Był „Wrzask”, była „Histeria”, więc nadszedł czas na „Amok” – Izabela Janiszewska zamyka swoją kryminalną trylogię z prawdziwym impetem. Zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW!
W AMOKU
Nieokiełznany komisarz Bruno Wilczyński i zbuntowana reporterka Larysa Luboń poznali się przypadkiem. Oboje naznaczeni przeszłością, opętani poszukiwaniem sprawiedliwości stawiają czoła bestiom, ukrywającym się w ludzkiej skórze. Połączył ich gniew, połączyła nienawiść, a teraz, po raz ostatni, zanurzą się w odmęty najgorszych pragnień i zwyrodniałych czynów, poświęcając wszystko to, co mogą jeszcze poświęcić. Dokąd tym razem doprowadzi ich śledztwo i co czeka na nich na końcu drogi?
W MROKU ZBRODNI
Iza Janiszewska już pierwszym tomem trylogii wyłożyła przed czytelnikiem karty na stół – będzie mgła, będzie ciemność, będzie bezlitosne okrucieństwo zbrodni w najczystszej postaci. Chociaż zbrodnia we „Wrzasku”, w „Histerii” i teraz w „Amoku” nosi wiele twarzy, to jej cel pozostaje spójny – absolutne zniszczenie. Tylko ofiary, żadnych ocalonych. Podobnie jak w kryminałach rodem ze Skandynawii, tak i tutaj naprzeciw tej ciemności stoją ludzie, którzy są z nią dobrze zaznajomieni, a którym daleko do aniołów jasności. To ludzie oscylujący na granicy, którzy nie mają już za wiele do stracenia. Izabela Janiszewska nie oszczędza ich, ale naciąga kolejne granice, pozwala im przekraczać ustalone reguły, nie daje też wytchnienia.
Na koniec tej kryminalnej przygody pozostaje mroczna poświata – smutek, żal, tęsknota. I to przeświadczenie, że może coś umarło, coś zakończyło swoje panowanie, ale coś innego już się budzi i wychodzi na żer. „Amokiem” Iza Janiszewska nie pozostawiła nadziei, pozwoliła za to zanurzyć się w ciemności i to sprawia, że jej trylogia jest tak przejmująca i potrafi tak działać na wyobraźnię czytelnika.
Czekam na więcej zbrodniczych opowieści spod pióra Izy i mam nadzieję, że po zakończeniu tej przygody będziecie czekać ze mną.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.
**Zapraszam na film i na KONKURS!