„Córki Klanu Jeleni” Danielle Daniel – recenzja

Poruszająca, wstrząsająca opowieść o wielkim konflikcie, największym poświęceniu, o kobietach, które musiały przetrwać – „KOBIETY KLANU JELENI” kanadyjskiej autorki o rdzennych korzeniach Danielle Daniel.

KOBIETY ALGONKINÓW

Jest rok 1657. W osadzie Trois-Rivières nad rzeką Świętego Wawrzyńca w Kanadzie znów trwa liczenie strat po kolejnym morderczym ataku Irokezów. Ich kolejne najazdy na okoliczne osady zabierają kolejne życia zarówno francuskich kolonistów, jak i sprzymierzonych z nimi członków plemion Algonkinów. Marie należy do jednego z takich rdzennych plemion. Jest córką Klanu Jeleni – w ataku Irokezów straciła córkę, straciła syna, teraz musi poświęcić i siebie, nie ma innego wyboru. Musi ratować przyszłość swojego plemienia, jak wszystkie kobiety Klanu. Poślubia więc jednego z francuskich osadników i od tej pory w żyłach jej potomków będzie płynąć ich krew.

WOJNY BOBROWE (IROKESKIE)

Wojny Bobrowe, zwane również w historii Wojnami Irokeskimi. To seria konfliktów, zbrojnych potyczek, krwawych najazdów i ataków, której początki sięgają pierwszych lat XVII wieku, a która dobiegła końca dopiero sto lat później. Uczestnikami konfliktu są Irokezi zrzeszeni w konfederacji z innymi wojowniczymi plemionami zwanej Konfederacją Irokeską przeciw kolonistom francuskim i zrzeszonym z nimi plemionami Algonkinów i Huronów. Podłożem konfliktu stał się handel skórami bobrowymi, który przynosił ogromne zyski tym, którzy kontrolowali brzegi rzeki Świętego Wawrzyńca i okolice Wielkich Jezior. Irokezom zależało, by powiększać swoje terytorium w nieskończoność, tworząc tym samym rdzenny monopol na skóry i tym samym powiększać swoje bogactwo. Grabili więc kolejne ziemie, wymordowywali nie tylko kolonistów i traperów, ale także inne rdzenne plemiona. Zabijali mężczyzn, porywali dzieci i kobiety, które przywłaszczali sobie jako niewolnice lub nowe żony. Ofiary znikały na zawsze, nie było szansy powrotu, tylko makabryczna śmierć.

Wojny Irokeskie to tak istotne tło dla „Córek Klanu Jeleni” i dramatu, jakiego ofiarami stały się kobiety Algonkinów. Danielle Daniel wrzuca nas prosto w sam środek tej wojny. Już pierwsza scena wyznacza ogromny konflikt wewnętrzny bohaterki i pokazuje stawki, o jakie toczyła się owa wojna. Z jednej strony mamy Irokezów, którzy zamordowali jej męża, porwali syna i córkę. Jej plemię traci krew, traci ludzi, słabną z każdym kolejnym atakiem. Ich kultura wymiera. Z drugiej zaś strony mamy kolonistów francuskich i idących za nimi jezuitów, którzy nawracając rdzennych mieszkańców na swoją wiarę, obiecują im ochronę i spokój. Algonkini powoli tracą swoją tożsamość, bez względu na to, w którym kierunku się obrócą. Kobiety plemienia wiedzą, że ich dzieci będą rozerwane między cywilizacją najeźdźców i ich ofiar, tylko od przewrotnego losu zależy, czy uda im się kontynuować pierwotne tradycje i połączyć je z nową wiarą, czy będą musiały wyrzec się przeszłości na zawsze. Konflikt zaszedł zbyt daleko, Agonkini utracili zbyt wiele, teraz można tylko próbować przetrwać. Danielle Daniel pokazuje to osaczenie, ten tragiczny wybór, ten moment, gdy trzeba oddać cząstkę siebie, by móc zwyczajnie istnieć. To bardzo realistyczny i bardzo szczery obraz epoki, co sprawia, że „Córki Klanu Jeleni” są tym bardziej wstrząsającą i wartą uwagi lekturą.

Autorka stworzyła bogate, ciekawe, skonfliktowane wewnętrznie postacie. W „Córkach Klanu Jeleni” nic nie jest proste. Nic nie jest czarne lub białe – historia udowodnia, że to w szczegółach, w odcieniach szarości kryją się odpowiedzi. Tym bardziej w historii tak przejmującej jak opowieść Danielle Daniel, w którą autorka wplotła część siebie i część swoich własnych rodzinnych dziejów. To ona jest potomkinią Marie. To ona nosi w sobie jej krew. To jej przyszło oddać głos kobietom, które niegdyś poświęciły wszystko, by dzisiaj ona mogła je wspominać. Ich opowieść niesie nie tylko ogrom wzruszeń, ale także ogrom wiedzy, która jest tak dzisiaj potrzebna.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.

Dodaj komentarz: