„Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć” Marc Levy

„Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć” Marka Levy to ciepła, słodko-gorzka opowieść, pełna humoru i pełna wzruszeń, zarówno na papierze, jak i na ekranie. Historia ojca i córki, którzy próbują nadrobić stracony czas w dość nieoczywisty sposób.

OSTATNIA SZANSA

Kilka dni przed ślubem Julia dostaje szokujące wieści – jej ojciec nie żyje. Ojciec, z którym od lat nie utrzymywała kontaktu. Ojciec, który zawiódł ją wielokrotnie. Ojciec, który nawet umierając jakoś zrobił jej na złość. Tym bardziej, że po odwołanym ślubie, dzień po pogrzebie, przed drzwiami Julii pojawia się tajemnicze pudło. A w nim… jej ojciec! A raczej android, maszyna, która przypomina w każdym calu jej ojca, a która ożywa, by oznajmić, że teraz mają tę ostatnią szansę, by odzyskać stracony czas. Tylko sześć dni. Sześć dni szalonej podróży, w którą wybierze się córka z ojcem-androidem, podróży do miejsc z przeszłości, by móc naprawić teraźniejszość.

KSIĄŻKA I SERIAL

Nieczęsto zdarza się, by książka i jej ekranizacja szły ze sobą w parze. Ba, nieczęsto zdarza się, by film lub serial odzwierciedlały każdy aspekt pierwowzoru literackiego, dopełniając go, rozwijając w przemyślane wizualne sceny. Myślę, że w przypadku „Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć” to dopracowane sparowanie to przede wszystkim zasługa Marka Levy, który współpracując ściśle z producentami serialu, będąc jednym z pisarzy dialogów i jednym z aktorów, miał szansę oddać sedno całej opowieści.

„Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć” to historia tej drugiej szansy, która nie zdarza się często. Tej szansy, której zazwyczaj jesteśmy pozbawieni. Bohaterowie próbują poznać się na nowo. Ojciec i córka, którzy stracili kontakt, a lata milczenia przypłacili goryczą i wzajemnymi wyrzutami. Teraz mogą odzyskać utracony czas, chociaż kroplę tego, co przepadło. Mogą sobie wybaczyć.

„Trzeba umieć oswoić czas, w którym spotyka się swoje dziecko, gdy stanie się już dorosłym człowiekiem, nauczyć się, jak ustąpić mu miejsca.” – pisze ojciec do swojej córki i te słowa stanowią kwintesencję całości.

Serial oddał całą melancholię tej opowieści, czego odzwierciedlenie najlepiej widać w doborze ścieżki dźwiękowej, która towarzyszy historii. Całość otwiera słodko-gorzka piosenka o zagubieniu, o samotności, o życiu, które często okazuje się być nie tym, czego oczekiwaliśmy. Każdy kolejny utwór – bez względu, czy nawiązujący do tradycji francuskiej piosenki czy stanowiący tło dla konkretnego dialogu – kontynuuje tę nostalgiczną, wzruszającą często nutę.

Warto zaznaczyć, że o ile powieść ma bardziej uniwersalny, światowy wydźwięk, to ekranizacja jest już francuska do szpiku kości. Nie mówię tu jedynie o kreacjach aktorskich i o języku francuskim, jakim się posługują bohaterowie na ekranie, ale twórcy postawili na prawdziwie francuską atmosferę całości. Jeśli Paryż to tylko jego magiczne, najpiękniejsze zakątki – stare kamienice, słynne mosty, artyści wokół Montmartre, małe, luksusowe butiki pochowane po najbogatszych dzielnicach. Podobnie z Brugią czy z Berlinem – to bombonierka dla oczu, piękne, urokliwe ujęcia, wyzbyte tego co szpetne, natomiast nasycone kolorem, ciepłem i nostalgią. To właśnie jest zabieg, który pozwolił oddać prawdziwy nastrój tej powieści, nastrój, który przy amerykanizującym tle książki utracił nieco magii, by odzyskać ją na ekranie.

O czym warto również pamiętać, to fakt, że cała historia jest absolutnie nieprawdopodobna, niemniej – wcale nie naiwna! „Wszystko, czego nie zdążyliśmy powiedzieć”, zarówno w książkowej, jak i serialowej wersji, ma działać jak kompres, jak kubek gorącej herbaty, jak czekolada. Ma otulić nas poruszającą serce opowieścią, ma nas rozbawić, ma nas wzruszyć, ma dać oddech wtedy, gdy najbardziej tego potrzebujemy. I powieść Marka Levy i serial, który możecie obejrzeć w serwisie Canal + online sprawdzą się się właśnie w takich chwilach. Pamiętajcie tylko o chusteczkach, bo łzy gwarantowane i to nie tylko przy zakończeniu!

To było moje pierwsze spotkanie z Markiem Levy, wyobraźcie sobie, ale z pewnością nie ostatnie, bo jak się okazało, widziałam już kilka filmów nawet na podstawie jego powieści i bardzo ciepło je wspominam, więc nadrobić zaległości.

O.

*We współpracy z serwisem CANAL+ online.

Dodaj komentarz: