Bezsenne Środy: „Babski wieczór” Jack Ketchum

Powrót recenzji sprzed lat dzięki polskiemu wydaniu powieści.

Horrorów nie można traktować dosłownie. To znaczy można, ale lepiej nie, żeby nie zwariować (bogata wyobraźnia w tym zapewne nie pomaga).  Horrory są po to, by skonfrontować nas, czytelników, ze swoimi najgłębszymi lękami. Próbują przybliżyć nam to, czego się boimy, co wywołuje w nas strach i grozę. Często to, co ukryte jest w naszej podświadomości.  Konkretne obrazy stają się alegoriami, metaforami tego, czego sami obawiamy się nazwać. Bo nadanie imienia sprawia, że to „coś” staje się prawdziwe. Prawdziwe to inaczej realne i żywe. Dotykalne. A jeśli dotykalne, to może nas zranić.

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Coś” John W. Campbell recenzja PATRONACKA

Ten tekst oryginalnie pojawił się na Wielkim Buku 20 stycznia 2016. Pisząc lub mówiąc o „COŚ” Johna W. Campbella nic bym nie zmieniła i nie zmienię. Dodam jedynie, że wydanie, które oferuje Wydawnictwo Vesper to rozszerzona wersja noweli autora, w znakomitym przekładzie Tomasza Chyrzyńskiego, opatrzona fenomenalnymi ilustracjami Macieja Kamudy, do której dodano fragment kontynuacji o nieoficjalnym tytule „Istoty z innego świata”.

„Coś” to horror science fiction – dla miłośników grozy pozycja obowiązkowa!

Czytaj dalej

Bezsenne Środy: „Adwokat Diabła” Andrew Neiderman recenzja PATRONACKA

W jednej z najbardziej prestiżowych kancelarii prawniczych na Manhattanie panoszy się beztrosko zło, bo w końcu Lepiej być władcą w Piekle niż sługą w Niebiosach.*Adwokat diabła Andrew Neidermana po niemal trzydziestu latach wciąż robi wrażenie!

Jednym z najbardziej znanych tropów w literaturze, jednym z najbardziej fascynujących również w literaturze grozy są wszelkie diabły, lucyfery i szatany, które zstępują na ziemię, by siać popłoch i zniszczenie. Jest w ich potrzebie opętania ludzkiej duszy coś desperackiego, coś skrajnie ludzkiego w ich nieludzkich powłokach, że tęsknią, że pragną, że gotowe są na wszystko, by stąpać między nami. To nie przypadek, że jeśli już ci wysłannicy piekła ruszają na podbój, to zamiast sielskich, anielskich wiosek wybierają buchające, rozochocone metropolie, w których grzech jest przeżytkiem, wstydliwym wspomnieniem jakiegoś zapomnianego życia. Pośród rozpędzonych ulic, tętniących życiem dzielnic krążą potępieńcy skąpani w chaosie. A to oznacza, że nowojorski Manhattan idealnie sprawdzi się na mieszkanie samego Szatana.

Czytaj dalej