Site icon Wielki Buk

Najlepsze i najgorsze książki 2024 | Nagroda Wielkiego Buka

Zapraszam na NAJLEPSZE I NAJGORSZE książki 2024 roku.

NAGRODA WIELKIEGO BUKA 2024

Te tytuły musicie przeczytać – nie ma innej opcji. To najlepsze książki z najlepszych, które otrzymują ode mnie specjalną Nagrodę Wielkiego Buka!

„Zapomniane niedziele” Valérie Perrin

Nie mogło jej tutaj zabraknąć! Justine pracuje jako asystentka pielęgniarki w domu spokojnej starości Pod Hortensjami.Wysłuchuje ich historii, zapisuje je, zachowuje na przyszłość… Szczególnie jedna pacjentka jest jej bliska. I to spisując jej dzieje, Justine dotrze do sedna rodzinnej tajemnicy. Całość jest pasjonująca i bardzo BARDZO francuska. Proste zdania uderzające z impetem, drobne detale, które tworzą nastrój. Warto sobie zrobić tę przyjemność.

Noc kłamstw” Izabela Janiszewska

Dama polskiego thrillera w kolejnej opowieści, której nie potrafiłam się oprzeć. Pozornie zgrane małżeństwo i ich brudne, brudne sekrety. I śmierć opiekunki ich dziecka. Domysły, oskarżenia i prawda, która jest gorsza od wszelkich kłamstw. Jest i kalejdoskop emocji, są skomplikowane wybory, bohaterowie, którym chcemy, ale nie możemy ufać. Takie dreszczowce to sama przyjemność czytania.

Piękni lśniący ludzie” Michael Grothaus

Perełka science fiction. On jest siedemnastoletnim genialnym chłopakiem ze Stanów, który przyjeżdża do Tokio pracować nad swoim algorytmem. Ona pracuje jako kelnerka w małym bistro u boku byłego zawodnika sumo i jego przesłodkiego pieska Inu. John i Neotnia odnajdą się pośród neonów. Oboje skrywają tajemnice. Ale ona jest… sekretem samym w sobie. I muszą ten sekret jej istnienia poznać. Mamy tu futurystyczną wizję przyszłości, neonowe Tokio, które przypomina miasto z „Blade Runnera” Ridleya Scotta i mój ukochany temat: CO SPRAWIA, ŻE JESTEŚMY LUDŹMI?

NAJLEPSZE KSIĄŻKI 2024

Zły” Piotr Kościelny

Prawdę powiedziawszy to w tym roku nadrobiłam TYLE książek Piotra Kościelnego, że teraz powinien zostać obarczony dostarczeniem mojego kwitu sanatoryjnego do odpowiednich rąk. Bo co mnie straumatyzowało to mnie straumatyzowało! „Zły” to jedna z tych książek, które czyta się, siedząc jak na szpilkach. Kościelny przenosi nas w czasie do lat 70. PRL, gdy niejaki Heniek dokonuje swojej pierwszej zbrodni na kobiecie. A potem na kolejnej. I kolejnej. Śledzimy jego losy i nieudolne próby lokalnych władz, które nie potrafią wytropić potwora. Wypieki na twarzy i podniesienie tętna non stop!

Odlecieć jak najdalej” Ałbena Grabowska

Portret dojrzewającej w latach 60. XX wieku polskiej nastolatki. Oraz portret przerażającej rzeczywistości PRL, w której nikogo i niczego nie można być pewnym. Na dokładkę, historia bolesnej tajemnicy, która jątrzy się i podtruwa już tak osłabione więzy rodzinne. Ałbena Grabowska po raz kolejny wyprowadza czytelnika z równowagi i robi to w taki sposób, że tylko chcemy więcej.

Szept” Weronika Mathia

Wyspa Wielka Żuława na jeziorze Jeziorak w okolicy Iławy skrywa swoje bolesne tajemnice. Weronika Mathia stworzyła niepowtarzalny nastrój, atmosferę jeziorną, niepokojącą, szepczącą. Jej wyspa to miejsce schronienia, izolacji, ucieczki… I tajemnicy, która musi wypłynąć w końcu na powierzchnię. Piękny thriller kryminalny.

Znaki zodiaku” Maciej Marcisz

Grupa ludzi pod czterdziestkę, którzy mierzą się z życiowym kryzysem. I wróżba, którą stawia jeden z nich na początku pobytu. Specjalna wróżba. To trzęsienie ziemi, to zmiana, to całkowite zrzucenie masek. I chociaż wszyscy pozostają sceptyczni, to jednak coś zaczyna się w nich zmieniać. Powoli, po cichu, rozstrzygają się ich osobiste dramaty. Czyta się jednym tchem, zachłannie, z wypiekami na twarzy. Napięcie jak u Therese Bohman w „Utonęła”, ale w połączeniu z klimate z filmu „Stracone złudzenia” Bertolucciego. Nie da się oderwać oczu.

Kolonia” Audrey Magee

Ta powieść okazała się być dla mnie stworzona, zupełnie nieoczekiwanie – dlaczego? „Kolonia” Audrey Magee w malowniczym przekładzie Dobromiły Jankowskiej to historia wyspiarska (mam słabość do wyspiarskich opowieści!), historia małej irlandzkiej społeczności i tego jak współczesny świat bije do nich do brzegu. W tle irlandzka wojna domowa, brutalny konflikt, a tu intymny portret ludzi i ich języka, który odchodzi w zapomnienie. Proza niespieszna, nie dla każdego, ale wierzę, że docenicie ją i Wy.

Kobiety” Kristin Hannah

Kolejna poruszająca serce kobieca powieść historyczna od niezastąpionej Kristin Hannah. Tym razem autorka zabiera nas do Wietnamu, gdzie towarzyszymy młodziutkiej pielęgniarce polowej. Frankie McGrath. Obserwujemy wydarzenia z jej perspektywy, przyjaźnie, śmierci najbliższych. Rodzi się też miłość… Frankie dorasta i przekształca się, a jej powrót nie będzie wcale taki, jak można by oczekiwać. To niezwykła opowieść inspirowana prawdziwymi opowieściami weteranek.

Wilcza chata” Michał Śmielak

Książki Michała Śmielaka uznaję za moje tegoroczne odkrycie. I od razu zaznaczę, że ten pisarz nie owija w bawełnę. Jego książki są krwawe, fabuły popaprane i nie ma co udawać – trzeba być twardym, nie „miętkim”, żeby je czytać. „Wilcza chata” to zjawiskowy zimowy thriller psychologiczny, w którym nasza bohaterka Agatka zostaje napadnięta na szlaku w Bieszczadach i uratowana przez pisarza, który mieszka w pobliskiej leśnej głuszy. Wkrótce jednak między naszymi bohaterami zaczyna się pewna gra – gra niepewności, gra podejrzliwości, gra dwóch zawodników. Ile tam było emocji! Rewelacja!

Wszystko dobrze” Mona Awad

To jest jedna z najbardziej zaskakujących powieści ostatnich lat. Miranda zbliża się do czterdziestki i ma wrażenie, że przegrała życie. Była obiecującą aktorką teatralną, ale wypadek wszystko odmienił. Odmienił ją. I teraz żyje w chronicznym bólu, gdzieś między jawą a polekowymi wizjami. I ma swoje obsesje. Teatralne obsesje. Jej ból ktoś dostrzega. Ktoś, kto daje jej szansę, by tego bólu się pozbyła. To jest realizm magiczny. Brutalny, mroczny, rewelacyjny. Z motywem faustowskim. Ta powieść jest szalona, druzgocząca, niesamowita! Pełna nawiązań do Szekspira, ale czyta się… Miazga!

Tożsamość” Nora Roberts

Przejmujący thriller, który łączy się spójnie z powieścią obyczajową z dreszczykiem. Czyli niedoszła ofiara seryjnego mordercy staje się jego obsesją, której nie potrafi odpuścić. I słabością, która wciągnie go w pułapkę. A wszystko to spod pióra jednej z najpłodniejszych i najpoczytniejszych pisarek na świecie. Niebywała satysfakcja z lektury.

Błękitna godzina” Paula Hawkins

Nie byłam zachwycona „Dziewczyną z pociągu”, ale każda kolejna powieść Hawkins jest lepsza od poprzedniej. A ta jest najlepsza do tej pory. Dzieło słynącej z sekretnego i zamkniętego życia artystki Vanessy okazuje się zawierać w sobie ludzką kość. Do kogo należała? I czy klucz do sekretów legendy sztuki może skrywać jej najlepsza przyjaciółka? Nastrój jak w „Rebece” Daphne du Maurier, niespieszny, niepokojący, klimatyczny. I są klify!

Smugi” Małgorzata Starosta

Nowa literacka twarz jednej z moich najulubieńszych polskich autorek. Dla miłośników kryminałów, thrillerów kryminalnych i powieści true crime, opartych o prawdziwą zbrodnię. Bestialskie morderstwo na dwójce dzieci w niewielkiej wiosce na Podlasiu. Chociaż byli podejrzani, to nigdy nikogo nie oskarżono. Nikogo nie ukarano. To fikcyjna powieść wokół prawdziwych motywów, które całkowicie mrożą krew w żyłach.

Oczy Mony” Thomas Schlesser

Powieść-fenomen, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Dziesięcioletniej Monie grozi utrata wzroku, więc jej dziadek postanawia, że pokaże jej, czym jest piękno. Zabiera ją w podróż po muzeach. Każdy rozdział to kolejny tydzień, kolejne dzieło sztuki, jedna z trzech paryskich galerii. I jedna z lekcji życia, człowieczeństwa, istoty istnienia. Niespieszna i dociekliwa. Bardzo francuska w przesłaniu. Otwarta na interpretacje. Życiowa. I prawdziwa.

Antyświat” Nathan Devers

To opowieść o młodym mężczyźnie, któremu rozpada się życie. Dołącza więc do wirtualnego metawersum zwanego Antyświatem. To odwzorowana w 100% (a nawet w 200%) rzeczywistość na ekranie, w której możesz być kim chcesz, jak chcesz, gdzie chcesz. I… on zostaje poetą, zjawiskiem, zajawką – gwiazdą Antyświata. Do czasu. Czyli diabelskie metawersum, które przenika do naszej smutnej rzeczywistości.

Ludzie z kości” Paula Lichtarowicz

Fikcyjna opowieść z wielką historią w tle. Opowieść, która zachwyca i przeraża. O życiu Leny, które teraz dobiega końca, ale ona jeszcze powraca myślami do dni, w których wszystko się zaczęło. Do czasów dzieciństwa, marzeń o studiach, tragicznym wypadku, który skazał ją na wymuszone małżeństwo. I do wygnania na Sybir z całą rodziną… Paula Lichtarowicz opisała przeżycia wygnańców z bolesnym realizmem, ale także ich sny i nadzieje, codzienność… Potrafi rozedrzeć serce.

Nic tu nie jest prawdą” Lisa Jewell

Thriller psychologiczny wbijający w fotel. Główne role odgrywają podcasterka Alix, która w swoich audycjach rozmawia z inspirującymi kobietami; oraz Josie, jej rozmówczyni, z którą Alix planuje rozpocząć nowy projekt. Tylko coś z Josie jest nie tak. No i całość to twist na twiście, a zakończenie chore na głowę. Z tym tytułem wejdziesz w Nowy Rok z głośno bijącym sercem i zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.

Medea z Wyspy Wisielców” Magda Knedler

Rozdzierający serce retelling. Magda Knedler opierając historię swojej Medei na micie i na tragedii Eurypidesa stworzyła opowieść, która zabiera czytelników w ciemność kobiecego istnienia. Mada to kobieta, której istotę stłamszono w zarodku. Odebrano radość i beztroskę, siłą wepchnięto w dorosłość. I nic się nie zmienia, chociaż ona robi wszystko, by wyjść z tego zwycięsko. Jej historia to tragedia grecka w pełnej krasie, w której trudno o upragnione katharsis. Jeden z najlepszych i najdojrzalszych retellingów, jakie czytałam!

Światłoczułość” Jakub Jarno

Chodzą w branży takie plotki, że podobno Jakub Jarno to najnowszy pseudonim Remigiusza Mroza. Jeśli tak, to z pewnością nie pierwszy i nie ostatni taki pseudonim, pod którym swoje możliwości testuje najpopularniejszy polski autor. Ale! Trzeba przyznać, że Jarno (kimkolwiek jest) napisał przyzwoitą opowieść, a nawet kawałek literatury piękniej. O historii i o miłości. O WSPOMNIENIU miłości. On po wielu latach wspomina czas z umiłowaną Żerką, z którą spędził koszmar wojny. A potem ją utracił. To ich opowieść.

WYRÓŻNIENIA

Najlepsze wznowienie: „Ona i dom, który tańczy” Małgorzata Oliwia Sobczak

Autorka kryminalnej mrocznej serii Kolory Zbrodni w… powieści rodzinnej, obyczajowej, tajemniczej. To wznowienie powieści autorki, ale czytane przeze mnie po raz pierwszy. Iwa powraca do rodzinnego domu, by na nowo odnaleźć siebie, odnaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania i odnaleźć radość, którą utraciła. Są tu słowa szeptuchy, świetliki w lesie, podmokłe ścieżki, niekończące się opowieści. Jest tu zbrodnia, miłość i poświęcenie. Jest magia dzieciństwa. Bolączki dorosłości. Wszystko tu jest!

Najlepsza kontynuacja: „Smolarz” Przemysław Piotrowski

Igor Brudny – czy mogło go tutaj zabraknąć? Nie sądzę! „Smolarz” to druga po „Sforze” moja ulubiona odsłona serii z bezkompromisowym komisarzem w roli głównej. Akcja rozgrywa się w Bieszczadach, w iście malowniczej scenerii, która prowadzi jednak do makabrycznych tajemnic. A w tym wszystkim Brudny, który tylko chciał odpocząć, a wszystko jak wyszło.

Najlepsze zakończenie: „Wracam do domu” Karin Smirnoff

Saga Rodu Kippów dobiegła końca i w sumie to mogłam się domyślać, że to będzie jak cios prosto w szczękę. Nie zdradzając nic ponad to, co wiedzieć trzeba – Sagę należy czytać po kolei. To trzy tomy historii powrotu w rodzinne strony i mierzenia się z przeszłość. Całość jest brutalna, naturalistyczna, a język stanowi nieodłączną część tej opowieści. Genialna. Po prostu.

NAJGORSZE KSIĄŻKI 2024

Dom Starlingów” Alex E. Harrow

To było po prostu duże nieporozumienie z mojej strony. Wybrałam tę książkę do czytania na Bezsenną Środę – w końcu zapowiadano mi tu hucznie powieść gotycką. Jak się okazało to nie była książka dla mnie. Liczyłam na powieść stricte gotycką, mroczną i niepokojącą – przynajmniej tak sugerował opis. Mamy potencjalnie nawiedzony, magiczny dom w małym podupadającym miasteczku. Mamy osieroconą dziewczynę z nizin społecznym. Mamy dziedzica owego domu. I ich ścieżki przecinają się w murach tytułowego Domu Starlingów.

Efekt? Wyszło jak wyszło. Po pierwsze, to jest literatura młodzieżowa, a ten fakt jakoś mi umknął po drodze. Co za tym idzie, poszczególne wątki, chociaż poetyckie, okazują się być mocno uproszczone. Postacie to też takie chodzące schematy. Całość to taka fantastyka z elementami grozy, mroczna baśń, nic ponadto, która zawróci w głowie raczej młodszym czytelnikom, którzy cenią nieskomplikowane bohaterki i romans w tle. Miejscami potrafi dłużyć się jak ciągutka, więc tylko dla wytrwałych. Nie polecam specjalnie. Niepotrzebnie czytałam w sumie.

Koniec opowieści” A.J. Finn

Biedny A.J. zapomniał, że nie potrafi pisać. Tzn. Nie potrafi pisać w pojedynkę. Jego głośna, debiutancka, zekranizowana powieść „Kobieta w oknie” była powieścią, którą napisał z pomocą całego szerokiego grona speców od pisania, a i tak genialna nie była. Możecie więc sobie wyobrazić, że jego samodzielna książka okazała się być dość niefortunna. Ale nikt nie może mi zarzucić, że nie daję drugiej szansy – daję.

Zapowiadało się świetnie, bo miała być to błyskotliwa historia o ekspertce kryminalnej, która ma rozwikłać zagadkę życia pewnego znanego pisarza. Zabił? Nie zabił? Generalnie nie obchodziło mnie to, bo język, jakim napisał swoją powieść Finn był tak męczący, tak niepotrzebnie nasycony nawiązaniami i metaforami, że odechciało mi się czytania. I nie była to wina tłumacza, bo sprawdziłam oryginał i tego nie da się czytać. Nudy na pudy, chociaż gdyby zamienić całą tę wydmuszkę na opowiadanie, to wyszłoby ciekawie koncepcyjnie, bo skondensowana historia jest ok. Niestety, A.J. Finn mógł oddać faktycznie pióro komuś innemu. Nie wiem, czy dam mu trzecią szansę, ale powtórzę, że wynudzicie się jak mopsy na „Końcu opowieści”.

I tak nastał koniec mojej opowieści i koniec roku 2024 na Wielkim Buku! Ufff!

O.

Exit mobile version