Czy wierzycie w złe omeny? Czarne znaki na niebie i ziemi, które zwiastują klęski i katastrofy? Symbole, które interpretować można jako zapowiedzi nadchodzących nieszczęść, czy smutków? W czarne koty, stłuczone lustra, krakanie kruków? W każdej kulturze znaleźć można takie szczątki pogańskich wierzeń, dawnych, zapomnianych już dziejów, a wśród nich, w folklorze irlandzkim, jeden ze szczególnych omenów, tych najgorszych, zwiastujących niechybną śmierć – banshee.
“Now, what was it, in so simple an incident, that agitated my father, my mother, myself, and finally, every member of this rustic household, with a terrible foreboding? It was this that we, one and all, believed that my father had received, in thus encountering the white cat, a warning of his approaching death.”
Banshee, czyli kobieta z kurhanu, zjawa, przerażający duch w kobiecej postaci, która ukazując się komuś bezpośrednio zapowiada koniec życia, a jej lament prorokuje śmierć kogoś w rodzinie. Banshee, łącząc krainę zaświatów ze światem ludzi często przywiązuje się do konkretnego rodu, stając się dla niego osobistą legendą, znamieniem i znakiem, że nadszedł czas. Może przyjmować postać zwierząt, na przykład białego kota, tak jak w jednej z historii Josepha Sheridana Le Fanu zatytułowanej „The White Cat of Drumgunniol” (dosł. „Biały kot z Drumgunniol”).
Opowieść zaczyna się niemal osiemdziesiąt lat wcześniej i jeszcze dalej, gdy mały chłopiec spacerując po polu dostrzega piękną kobietę. Im wyraźniejsza staja się ta zjawa, tym większym przerażeniem zdjęty jest chłopiec. Pędzi do domu, nie bacząc na nic i pada w gorączce, nie wspominając o spotkaniu. Kilka tygodni później jego ojciec wraca z jarmarku, by w rozpaczy podzielić się z żoną i dziećmi straszną wiadomością – jego drogę przeciął… biały kot. Kot, który w rodzinie pojawia się już od pokoleń i zwiastuje rychłą śmierć. Banshee w najczystszej postaci. Wszyscy próbują wyprzeć jej pojawienie się, pocieszają się i okłamują, by w końcu pogodzić z okrutną prawdą. Klątwa i obecność banshee wydaje się mieć swoje korzenie w dalekiej historii rodziny, gdzieś przed laty, w opowieści o pewnej smutnej miłości.
Opowiadanie „The White Cat of Drumgunniol” jawi się jako klasyczna gotycka legenda, opowiadana z perspektywy czasu, zasłyszana lata wcześniej i przekazywana z ojca na syna, dla potomności niby ostrzeżenie. Le Fanu perfekcyjnie buduje atmosferę nadchodzącej śmierci i co krok przypomina, że nie można od niej uciec. Banshee nie jest przyczyną, jest wyłącznie znakiem. Nie trzeba jej wypatrywać, nie trzeba jej szukać po polach i lasach, bo gdy przyjdzie czas, sama pojawi się u drzwi, zamiauczy, zasyczy, zawyje nawet gdy trzeba. Przypomni o tym, że wszystko ma swój kres, kończy się nagle i nie da się na ten koniec przygotować. Można jedynie pogodzić się z ostatecznością. I pożegnać, bo na to zawsze jest czas.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo wypatruję białej zjawy wśród drzew.
O.
*Opowiadanie „The White Cat of Drumgunniol” Josepha Sheridana Le Fanu znajdziecie w oryginale, całkiem za darmo TUTAJ.
Nie wierze w zabobony, ale ty jak zwykle potrafisz przestraszyć 😉 Juz z wrzuciłam do edytora tekstu (bo takie online ciężko mi się czyta – oczy się rozbiegają :D) i zabieram się za lekturę. W sam raz do porannej kawki 🙂 A potem będę wypatrywać białego kota, który kreci się po okolicy – taka ze mnie hazardzistka 😉 😛
Dajesz czadu – wypatruj 😀 A opowiadanie lekkie i gotyckie – do kawy idealne 😀
Cudne! Choć język niełatwy.
A mi się wydaje, ze takie znaki działają tylko na tych, którzy w nie wierzą 🙂 Niemniej uwielbiam czytać podobne historie 🙂
Wielka radość 😀 Czułam, że Ci się spodoba ten irlandzki klimat 😀
Oj, jakże mi brakowało Bezsennych Śród 😀 Tak jak Lolanta, w zabobony nie wierzę, ale uważam, że to świetna kanwa na kawał tekstu pełnego grozy!
Pięknie 😀 Bezsenne Środy wróciły na dobre 😀
<3 <3 <3
Ani koty, ani drabiny, ani nawet stłuczone lustra – nic na mnie nie działa 🙂 Tylko te Bezsenne Środy napawają mnie lękiem 😀
ciekawie to wygląda.. różne wierzenia są.. i przyprawiają o lęki.. krótkie opowiadanie.. dobre na przećwiczenie angielskiego 😀
Jest dość intensywne słownikowo, ale krótkie – warto ugryźć 😀 A tak w ogóle, to jest już w polskim wydaniu!
ooo to jak jest w PL to poszukam w tym wydaniu 🙂
Jasne, że wierzę w Banshee. Myślicie, że nie przyjdzie, jeśli nie wierzycie? Przyjdzie, przyjdzie 😀
Nie jest długie, może uda mi się jeszcze dziś przeczytać i porządnie się wystraszyć 🙂
😀 Prawda – przyjdzie 😀
Czekam na Twoje wrażenia!
Kolejna cudowna klasyka 🙂
Najprawdziwsza prawda 🙂
U nas czarny kot, u nich biały…
Kusisz tymi środowymi opowiadaniami…
Kuszę, kuszę 😀
Zdecydowanie! Ale w tym kuszeniu jesteś najlepsza 🙂
Dziękuję :*
Kogóż ja widzę?!! Le Fanu <3 Czytałam Białego kota w przekładzie. W zbiorze opowiadań "Duch Pani Crow" trochę umyka, inne zdają się być nieco lepsze. Ale ogólnie to przecież Le Fanu. Pełna klasyka.
– Luka Rhei
A jakże <3 Linkowałam do Ciebie na Facebooku wczoraj z podziękowaniem za inspirację 😀
Mi za rekomendację wystarczy samo nazwisko autora <3
„Carmilla” <3