Przed Wami kawał literatury pięknej w fabularyzowanej, niezwykle intymnej biografii jednego z największych pisarzy XX wieku – „Czarodziej” Colma Tóibína.
ŻYCIE PISARZA
Urodzony w Lubece w 1875 roku pochodził z mieszczańskiej rodziny, był synem kupca i senatora, który przez całe swoje życie (a nawet po nim ‒ ostatnią próbę podjął w swoim testamencie) hamował literackie zapędy dorastającego syna. W tym domu wszystko się zaczyna, tam poznajemy młodziutkiego, rozmarzonego Thomasa, dla którego oddanie się pasji pisania oznaczać będzie prawdziwą rewolucją, tak osobistą, jak i rodzinną. Kolejne lata, kolejne znaczące momenty jego życia – Wielka Wojna, okres Republiki Weimarskiej, czas rozkwitu pisarskiej kariery, wreszcie… wykluczenie z ojczyzny, wygnanie i ucieczka przed reżimem III Rzeszy do Stanów Zjednoczonych. Wokół niego najbliższa rodzina, ukochana żona, dzieci, widma skandalu i który dopiero wiele lat po śmierci odmieni oblicze pisarza.
INTYMNY PORTRET
Colm Tóibín zanurza nas w prywatnym świecie Thomasa Manna, jemu oddaje uśpiony przez lata głos. Stajemy się świadkami jego własnej, osobistej podróży. Od samych początków, gdy Mann był jeszcze małym rozmarzonym chłopcem w twardo stąpającej po ziemi rodzinie, aż po lata literackiej chwały, wreszcie – czas wygnania i ostatnie lata powojenne spędzone już w Szwajcarii. Tóibín przygląda się chłopcu, młodemu mężczyźnie, dojrzałemu pisarzowi. Człowiekowi, który przybierał wiele ról – był wielkim pisarzem, był wygnańcem, był ojcem i mężem, był zagubionym seksualnie mężczyzną… Pozwala spojrzeć na Manna już z perspektywy lat i odzyskanej z pamiętników wiedzy na temat rozterek osobistych tego tak pozornie surowego intelektualisty, twórcy, który dla wielu wciąż stoi na jednym z literackich pomników największych.
W historię Thomasa Manna i jego rodziny zanurzamy się jak w sagę o „Buddenbrookach” – Tóibín pisze z pasją, z zacięciem, na kartach jego powieści na nowo ożywają tamte chwile, tamte momenty. Ożywają ludzie. W „Czarodzieju” Thomas Mann jest po prostu człowiekiem i jak każdy człowiek bywa rozdarty, miewa skazy, szarpany jest bolączkami tak osobistymi, jak i bolączkami swojej epoki. Dla Tóibína nie byłoby Manna, gdyby nie cała galeria otaczających go bliskich z żoną Katią na czele. Kobietą, która nawet pośród domysłów, obaw o skandal, w obliczu wygnania – była dla męża ostoją, wsparciem, najważniejszą częścią jego życia. Razem podróżowali dookoła świata, stali się częścią światowej śmietanki towarzyskiej, także częścią tej wielkiej historii. Przede wszystkim jednak – razem żyli, trwali u swego boku, byli dla siebie.
„Czarodziej” zachwyca połączeniem intymności z rozmachem, niezwykłym dopracowaniem w szczegółach, czułością względem opisywanych postaci. Powieść Colma Tóibína to nie tylko fabularyzowana biografia, to zdecydowanie więcej. Porywający portret epoki i portret pisarza, kawał historii rodzinnej i tej wielkiej, światowej. Napisana językiem mięsistym literatura piękna, która pozwala otulić się pieczołowitością języka i frazy. Autor „Czarodziejskiej Góry”, „Buddenbrooków”, „Śmierci w Wenecji” – jeszcze nigdy nie był tak ludzki. Po prostu.
O.