„Złota klatka” i „Srebrne skrzydła” Camilla Lackberg – recenzja

Camilla Lackberg drażni i zbija z tropu nawet swoich najbardziej zatwardziałych fanów opowieścią o kobiecej zemście i świecie pozbawionych wszelkiej moralności w „Złotej klatce” i „Srebrnych skrzydłach”, które kontynuują tę historię.

przeł. Inga Sawicka

HISTORIA FAYE

Faye ma wszystko, a nawet więcej – jest żoną jednego z najpotężniejszych mężczyzn w Szwecji, matką jego córeczki, panią jego domu. Jednak Faye tworzy jedynie pozory szczęścia, udaje nawet przed samą sobą. W rzeczywistości jej małżeństwo to smutna farsa – on znęca się nad nią psychicznie, a ona udaje, że to jest właśnie miłość. A miało być inaczej, nie tak Faye wyobrażała swoje życie, gdy uciekła z Fjallbacki. Co poszło nie tak?

BRUDNY WSPANIAŁY ŚWIAT

„Złotą klatką” i „Srebrnymi skrzydłami” Camilla Lackberg wyciągnęła swoich czytelników niemal siłą ze strefy czytelniczego komfortu. Wykreowała brudny, pełen plugastwa, pozbawiony wszelkiej moralności świat niebotycznie bogatych ludzi, który trudno sobie nawet wyobrazić. Na dokładkę powołała do życia bohaterkę, której nie można lubić, a z którą nikt nie może się utożsamić. Ta kobieta swoim pokrętnym życiorysem mogłaby obdzielić ze sto innych nieszczęśliwych, skrzywdzonych żywotów. Szwedzi – a Camilla Lackberg jest Szwedką, więc wie o tym najlepiej –lubią owijać swoje brudy w czyściutkie białe firanki i ukrywać za fasadą kolorystycznie dobranych kwiatków i świetlistych lampek. A Lackberg? Brutalnie ten świat pozorów okaleczyła i oszpeciła. W serii o Faye znajdziemy kłamstwa, zdrady, fałszerstwa, morderstwa, przemoc każdego rodzaju i graficzne sceny rodem z filmów tylko dla dorosłych na dokładkę. W tym nie ma nic pięknego.

Historia Faye to takie literackie szyderstwo. Z jednej strony historia kobiecej zemsty ostatecznej i siostrzeństwa ponad wszystko. Z drugiej, to pozorna pochwała kłamstwa, wszelkiego oszustwa, które ukrywa się za wielkimi pieniędzmi i równie wielkimi złudzeniami, że świat jest bardziej naiwny niż jest w rzeczywistości.

LACKBERG INNA NIŻ ZAWSZE

Sięgając po ten cykl warto od razu wyjść z założenia, że to Lackberg zupełnie odmienna od Lackberg z cyklu o Fjallbacce. Autorka zdjęła białe rękawiczki i opowiedziała historię tak, jak chciała, bez owijania w sreberka. „Złota klatka” i „Srebrne skrzydła” przypominają nieco serialowe tasiemce – fascynujące i dramatyczne, o ile przyjmiemy od początku ich przerysowaną konwencję. Przed czytelnikiem historia wymyślnej, skomplikowanej zemsty. Także opowieść o każdej możliwej, obrzydliwej przemocy. Niespieszna, niemal obyczajowa, dorzucająca co kilka stron oliwy do fabularnego ognia.

NIE DLA WSZYSTKICH

I nie ma co udawać – nie spodoba się wszystkim. Ze zrozumieniem spoglądam na negatywny odbiór tych powieści, bo taka odsłona Camilli Lackberg z pewnością potrafi zaskoczyć. Podejrzewam, że nawet zatwardziali fani poczuli się zbici z tropu. Polecam jednak sięgnąć po ten cykl z otwartym umysłem, zanurzyć się w tej historii i zobaczyć, jaki koniec szykuje autorka swojej bohaterce.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarze do: “„Złota klatka” i „Srebrne skrzydła” Camilla Lackberg – recenzja

  1. Kasia W. napisał(a):

    Przyznam, że czytając Złotą klatkę byłam zaskoczona, bo nie spodziewałam się tak brutalnych opisów i stylu odmiennego od poprzedniej serii. Czytają Srebrne skrzydła już wiedziałam czego się spodziewać. Mimo pokręconej osobowości głównej bohaterki polubiłam ją, a opowieść o jej dzieciństwie i nastoletnich doświadczeniach wyjaśniła pewne jej zachowania. Trudno je ocenić, gdy samemu (na szczęście) nie miało się takich doznań. Ja lubię i tą serię, czekam z niecierpliwością na trzeci tom.

Dodaj komentarz: