„Ostatnie życie” Mohlin & Nyström – recenzja

Wciągający, pełen mroku i chłodu szwedzki kryminał od duetu dziennikarzy i scenarzystów Mohlin & Nyström, czyli „Ostatnie życie“.

O DRUGIEJ STRONIE OCEANU

Życie agenta FBI Johna Adderleya o szwedzkich korzeniach wisi na włosku. Budzi się w szpitalu, z rozległymi obrażeniami po postrzale, by przekonać się, że w łóżku obok leży ten, który próbował go zabić. Jakby tego było mało, na Adderleya wyrok wydał kartel narkotykowy, więc najlepszym rozwiązaniem jest uciec jak najdalej od Baltimore, jak najdalej ze Stanów. Na przykład do rodzinnej Szwecji, gdzie pracując z grupą tzw. archiwum X podejmie się śledztwa w sprawie zaginięcia sprzed lat.

CHŁODNY POWIEW ŚWIEŻOŚCI

Duet Mohlin & Nyström dobrze wie, jak przyciągnąć uwagę czytelnika od pierwszych stron. Ranny agent, któremu świat obrócił się do góry nogami i zaginiona przed laty dziewczyna, po której zniknął wszelki ślad. Panowie zwracają uwagę na detale, ze scenariuszową precyzją wprowadzając czytelników w kolejne sceny. Z łatwością możemy wyobrazić sobie rozgrywające swój dramat postacie, ich ubiór, pomniejsze gesty, zachowania. Widać w tych opisach ogrom doświadczenia, które uzupełnia umiejętność łączenia mrocznej rozgrywki psychologicznej z wielowątkową akcją. Nie mogło zabraknąć tego, co sprawia, że skandynawski kryminał robi tak duże wrażenie, czyli… małej, zamkniętej na obcych społeczności, która trzyma swoje sekrety blisko, bliziutko.

„Ostatnie życie“ czyta się łapczywie, z prawdziwą przyjemnością. To ożywczy powiew chłodu rodem z północy, który ogromnie doceniam, nie tylko upalnego lata.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: