Kobiecy kryminał noir na tle spowitej lodową mgłą Islandii w Pułapce Lilji Sigurdardottir.
Kryminały rodem z północy wyróżnia ciemność i surowość, które jak filtr osiadają na tamtejszych fabułach. To opowieści, w których bez względu na szerokość geograficzną i porę roku spowija atmosfera wiecznej zimy, niekończącej się nocy. Depresyjna atmosfera niemocy, wycieńczenia, samotności Przemoc ta otwarta, miejska oraz ta, która przytrafia się za zamkniętymi drzwiami sypialni to część tej ponurej rzeczywistości. Północ wydaje się męskim, brutalnym światem przestępców różnej maści, w którym nie ma miejsca dla kobiet, chyba, że stają się ofiarami cudzych zwyrodniałych zachcianek. Kobieta, która bierze sprawy w swoje ręce, buntuje się przeciw ustalonemu porządkowi, przeciw przestępczej hierarchii to wyjątek, wyjątek poszukiwany.
Wystarczył jeden moment zapomnienia, żeby poukładane życie Sonji zamieniło się w prawdziwy koszmar. Kiedy mąż odkrył jej romans romans z inną kobietą zażądał rozwodu i odebrał jej prawa rodzicielskie do opieki nad synem. Zrozpaczona Sonja gotowa jest zrobić wszystko dla swojego dziecka, ale żeby go odzyskać potrzebuje pieniędzy. Szansa łatwego zarobku pojawia się przypadkiem, ryzyko jest ogromne, ale kobieta gotowa jest postawić wszystko na jedną kartę zostaje przemytniczką narkotyków. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że ktoś prowadzi z nią bardzo niebezpieczną rozgrywkę.
Fabuła Pułapki opiera się na rodzinnym dramacie i trudnych kobiecych wyborach. Sonja to przede wszystkim matka, dopiero później przemytniczka, kochanka, była żona. Wszystkie jej wybory, wszystkie jej poczynania, wszystkie plany opierają się wyłącznie na dobru jej synka, nic więcej się nie liczy w dłuższej perspektywie. To dla niego jest gotowa zrobić wszystko, poświęcić swoje bezpieczeństwo, byle go odzyskać, byle dziecko nie musiało płacić za błędy rodziców. Tym samym brutalny temat przemytu i narkotykowej mafii Lilja Sigurdardottir ubrała w delikatną, niemniej surową islandzką formę, nadając swojej kryminalnej opowieści nutę kobiecości. Sonja brnie naprzód, jest silna i zdeterminowana, nie godzi się na to, by być wieczną ofiarą, więc próbuje oszukać przeznaczenie.
W Pułapce czytelnik nie znajdzie brutalnych opisów, ani scen pełnych bezmyślnej przemocy, odnajdzie natomiast emocje i wybory, z którymi może się zidentyfikować. Czego zabrakło? Pazura ostrości i kryminalnej głębi. Pułapka okazała się stonowaną powieścią sensacyjną, subtelną w dawkowaniu kryminalnych doznań, ale satysfakcjonującą dla tych, którzy szukają w kryminałach czegoś nieco odmiennego. Lilja Sigurdardottir pokazuje rozpad jednostki rodzinnej, stratę, tęsknotę za bliskością oraz związaną z nią samotność bohaterów. Główny nacisk kładzie na skomplikowane relacje i uczucia, co sprawia, że wątek narkotykowy, który przecież napędza fabułę, jest główną osią, wokół której poruszają się wszyscy wkręceni w intrygę, wydaje się mniej istotny, chociaż wiemy, że gdyby nie narkotyki, to historia Sonji nigdy by się nie wydarzyła.
Pierwszy tom islandzkiej serii Reykjavik Noir intryguje, ale czekamy na więcej więcej noir, więcej ciemności.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiece. <3
**Zapraszam na film i na KONKURS!