Kraj Kwitnących Wiśni. Daleka orientalna kraina honorowych, walecznych samurajów i delikatnych, tajemniczych gejsz. Miejsce, w którym tradycja spotyka szaleństwo globalizacji. Przepełnione pracoholikami ulice i ukryte w zakamarkach ogrody zen. Gdzie sushi jest tak świeże, że jeszcze tańczy na talerzu, a wieczory spędza się zdzierając gardło na karaoke i grając na tysiącach automatów. Państwo słonecznego cesarza, grzecznych uśmiechów i wyćwiczonych ukłonów. Wyspa uroczych dziewczynek, których wieku trudno odgadnąć, rozmiganego w neonach dobrobytu i systemu, w którym dla każdego znajdzie się miejsce. Nippon dla laika jawi się jako miejsce spokoju, wyuczonej uprzejmości, gdzie gaijin, czyli człowiek zachodu, może czuć się komfortowo i bezpiecznie.
Z łatwością można ulec złudzeniu, a w gruncie rzeczy zapomnieć, że Japonia jest tak naprawdę miejscem jak wszystkie gdzie współistnieje dobro i zło, bez wyjątku, radość i smutek, miłość i przemoc.
Japonię wielu twarzy poznacie w 6 wybranych przeze mnie współczesnych książkach:
Japoński wachlarz Joanna Bator
To dzięki tej książce zainteresowałam się Japonią! Joanna Bator obserwuje japońską rzeczywistość z perspektywy gaijin (białej kobiety Zachodu), snuje historyjki, anegdotki, wskazuje kulturowe ciekawostki i tym samym pokazuje zaskakującą odmienność i niecodzienność Kraju Kwitnącej Wiśni, która tak przyciąga ludzi z całego świata.
Ludzie, którzy jedzą ciemność Richard Lloyd Parry
Przerażający reportaż, który czyta się niczym wbijający w fotel thriller. Historia głośnego zaginięcia Lucie Blackman, ostatnich miesięcy jej życia i tragedii, jaka spotkała ją oraz jej rodzinę. Parry obala stereotypy, a maniakom Japonii zapatrzonych w ten kraj potrafi złamać serce prawdą.
Dziecko z ziemi Fuminori Nakamura
Surowa, bolesna i minimalistyczna proza, do sedna japońska, jak tylko potrafią japońskie być opowieści. To historia pewnej przemocy i tego, jak owa przemoc doświadczona w dzieciństwie naznacza skazą resztę życia. Opowieść o powrotach do źródła, o tęsknocie i samotności w nieukojonym bólu młodego człowieka, który narodził się dwa razy.
Obejrzyjcie recenzję przedpremierowo! 🙂
Norwegian Wood Haruki Murakami
Jedna z najbardziej kultowych opowieści jednego z najpopularniejszych pisarzy japońskich. Historia młodzieńczej miłości naznaczonej śmiercią.
Ring Koji Suzuki
Tutaj straszy wszystko: okno wychodzące na ogród nocną porą. Ścieżka, która zdaje się prowadzić donikąd. Ściana lasu, w której nic nie widać. Widok góry na ekranie telewizora. Znany przede wszystkim dzięki swojej ekranizacji, Ring to horror niebezpieczny, taki, który przemawia do naszej wyobraźni i przenika podświadomość.
Blame! Tsutomu Nihei
Manga. Nietypowy wybór dla Wielkiego Buka, ale to manga cyberpunkowa, post-apokaliptyczna, to horror science-fiction, który zostawia po sobie w głowie bardzo złowieszczy obraz świata, gdzie ciało i maszyna może być jednym. To futurystyczno-technologiczny koszmar o rozrastającym się częściowo martwym mieście, w którym każdy kolejny dzień dla niedobitków to walka o przetrwanie. Tylko śmierć jest tutaj pewna.
A Wy? Jakie książki o Japonii polecacie miłośnikom japońskich klimatów? Coś współczesnego? A może klasyki japońskiej literatury?
Bo warto czytać.
O.
Ja bym do tego dodała jeszcze z”Balladę o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej” – dostępne chyba już tylko w antykwariatach lub bibliotekach, ale to właśnie te opowiadania wprowadziły mnie w świat Japonii (potem był oczywiście Murakami<3). A z nowości myślę, że warto przeczytać reportaż Karoliny Bednarz "Kwiaty w pudełku.Japonia oczami kobiet":)
Narayama, razem z „Kobietą z Wydm”, jeszcze „Śpiące piękności”, 'Żurawie” i inne klasyki – to będzie osobny wpis o klasyce literatury japońskiej. 🙂
Ja właśnie skończyłam Krucyfiks samuraja, nawet nie przypuszczałam że chrześcijaństwo było jedyną religią prześladowaną przez Japończyków. Sama książka średnia ale samo powstanie chrześcijan to materiał na dobry film.
Ooo! Ten temat porusza powieść „Milczenie” i jej ekranizacja w reż. Scorsese pod tym samym tytułem – tam się potworne rzeczy działy, potworne.
Dodałabym jeszcze jedną książkę Joanny Bator „Purezento” – magiczna, kojąca, znajdujesz się nagle w innym świecie, lepszym, bardziej refleksyjnym. Dodatkowo odnoszę wrażenie, że każde zdanie jest metaforą:)
Oczywiście – cudownie kojąca i piękna! <3 W tym zestawieniu pomyślałam jednak o "Japońskim wachlarzu" Bator, bo to od niej wszystko się dla mnie zaczęło. 🙂
Kocham! I czytać będę! 🙂
Cudownie! <3
Świetne typy 🙂 Ja dodałabym jeszcze cudownego „Kota, który spadł z nieba” Takashi Hiraide <3
Ach! Nie znam! Przed chwilą sama pomyślałam jeszcze o potwornie smutnym reportażu Katarzyny Boni „Warsztaty umierania’…
Ooo, tak, „Ganbare” bardzo ważne i bardzo smutne. A Kota w takim razie polecam, bardzo liryczna i piękna opowieść 🙂
Tak, tak – „Ganbare!” – zapomniałam pierwszego członu tytułu. Mocna rzecz!
W ciągu ostatnich dwóch tygodni zbieram na swoją listę do przeczytania trochę książek o Azji, a Ty jeszcze wstawiłaś taki wpis. *_* <3 Z przedstawionej listy czytałam tylko "Norwegian wood"…
Cudowny wybór! <3 I zobacz jak trafiłam z wpisem! 😀
O i jeszcze Wyznania Gejszy! <3
Również pasują! <3
Z wymienionych interesują mnie dwie – Bator (w ogóle od czego Bator najlepiej zacząć?) i „Ludzie, którzy jedzą ciemność”, ale jednego nie ma w bibliotece, a na klimaty drugiego jakoś nie mam obecnie ochoty. A Murakami z kolei kompletnie mi nie leży, robiłam dwa podejścia i dałam sobie spokój…
Za to polecam jeszcze „Życie jak w Tochigi” Anny Ikedy. Autorka jest Polką mieszkającą w Japonii i wkurzona panującymi trendami pisania o tym kraju przez obcokrajowców (wyłącznie o wielkich miastach i w tonie hurraoptymistycznym albo odwrotnie – złowieszczego demaskowania i prania brudów) postanowiła napisać, jak wygląda zwykłe życie współczesnej Europejki (która nie jest zachwyconą japonofilką, ale z drugiej strony całkiem nieźle się jej w Japonii mieszka) na japońskiej prowincji. Całkiem fajnie wyszło.
Z Joanną Bator to wszystko zależy – jeśli przepadasz za kulturą Japonii, to powieść „Purezento” będzie doskonałym początkiem albo „Japoński Wachlarz” albo „Rekin z Parku Yoyogi”. Natomiast jeśli chciałabyś poznać jej mroczną, polską stroną, to łap „Piaskową Górę” albo (najbrutalniejszą) „Ciemno, prawie noc”. Uwielbiam Bator w każdej postaci! <3
Dziękuję za polecajkę!
„Blame” jest akurat tak mało japońska mangą, że z Japonią, a zwłaszcza z „Krajem Kwitnącej Wiśni”, w ogóle się nie kojarzy. No chyba że weźmiemy pod uwagę ten urbanistyczny twór i porównamy go chociażby z Tokio. Wtedy faktycznie „Blame” ma coś wspólnego z Japonią, poza oczywiście narodowością mangaki. Poza tym to naprawdę świetny komiks.
Poleciłam „Blame”, bo chciałam pokazać różnorodność japońskiej twórczości – to wyjątkowa manga i niezwykle mroczna i własnie ta „urbanistyczność” mnie przyciągnęła. 🙂
Murakami to dla mnie podstawa książek prosto z Japonii. Blame hah! ale zdziwienie, lecz ja uwielbiam Spice&Wolf. Niedługo się skończy więc też coś napiszę o całości <3 kocham! Ring bardzo bym chciała przeczytać.Smuci mnie fakt, że nie mamy w PL kanału tv z azjatycką (bardziej Chiny, Japonia, Korea, Tajlandia) ramówką. Ale uwielbiam za mangi <3 Tak czy siak tralalala dzięki :***