Jakub Małecki znowu to zrobił! Wzruszył mnie do łez, rozłożył na łopatki pięknem swojej prozy i tym samym udowodnił po raz kolejny, że nie przez przypadek jest moim ulubionym współczesnym polskim pisarzem. Horyzont to opowieść o samotności, o poszukiwaniu ukojenia, o wybaczaniu samemu sobie i innym. Jak dotąd, to NAJLEPSZA polska powieść tego roku.
Trzydziestokilkuletni Maniek to weteran wojny z terrorem. Kilka lat temu powrócił z misji w Afganistanie, ale nie może uwolnić się od demonów wojny. Należał do jednostki saperów, przeżył piekło pustyni i gór, a teraz cierpi na PTSD, syndrom stresu pourazowego. Zuza mieszka tuż obok. Młoda, piękna kobieta, która uczy się życia na własny rachunek. Spotykają się przypadek, przy pralce w korytarzu i coś ich do siebie ciągnie. On dusi w sobie wspomnienia, swoje wyrzuty sumienia i tragedie, a ona zagrzebuje się w rodzinnym sekrecie swoich rodziców. Samotni, naznaczeni, rozmawiają, żyją obok siebie i wreszcie dają sobie wsparcie. Może pojawi się słońce na horyzoncie?
Wracaliśmy z jakiegoś patrolu, słońce już zachodziło, a Miętowy stwierdził, że to wszystko to jest jednak burdel i chaos. Stary odpowiedział wtedy, że chaos jest początkiem nowego świata.
O wojnach nie rozmawia się głośno. Oczywiście, konflikty zbrojne pojawiają się w telewizji, potrafią nie schodzić z nagłówków internetowych artykułów całymi tygodniami, tym bardziej, gdy dochodzi do kontrowersji i styku dwóch odmiennych kultur. Ale w zaciszy domowego ogniska, z dala od frontu, lepiej milczeć, nie wracać, nie myśleć. Czasami kilku kolegów przy piwku powspomina, utopi, zapomni, do następnego razu. A w sercu ból, pustka, chaos. Bezsenne noce, koszmary, niemoc, depresja, czasami próby samobójcze Syndrom stresu pourazowego. Jakub Małecki w jedynie sobie znany sposób poruszył ten temat delikatnie, z wyczuciem, a jednocześnie po męsku, niezwykle realistycznie, tak żeby w dosadny sposób pokazać z czym mogą zmagać się żołnierze wracający z frontu. I jak potrafią być samotni w swoim cierpieniu.
To nie przypadek, że Horyzont opowiada taką, a nie inna historię, że pokazuje prawdziwe życie żołnierzy w Afganistanie, to nie przypadek, że PTSD jest jego tak znaczącą częścią. Jak się okazuje, Jakub Małecki spotkał na swojej drodze parę żołnierzy, małżeństwo, które przetrwało misję na Bliskim Wschodzie, a które przybliżyło pisarzowi realia życia w bazie i realia rzeczywistości samego Afganistanu. Wielu może się ten realizm nie spodobać, może przerazić, ale ja jestem dumna, że Kuba nie bał się poruszyć tak trudnych tematów i zrobił to z takim szacunkiem. Snuje niby prostą opowieść, ale w tej prostocie zawarł wszystkie skomplikowane emocje, które mogą tłoczyć się w samotnym, zagubionym sercu żołnierza.
Przed czytelnikiem historia samotności, zagubionych ludzi-atomów, dryfujących ludzi-wyspach, którzy szukają kogoś, kto ich zrozumie, kogoś, kto zobaczy ich takimi jacy są. I pokocha. Ale Horyzont to także opowieść o tyle wyjątkowa, że oparta o prawdziwe doświadczenia kogoś, kogo Kuba napotkał na swojej drodze. I tą opowieścią oddaje im hołd.
Jakub Małecki to nasz literacki skarb narodowy, jego proza to perełka za perełką, ale on nie poprzestaje i wciąż podnosi sobie poprzeczkę. Kto jeszcze nie zna czas nadrobić zaległości, czas się zachwycić!
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN. <3
**Zapraszam na film i na KONKURS!