„Ostatnie polowanie” Jean-Christophe Grangé – recenzja

Mocny, drapieżny thriller od francuskiego mistrza dreszczowca – „Ostatnie polowanie” Jean-Christophe Grangé.

W CZARNYM LESIE

„Wydawało mu się, że wędruje nie po lesie, lecz po baśni albo legendzie. ‘Schwarzwald’ – to słowo dudniło mu w głowie. Czarny Las, kraina duchów i czarów, teren naszpikowany jarami i fałdami czarodziejskiej peleryny, pośród których kryła się najmroczniejsza cząstka duszy…”

Francuski spec od zbrodni Pierre Niémans u boku świeżo upieczonej partnerki Ivany Bogdanović zostaje wysłany jako pomoc dla śledczych z niemieckiego Schwarzwaldu. To właśnie tam, pośród cieni drzew, znaleziono zmasakrowane ciało bogatego dziedzica rodu, niejakiego Jürgena von Geyersberga, oprawione niczym zwierzyna łowna. To nie był przypadek – Jürgen, podobnie jak cała jego rodzina z siostrą Laurą na czele – uwielbiali polować, organizowali polowania od lat, byli dumni ze swojego dziedzictwa. Co wydarzyło się w tych lasach? Kto zabił Jürgena? Czy to koniec czy dopiero początek fali zbrodni, która dotknie Geyersbergów?

MROKI PRZESZŁOŚCI

Seria z Pierrem Niémansem to gwarancja zbrodni zwyrodniałych, makabrycznych, nieporównywalnych z czymkolwiek innym. Podobnie jak w „Purpurowych rzekach”, tak i w „Ostatnim polowaniu” bohaterowie trafiają na teren, który należy do elity, do ludzi, którzy celowo izolują się od podrzędnego świata plebsu, którzy stoją ponad prawem i ponad sprawiedliwością. Niémansowi i jego towarzyszce przyjdzie odwiedzić odcięty od współczesności ośrodek badawczy, architektoniczne enklawy najbogatszych w okolicy czy koszmarną hodowlę psów. Zresztą, psy powrócą w tej opowieści niejeden jeszcze raz. A wszystko to w malowniczych okolicznościach przyrody – pośród baśniowych lasów i miasteczek, które wyglądają jak wyciągnięte żywcem z baśni Braci Grimm. Szkoda, że to jedynie ułuda, sprytna iluzja, pod którą kryje się największa możliwa makabra.

„Ostatnie polowanie” sięga bowiem daleko wstecz, do najciemniejszych czasów XX wieku, do haniebnej historii Niemiec i potworów, które zrodziła. To jeden z motywów, które powracają zresztą u Grangé – historyczny mrok, mrok przeszłości, który wciąż rezonuje na współczesnych. Tym bardziej tam, gdzie czas niejako się zatrzymał, a dawne tradycje (jakkolwiek wypaczone i niezrozumiałe) mają się całkiem dobrze. Ukrywają się za murami, za kodeksami, za sztucznymi uśmiechami. A wszystkiego strzegą największe możliwe pieniądze, pozycja społeczna i układy, dzięki którym niegodziwość pozostaje nietykalna.

„Ostatnie polowanie” to thriller w pełnym tego słowa znaczeniu. Jean-Christophe Grangé nie cacka się z czytelnikiem, w zamian wystawiając go na krew, na gore, na drapieżników w każdej możliwej postaci. To trochę tak, jakby wejść do świata najgorszych baśni – nikomu nie można ufać, bo każdy jest tu wilkiem, każdy może zaatakować znienacka. A samego Niémansa można pokochać, można też znienawidzić, to bowiem jeden z tych bohaterów, którzy mają swój, określony charakter i nie naginają się oczekiwań innych. Sam Grangé potrafi z przymrużeniem oka spojrzeć na swój twór, dostrzega jego tak mocne, jak i słabe strony. Czytelnik natomiast musi wybrać, czy z Niémansem gotowy jest iść do piekła, bo nigdy nie wiadomo czy wróci bezpiecznie z tej wyprawy. Francuski mistrz thrillera znów uderza znienacka.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Dodaj komentarz: