Mumie, starożytna klątwa, epoka wiktoriańska w epoce największej egiptomanii, a wszystko to spod pióra Brama Stokera (ojca „Drakuli”!) – „Klejnot Siedmiu Gwiazd”.
EGIPTOMANIA
Epoka wiktoriańska, druga połowa XIX wieku, to czas rozkwitu Imperium Brytyjskiego, czas panowania nad morzami i odległymi krainami, czas rosnącej potęgi i ekspansji kolonialnego wówczas świata. Egipt był jedną z takich krain, podporządkowany i uzależniony, stał się miejscem intrygującym i podniecającym wyobraźnię brytyjskich elit. To stamtąd pochodziły kolejne niezwykle odkrycia, to tam jeżdżono na wyprawy archeologiczne (również amatorskie), to stamtąd przywożono nieocenione dziś zabytki kultury starożytnej. Wyobraźcie sobie, że w salonach, bibliotekach eleganckich domów wypadało mieć egipski artefakt, mumię najlepiej, sarkofag, ale mogły to być urny, bogato malowane papirusy. Egiptomania ogarnęła imperium – prawdziwa gorączka, pragnienie egzotyki! To właśnie wtedy powstały opowieści o klątwach, o mumiach powstających do życia, o duchach przeszłości, które mogą powrócić, by zniszczyć nową cywilizację… Imperial gothic – gotyk imperialny – tak nazwano ten specyficzny gatunek, który łączył przygodę, grozę ze elementami okultystycznymi ze szczyptą romansu. Bram Stoker poszedł tym tropem, ukazując między słowami lęki i fascynacje swojej epoki.
SEKRET MUMII
Słynny archeolog i egiptolog Abel Trelawny zostaje brutalnie zraniony we własnym domu. Na miejsce wypadku zostaje wezwany młody adwokat Malcolm Ross wraz z policjantami Scotland Yardu. Sytuacja jest co najmniej osobliwa – słynny egiptolog wpadł w dziwny trans, ale… wydaje się, że był przygotowany na taką sytuację. Zostawił wskazówki skierowane do swojej córki Margaret. Podobno za niepokojące wydarzenia odpowiada pewna mumia – mumia niezwykłej królowej Starożytnego Egiptu, królowej Tery. Teraz Margaret i Malcolm muszą podążyć za pozostawionym tropem…
PERŁA GOTYKU IMPERIALNEGO
O „Klejnocie siedmiu gwiazd” można by pisać i pisać bez końca… To perła gotyku imperialnego, jedna z powieści, którą można analizować, rozbebeszać, pod lupą doszukiwać się ukrytych za słowami lęków, fascynacji, nawiązań. W końcu to jedna z tych charakterystycznych lektur, których wysyp pojawił się u szczytu tamtej epoki. Nie będziemy tego jednak robić, w zamian warto tu wspomnieć, że wydanie książki zbiegło się z niezwykłym odkryciem archeologicznym, którego z pewnością Stoker był świadomy. Howard Carter – ten, który w Dolinie Królów odnalazł również grób Tutanchamona – odkrył grobowiec jednej z egipskich królowych, Hatszepsut. Była to postać co najmniej nietuzinkowa, nie chcę jednak zdradzać zbyt wiele. Dodam tylko, że to na jej niezwykłej historii dochodzenia do władzy (która była wówczas niedostępna dla kobiet), inspirowana jest postać królowej Tery.
Ciekawostką pozostaje fakt, że „Klejnot Siedmiu Gwiazd” posiada dwa zakończenia. Pierwsze pojawiło się przy pierwszym wydaniu książki w 1903 roku i zaskoczyło zarówno czytelników, jak i krytyków. Nie pasowało do pozostałych, podobnych opowieści, a jak wiemy – czytelnicy literatury gatunkowej przyzwyczajeni są do konkretnych schematów. Gotyk imperialny również rządził się swoimi prawami. Drugie zakończenie Bram Stoker dodał w wersji zredagowanej z 1912 roku. Oba zakończenia znajdziemy w polskim wydaniu książki, by samemu zadecydować, które pasuje do historii lepiej, które ma intensywniejszy w emocje wydźwięk.
Cieszę się niezmiernie, że „Klejnot Siedmiu Gwiazd” po tylu latach po raz pierwszy trafił w ręce polskiego czytelnika. Przed nami przekład rzetelny, nastrojowy, pasujący do epoki, w której powstała książka. Oddaje ducha tamtych lat, oddaje klimat, który unosił się wokół starożytnych artefaktów, tę tajemnicę, sekret, którego nawet my, po tych wszystkich latach nie możemy do końca przeniknąć. To mieszanka przygody, niesamowitości, romansu – groza snuje się wokół, otacza czytelnika oparem, trochę hipnotyzuje po drodze. To sama przyjemność niespiesznej lektury.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo opar starożytnej klątwy unosi się w powietrzu.
O.