków społeczeństwa, którzy szukają wytchnienia i przebaczenia na australijskich bagnach północy, gdzie nawet krokodyle szczekają. Ale przeszłość dogania każdego i nie daje o sobie zapomnieć w Miasteczku Crimson Lake Candice Fox.

Kiedy myślę o Australii, to przed oczami pojawia mi się przejrzyste niebo, kamienne pustynie i skwierczący upałem przesuszony busz, po którym kicają agresywne kangury. Przypominam sobie słodko-gorzką Priscillę Królową Pustyni, wypełniony okrucieństwem Wolf Creek, czy zdecydowanie niepokojące Długi weekend i wreszcie Piknik nad wiszącą skałą. To Australia bezlitosna, niezwykle ludzka, niemal cielesna. Kraina spalonej ziemi, małych azyli rozrzuconych raz na setki kilometrów, pełna miejsc, w których można się ukryć, zniknąć, zapomnieć. I chociaż Crimson Lake to na przekór wyobrażeniom bagnista, parna północ, to Australia przenikającego na wskroś deszczu, pełna krokodyli zaczajonych pośród mokradeł, to właśnie tam, w tej nieznanej ciemności wiecznej burzy, schronienia szukają zagubione dusze z południa.

Crimson Lake i zabudowania na jego skraju były kryjówkami dla ludzi, którzy chcieli żyć w samotności. Domy farmerów trzciny cukrowej, których ziemia zajmowała taki obszar, że goście trzymali się od nich na dystans, bo tak niewygodne byłyby wizyty, i domki takie, jak mój, ukryte pod nawisami skalnymi, głęboko na mokradłach. Zaskoczyłoby mnie, gdybym był jedynym uciekinierem w tym miasteczku.

Ted Conkaffey to były policjant oskarżony, nie skazany, za uprowadzenie i brutalny gwałt na kilkunastoletniej dziewczynce. Amanda Pharrel to zabójczyni, która odsiedziała swój wyrok i teraz prowadzi agencję detektywistyczną, by wiązać jakoś koniec z końcem. Kiedy trafia się jej sprawa zaginięcia miejscowego pisarza-celebryty, Amanda wie, że najlepszą pomoc znajdzie właśnie w postaci Teda. Teda, którego sprawy nigdy do końca nie wyjaśniono, którego napiętnowano i odrzucono, a którego prześladowcy dotarli nawet do Crimson Lake. Czy tej parze straceńców uda się rozwiązać nie tylko zagadkę zaginięcia, ale także oczyścić się z własnych win?

„Miasteczko Crimson Lake” Candice Fox, przeł. Andrzej Jankowski

Miasteczko Crimson Lake, jak na opowieść rodem z Australii przystało, poraża mrokiem, poraża ciemnością obecną od pierwszych stron, a która ujawnia się nie tyle w aurze atmosferycznej, co w duszy kolejnych bohaterów. U Candice Fox nic nie jest jednoznaczne, nic nie jest do końca pewne musimy wierzyć na słowo, zaufać parze wrogów numer jeden, która w zasadzie nie ma już nic do stracenia. To wcale nie jest takie proste, a mimo wszystko pojawia się współczucie, które rośnie z każdym kolejnym rozdziałem. Obserwujemy narastanie zwierzęcego niemal napięcia, buzowanie emocji pośród mieszkańców miasteczka, a wreszcie nienawiść, która tylko szuka ujścia w skrajnej przemocy.

Proza Candice Fox tak spodobała się czytelnikom, tak spodobała się krytykom, że za swoje powieści otrzymała nie tylko liczne nagrody, ale nawet sam James Patterson tytan kryminałów i thrillerów wybrał ją na współautorkę swoich książek. W Miasteczku Crimson Lake widać, jak z wyczuciem autorka buduje gorączkę trawiącą australijskie bagna, jak umiejętnie łączy zbrodnie i wyrzuty sumienia, jak dręczy swoich bohaterów i sprowadza ich na manowce. Pierwszy tom kryminalnej serii z Tomem i Amandą to mocny początek, to brutalne wprowadzenie do historii, która ma wiele niewiadomych, a która udowadnia, że kryminały z Antypodów to kopalnia doskonałych, budzących grozę opowieści, jakich nasi czytelnicy jeszcze nie znają. Czekam na więcej.

Dzisiaj nie zmrużę oka, bo krokodyle szczekają pośród burzy.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Amber. <3

**Jutro zapraszam na filmik!

Exit mobile version