„Strange Case of Dr Jekyll and Mr Hyde” Robert Louis Stevenson

Bombla_Jekyll&Hyde

Temat i problematyka rozdwojenia jaźni fascynuje zarówno w medycynie, jak i w kulturze od zawsze. To zaburzenie dysocjacyjne tożsamości, zwane także zespołem osobowości mnogiej kryje w sobie jakąś niezrozumiałą do końca tajemnicę. Niezwykle rzadkie, a zarazem równie niezwykle ciekawe pod względem naukowym, do dnia dzisiejszego pozostaje niepoznane i jest trudne do zdiagnozowania. Rozdwojenie jaźni zachęca do spekulacji. Do rozmyślań. Pobudza wyobraźnię. Nie można go do końca pojąć, bo w jaki sposób zrozumieć  jedno ciało, zawierające w sobie co najmniej dwa umysły? Dwie zupełnie różne osoby skazane na siebie na zawsze? Osoby, które zazwyczaj są całkowicie od siebie różne, inne pod każdym względem, a co więcej, często nie mają o sobie nawzajem pojęcia? Ludzki dramat i prawdziwa tragedia. A jednak, ta wyjątkowa przypadłość wciąż wzbudza skrajne emocje, a bywa, że czasami inspiruje i prowokuje do rozmyślań o dwoistości natury człowieka.

Wydana w 1886 roku nowela autorstwa Roberta Louisa Stevensona, zatytułowana „Doktor Jekyll i pan Hyde” (tytuł oryginalny „Strange Case of Dr Jekyll and Mr Hyde”), z miejsca podbiła serca angielskich czytelników, stając się autentycznym bestsellerem swoich czasów. Ta mroczna, doskonale skonstruowana opowieść to historia doktora Henry’ego Jekylla, który po serii nieludzkich eksperymentów wyzwolił w sobie swoją drugą osobowość – Edwarda Hyde’a. W niedługim czasie ten poważany i szanowany w gronie kolegów i specjalistów po fachu człowiek, zamienił się w cierpiącego męki potwora, rządnego krwi swojej i swojego nosiciela. Transformacja, która z początku była w pełni kontrolowana przez tajemniczą substancję odizolowaną od pełnego alchemicznych ekstraktów eliksiru, wymknęła się spod kontroli wraz w rosnącym wpływem Hyde’a na Jekylla. Ingerencja zła okazała się być zbyt potężna i nawet człowiek tak silnej woli i dobrego serca jak Jekyll nie zdołał się jej oprzeć. Cała historia opowiedziana została przez prawnika doktora – Gabriela Johna Uttersona, który wspomina ten dziwny przypadek w swojej karierze i jednocześnie, poprzez snucie opowieści, od nowa przeżywa tragiczne dzieje przyjaciela.

O ile postać Henry’ego Jekylla można nazwać typową, a nawet miejscami nudną, to Edward Hyde stanowi jego całkowite zaprzeczenie. Kryje się w mroku. Jego sprzymierzeńcem są cienie, noc i mgła, płynąca ulicami Londynu. Hyde swoją osobą ingeruje we wszystkie zmysły. Jego powłóczyste kroki odbijają się echem w ciemnościach, od wilgotnych ścian kamienic. Wieje od niego chłodem, trudnym do opisania. Jego twarz, postura i zachowanie w niezrozumiały sposób odpychają. Po kolei czytamy o tym, że jest w jego wyglądzie coś innego. Coś co wymusza przeświadczenie, że jest zdeformowany, chociaż nikt nie potrafi podać istoty tej deformacji. Ma przenikliwy wzrok, który mrozi krew w żyłach i nie pozwala o sobie zapomnieć. Niby potrafi znikać w mroku, a jednocześnie zwraca na siebie uwagę krępą posturą, niedopasowanym ubraniem, czy grymasem twarzy.

Hyde symbolizuje zdezintegrowane ego. Jest odszczepieńcem zbierającym w sobie wszelkie negatywne cechy osobowości. Jest złem w czystej, fizycznej postaci. Do tego, złem w pełni świadomym swojej wyjątkowości, jednak nieświadomym zła, które wyrządza. Co więcej, kieruje nim ciekawość i potrzeba eksperymentowania. Jego ofiary, które zabija w chwilowym impulsie, dobijane są przez niego z pieczołowitością osoby, która wie, jak wywołać ból i cierpienie jak najmniejszym wysiłkiem ze swojej strony. Z młodzieńczym entuzjazmem. Trochę jak dziecko, które dopiero uczy się swoich nowych umiejętności. Kieruje nim wolna wola, a przebijający się z jego wnętrza Jekyll obserwuje swój własny upadek z przerażeniem i fascynacją. Bo w tej złej części jego samego jest coś, od czego nie można się oderwać. Ciekawość świata i brak wyrzutów sumienia, na które nie może pozwolić sobie człowiek w pełni świadomy i  opanowany. Kryje się w nim coś dzikiego na co nie może pozwolić sobie człowiek cywilizowany.

Epoka wiktoriańska w Anglii  to czas, w którym królowały na salonach nienaganne, opanowane do perfekcji maniery, konwenanse i typowa dla tego okresu historycznego sztywność zarówno obyczajowa, jak i społeczna. To właśnie ta epoka zrodziła stereotyp angielskiego dżentelmena i idealnej damy, skrywających swoje prawdziwe uczucia za maską wyuczonych gestów i formułek. Wszystko to w duchu sztucznych reguł i tłumienia samych siebie, byle nie naruszyć sztywnych zasad narzuconych z góry i , tym samym, swojej reputacji. To również okres postępu cywilizacji, technologii i kolonialnego imperium, czyli triumfu zachodniej kultury nad dzikimi plemionami pierwotnie zamieszkującymi opanowane tereny. Odkrywanie nowych kawałków, niedotkniętych przez cywilizację lądów, zafascynowało ospałe i pogrążone w miejskiej depresji społeczeństwo. Coraz więcej osób, z różnych kręgów społecznych, postanowiło wyrwać się z okowów Zachodu i na własnej skórze wypróbować, a raczej powrócić do prostszego życia, bez sztuczności i masek. Z różnym skutkiem.

Edward Hyde jest właśnie taką jednostką wyzwoloną. To druga osobowość Jekylla, z której, jak wierzył, nikomu nigdy nie będzie musiał się tłumaczyć, bo na co dzień przybiera formę miłego, sympatycznego doktora. Człowieka edukowanego, światłego, który nijak ma się do zdeprawowanej, ciemnej strony swojego ego. Wierzył, że istnieje magiczny środek, który pozwoli zrównoważyć dobro i zło. Jakieś wewnętrzne kajdany, który pozwolą mu trzymać w ryzach twór swoich pierwotnych instynktów. Te instynkty są dokładnie takie, jak wypaczone i sztuczne były nowe „naturalne” instynkty wyzwolonych Brytyjczyków. Nie miały się nijak do tego co prawdziwie, dzikie i pierwotne, bo nie miały odniesienia w zachodniej kulturze. Tłumione przez lata, przybrały formę ujarzmionego zła, wszystkiego tego, czego wstydzili się i czego bali się ówcześni mieszkańcy wiktoriańskiej Anglii. Niepohamowany popęd seksualny, brutalność wobec kobiet i dzieci, niekontrolowana przemoc i ślepy pęd za zdobyczami cywilizacji, bez względu na konsekwencje.

Minęło ponad sto dwadzieścia lat, a nowela Stevensona nie straciła na aktualności. Wciąż pozostaje krytyką i komentarzem do epoki wiktoriańskiej i jej sztuczności, narzuconej przez panującą wówczas królową. Ale jest również jak najbardziej współczesną krytyką tego, co tłumione na siłę, ukrywane za maską, co gnije wewnątrz człowieka i wyzwala się w najmniej oczekiwanym momencie. Cierpienia, poczucia krzywdy, przemocy, rosnącej frustracji. Negatywnych uczuć, które nie mają ujścia, ale kumulują się, mutują i deformują, wyzwalając dawno uśpione instynkty, które mogą zniszczyć człowieka od środka. Zaburzyć psychiczną równowagę. Zmusić go do czegoś, czego będzie żałował, a czego nie będzie umiał kontrolować.  Do czegoś co wyzwoli jego ciemną stronę, jego Edwarda Hyde’a, przed którym nie będzie ucieczki.

O.

Komentarze do: “„Strange Case of Dr Jekyll and Mr Hyde” Robert Louis Stevenson

  1. Dobry Jan napisał(a):

    W oryginale można znaleźć za darmo na stronie projektu Gutenberg.

    Polecam poszukać informacji o historii powstania tej noweli (odrobinka jest nawet na angielskiej wikipedii).
    Nabokov również pisał o tej książce w swoich wykładach literackich – warto choćby przejrzeć, bo jak ten facet analizował książki to nawet jeśli kogoś nie interesuje, to chyba musi budzić podziw.

    • Bombeletta napisał(a):

      Totalnie mnie tutaj zniszczyłeś! Zupełnie zapomniałam o Nabokovie!!! Stoi sobie na półeczce, od czasu do czasu przeglądam, a tu takie przeoczenie akurat kiedy jest (w końcu) jedna z pozycji wspomnianych w „Wykładach…”:/ Mam za swoje, teraz siedzę i się wstydzę, bo jak zawsze Nabokov trafił w sedno i genialnie rozwinął temat.

      Moja wersja jest z Amazona Kindle, bo tam również są za darmo klasyki do ściągnięcia 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      To był chwilowy kryzys spowodowany gapiostwem, bo przez chwilę pomyślałam, że ominęłam coś ważnego. Czasami lepiej poznać rozmyślania innych, tym bardziej jak stoi obok na półce i się gapi. Całe szczęście, okazało się, że Nabokov żadnych konkretnych wniosków nie wyciągnął, co więcej, jego teoria w żaden sposób nie była przełomowa 😀

    • Bombeletta napisał(a):

      Ja się oburzyłam na moje niedoczytanie miejscowe 😀 Ale całe szczęście Nabokov, po lekturze eseju/wykładu, nie przekonał mnie na tyle, żeby wszystko zmieniać 😀

Dodaj komentarz: