„Najbardziej niebieskie oko” Toni Morrison – recenzja

Precyzyjna jak diabli, przerażająca i piękna, nieśmiertelna w wydźwięku i wciąż wzbudzająca kontrowersje – „Najbardziej niebieskie oko” Toni Morrison.

NAJBARDZIEJ NIEBIESKIE OKO

„Co noc, bez wyjątku, modliła się o niebieskie oczy. Modliła się żarliwie, przez cały okrągły rok. Niekiedy ogarniało ją zniechęcenie, ale nie traciła nadziei. Na to, by wydarzyło się coś tak cudownego, potrzeba było dużo, bardzo dużo czasu. Owładnięta niewzruszonym przekonaniem, że wybawić ją może tylko cud, nigdy nie poznała własnego piękna. Widziała tylko to, co było do zobaczenia: oczy innych ludzi.”

Mała Pecola Breedlove. Dziewczynka, która wierzy, że jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby jej skóra nie była tak czarna, gdyby chociaż miała niebieskie oczy, jak Shirley Temple. Dziewczynka, której dramatyczną historię poznajemy z perspektywy jej dwóch, dorastających w okolicy sąsiadek, dwóch sióstr, Claudii i Friedy. One spoglądają na nią z tą dziecięcą, dziewczyńską szczerością, próbują zrozumieć, próbują się z nią zaprzyjaźnić, próbują… Nie są jednak w stanie uratować jej przed jej własną rodziną, przed rozpaczą i szaleństwem, które ją czeka.

GŁOS CAŁEJ SPOŁECZNOŚCI

„Najbardziej niebieskie oko” opublikowano w 1970 roku, Toni Morrison miała trzydzieści dziewięć lat. Gdy zapytano ją o jej debiutancką książkę, odpowiedziała, że podeszła do pisania nie jako pisarka właśnie, ale jako czytelniczka. Do tamtej pory, w literaturze amerykańskiej nie było tak prawdziwego, tak szczerego głosu ukazującego społeczność afroamerykańską z dziewczyńskiej perspektywy, nie było historii o małych czarnoskórych dziewczynkach, ba, nie było podobnych historii o dorastaniu, z którymi ta społeczność mogła się utożsamiać. Toni Morrison stała się właśnie takim głosem. „Najbardziej niebieskie oko” to zresztą bardzo osobista książka – rozgrywa się w rodzinnym mieście autorki, w znajomym otoczeniu, na znajomych ulicach…

Kontynuując myśl samej Toni Morrison, „Najbardziej niebieskie oko” to opowieść o rasizmie, o bólu, jaki wywołuje, o tym, że może człowieka zniszczyć, zmiażdżyć od środka. Przez opowieść przewija się motyw brzydoty – brzydoty, która zdaje się być odbiciem tego, w jaki sposób piękno ukazywane jest w kulturze, ze skojarzeniami, jakie wzbudza. Kanony piękna nie uwzględniały innych ras poza białą, wzorce piękny przez dziesięciolecia były jednoznaczne. W „Najbardziej niebieskim oku” symbolem tego wzorca jest kubeczek z podobizną słodziuchnej, niebieskookiej Shirley Temple. I ten kubek – obsesja na jego punkcie – staje się podstawą pod niepewność dorastającej dziewczynki. Ta niepewność obudzi z czasem nienawiść do samej siebie, to poczucie, że nie zasługuje na miłość, na dobro, bo jej uroda nie jest spójna, nie jest taka, jak „powinna być”. To przerażający obraz, tragiczna wizja dorastania z poczuciem, że nigdy nie dogoni się nieuchwytnego obrazu samej siebie. Nieprawdziwego, odrealnionego obrazu. Obrazu, który niejako utwierdza w niej przemocowa rodzina, rodzina, w której nie może odnaleźć oparcia. W zamian otrzymuje jeszcze większe okrucieństwo, pada ofiarą niewytłumaczalnego bestialstwa, które naznacza ją i jej ciało już na zawsze.

„Najbardziej niebieskie oko” to jedna z tych ważnych, tych pięknych i przerażających książek, książek również kontrowersyjnych, które z jednej strony weszły do kanonu lektur na uniwersytetach, a z drugiej, zostały zakazane w wielu amerykańskich szkołach. Przyczyną jest tutaj język, tematyka, przemoc i okrucieństwo w niej pokazane. To historia o trudach dorastania, o zmaganiu się z dyskryminacją, z konsekwencjami owej dyskryminacji. O rodzinach, które mogą być wsparciem, ale mogą być też największą przeszkodą, pułapką, która niszczy ludzką istotę. Pisana bez owijania w bawełnę, językiem barwnym, ale bardzo doprecyzowanym, bo o doprecyzowanie pewnych aktów, pewnych czynów tutaj właśnie chodzi. Rasizm jest rasizmem. Dyskryminacja jest dyskryminacją. Molestowanie jest molestowaniem.

Komisja noblowska przyznała Toni Morrison nagrodę za całokształt twórczości, zaznaczając, że jest to nagroda za „wizjonerką siłę, za poetycki wkład, który pozwolił ożywić tak istotny aspekt amerykańskiej rzeczywistości”. „Najbardziej niebieskie oko” jest pysznym tego werdyktu przykładem. To powieść odważna. Miejscami miażdżąca. Nieśmiertelna mimo kolejnych upływających lat. A w przekładzie Kai Gucio przemawiająca językiem właśnie. A o to przecież Toni Morrison naprawdę chodziło.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.

Dodaj komentarz: