„Fangirl” Rainbow Rowell – recenzja

Bombla_Fangirl

Ilu z nas zastanawiało się czasami, co by było, gdyby Hermiona zamiast Rona wybrała Harry’ego, Draco, czy Neville’a, a Katniss – Gayle’a? Co by się stało, gdyby Scarlet zamiast trzymać się kurczowo marzenia o Ashleyu, w porę zorientowała się, że to Rhett jest jej przeznaczony? A gdyby Frodo nie wrzucił pierścienia w ogień Góry Przeznaczenia? Większość z nas rozmyśla o tych przeróżnych zmiennych i możliwościach fabularnych zaledwie przez chwilę, do czasu aż pogodzeni z losem ukochanych bohaterów wędrujemy dalej przez kulturowo,-popkulturowe ścieżki. Jednak od lat coraz więcej osób podejmuje wyzwanie, chwyta w rękę pióro, ołówek, klawiaturę i pisze, pisze, pisze do utraty tchu, spełniając swoje najskrytsze marzenia i tworząc nowe rozdziały do znanych już opowieści. Fandom – to słowo klucz do zrozumienia wszystkiego, to pasja i sposób na życie.

„- Co to, kurde, jest fandom?
– Nie zrozumiesz tego – westchnęła Cath, żałując, że użyła tego słowa, i mając świadomość, że jeśli zacznie się tłumaczyć, tylko pogorszy sprawę. Reagan nie uwierzy ani nie zrozumie, że Cath nie jest taką sobie zwykłą fanką simona. Była jedną z tych prawdziwych. Była fanką, która ma własnych fanów.”

Nikt jeszcze tak w przeuroczy, tak otwarty i empatyczny sposób nie napisał historii o „najprawdziwszej fance”, jak Rainbow Rowell w swojej bestsellerowej, wielbionej w społecznościach fanowskich na całym świecie powieści zatytułowanej „Fangirl”. To książkowa możliwość zerknięcia za kotarę, do świata wyobraźni i prawdziwej rzeczywistości dziewczyny, która w oczekiwaniu na kolejne tomy powieści o swoim ukochanym bohaterze, zainspirowana możliwością dzielenia się swoją twórczością z innymi, stworzyła własny fanfik. I stała się jedną z najpopularniejszych fangirls w swoim fandomie. Dużo tu „fan-izmów”, ale to podstawa wszystkiego, to wyznacznik przynależności i podstawa najszczerszej miłości do konkretnego dzieła popkultury.

Okładkowy60

Introwertyczna Cather Avery, zwana również Cath, od lat szaleje w sieci pod pseudonimem Magicath i tworzy fanfiction do cyklu o nastoletnim czarodzieju Simonie Snow. Kontynuuje historię znaną z bestsellerowej serii, opisując przygody i perypetie samego Simona, jego przyjaciół, w tym młodego wampira Baza. Przekształca ją, kreuje nowe ścieżki fabularne, w kontekście homoseksualnym, tworząc z dwóch młodych czarodziejów parę. O ile w wirtualnej rzeczywistości Cath jest kimś wyjątkowym i pewnym siebie, to na żywo nie do końca potrafi radzić sobie z ludźmi. Problem pogłębia się, gdy dziewczyna idzie na studia, a jej siostra bliźniaczka odmawia wspólnego mieszkania na rzecz studenckiego życia. Cath trafia do pokoju starszej Reagan, która okazuje się jej całkowitym przeciwieństwem. Jednak nie ma tego złego, bo współlokatorka, pomimo że pozbawiona nerdowych cech, okazuje się nie być taka zła, a na dokładkę, to dzięki niej po ich pokoju kręci się przeuroczy Levi, który co prawda nie lubi czytać, ale słuchać już jak najbardziej i razem z Cath zbliżają się do siebie.

Rainbow Rowell wzięła na warsztat jeden z najciekawszych fenomenów współczesnej kultury i stworzyła uniwersalną postać, dzięki której łatwiej będzie czytelnikowi pojąć ten nerdowo-geekowy świat. Cath jest słodka, zagubiona, otacza się swetrami i miejscami bywa „awkward”, czyli niezdarna i dziwnawa, co już jest dla niektórych stylem bycia samo w sobie. To taki nerdyzm oswojony, pozbawiony całej męskiej, kosmicznej otoczki, tylko bardzo delikatny i dziewczyński, czyli dokładnie taki, jaki ostatnio jest w modzie. Książkowa obsesja nigdy nie była bardziej przyziemna, normalna, taka po prostu. Cath udowadnia, że można pozostać sobą, można mieć swoją pasję, swoją wyjątkowość i nie wstydzić się tego. Podążanie za marzeniami zawsze jest trudne, nikt nie obiecuje drogi usłanej różami, ale czasami warto zaryzykować, warto wywalczyć swoje, nawet na przekór wszystkim i samej sobie, by w końcu zatriumfować. I dojrzeć, bo Rainbow Rowell zadbała o to, by Cath przeszła metamorfozę, która zmieniła niemal całe jej życie i sposób postrzegania samej siebie.

„Fangirl” Rainbow Rowell to przeurocza, pastelowo-nerdowa powieść, która umili czas czytelnikom młodszym i starszym. Tym, którzy czasy fangirlowania mają już za sobą, a którzy mają w sobie wciąż te nutki, oraz tym, którzy dopiero są na początku swojej fangirlowej drogi. Trzeba wziąć również pod uwagę, że jeśli ktoś nie do końca wie, co oznacza ten tytuł, kim jest „fangirl”, albo co to jest „fandom”, to może niekoniecznie wczuć się w historię i ostatecznie nie zrozumieć motywacji głównej bohaterki. To historia idealna dla pokolenia Harry’ego Pottera, bo w końcu to właśnie fandom czarodzieja J.K. Rowling zainspirował Rainbow Rowell do stworzenia tej powieści. Słodka, poczciwa, dla wszystkich nerdów, geeków, prawdziwych fanów, którzy nie wstydzą się być sobą.

Fan

*Zajrzyjcie na Facebookowy profil „Fangirl”: TUTAJ

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Otwarte:

PaseczekOtwarte

**Po więcej „Fangirl” Rainbow Rowell i KONKURS koniecznie zajrzyjcie na VLOGA! 🙂

Komentarze do: “„Fangirl” Rainbow Rowell – recenzja

  1. Roksana napisał(a):

    cudownie, że powstają właśnie takie opowieści dla młodych ludzi :-). Zapowiada się bardzo sweet :-).
    Cudnego i zaczytanego weekendu 🙂 .
    P.S Dzięki Tobie, czekają na mnie podczas długiego weekendu, który przede mną przygotowałam sobie cudowne opowieści: ” Białe zęby”, „Londyn NW” i ” Służące”. No i w końcu się przekonam co tkwi w „Planie”. Ale teraz na tapecie ” Anna Karenina”. I gorąco polecam Tobie ” Panie z Cranford” – dla mnie są to migawki z życia codziennego mieszkańców tytułowej miejscowości. Te migawki łączą się w jedną spójną całość tworząc opowieść o tym, ile odcieni i barw może mieć życie. No i te postacie kobiet, które pragną żyć wg dawnych przyzwyczajeń i norm . ” Panie z Cranford” to również doskonały przykład solidarności kobiecej, która ma ogromną moc. Cudności na weekend 🙂

    • Bombeletta napisał(a):

      Ach! Dziękuję! <3
      "Panie z Cranford" czekają dzielnie na półeczce i nie mogę się już doczekać – uwielbiam takie brytyjsko-miasteczkowe opowieści 😀
      Zadie Smith i "Służące" <3
      Co do "Planu" to jestem w trakcie lektury i zdecydowanie nie jest to gatunek, za którym przepadam… Opowiem o niej albo w poniedziałek, albo we wtorek 🙂
      Cudności i zaczytania :*

  2. Szufladopółka napisał(a):

    Tyle razy ten tytuł mignął mi na monitorze, ale dopiero u Ciebie kliknęłam 🙂 i wydaje mi się, że książka jest naprawdę ciekawa. Może nie jakaś szczególnie ambitna, niemniej zdaje się ukazywać tajniki świata fanów. Możliwe, że się skuszę.
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    • Bombeletta napisał(a):

      Ogromnie się cieszę, że Cię skusiłam 😀 Powieść nie jest ambitna, ale nie udaje takiej – w ogóle Rainbow Rowell nie udaje kogoś kim nie jest i ta szczerość i prostota są naprawde przesympatyczne 🙂

      • Roksana napisał(a):

        Co do „Planu” to, gdzieś czytałam, że sama autorka określa to jako romans. I szczerze powiem, że, jeśli chodzi o romanse to traktuję, je jako forma relaksu 🙂
        Z tego, co mówisz o Rainbow Rowell, że to jest ten typ literatury, który jest w jakiś sposób niewymuszony i ” nie udaje czegoś, czym nie jest”-cenię takie książki. Ten opis pasuje mi również do ” Love, Rosie” . C. Ahern- to właśnie w tej autentyczności tkwi siła takich opowieści. 😀

        • Bombeletta napisał(a):

          Ucieszysz się jutro – będzie dla Ciebie niespodzianka w filmiku 😉 😀
          No a „Plan” jest mocno romansowy, z nutką sensacyjną – nie dla mnie, ale będe polecać wszystkim, którzy lubią ten typ literatury 🙂

          • Roksana napisał(a):

            No właśnie u mnie od jutra totalny offline do następnej niedzieli :-). Ale z góry dziękuje 🙂 <3. Cudności i wspaniałości

  3. tanayah napisał(a):

    Brzmi rzeczywiście słodko i uroczo <3 😀 Nie będę się specjalnie czaić w księgarni, ale zasugeruję koleżankom z biblioteki, żeby zakupiły tę książkę – i gdy najdzie mnie ochota na taką lekką lekturę, to ją przeczytam 😀

  4. klemionka napisał(a):

    Ech … i juz wiem jak sie skonczy wladca 🙁 a wlasnie czytam i liczylam na element zaskoczenia. Bo wczesniej nie ogladalam filmy i nie czytalam recenzji. Smuteeeek.

  5. Kolejny Rozdział napisał(a):

    Z jednej strony chciałam przeczytać „Fangirl”, a z drugiej miałam pewne obawy, bo „E&P” średnio mi podeszła. Ale Ty, jak zwykle, mamisz słowem! I na pewno dam drugą szansę autorce. 😉
    Co Ty ze mną robisz! Najchętniej każdą książkę, o której tak cudownie piszesz, bym kupiła i wszamała. <3 😀

    • Bombeletta napisał(a):

      Dziękuję Kochana :* <3 To jest przesłodka lektura – bardzo urocza i subtelna i jest lepsza od "E&P", więc daj znać, jak przeczytasz, czy Ci się podobała 🙂

  6. Fiolka K napisał(a):

    Zazwyczaj nie patrzę na takie książki,ale ta jakoś robi na mnie wrażenie…Poszukam 🙂

  7. maruda napisał(a):

    Książka zapowiada się bardzo uroczo 🙂 Samo Fangirlowanie kojarzy mi się z moją wielką miłością do Władcy Pierścieni (ale nigdy nie pisałam fanfików), dlatego zachęcałabym do zapoznania się z tą historią w taki sposób:

    Masz dosyć snucia się samotnie po domu? Od teraz możesz snuć się samotnie po krainie Śródziemia w kierunku Góry Przeznaczenia. W pakiecie gratis czeka Cię masa niezapomnianych przygód, pewien tajemniczy pierścień, niebezpieczni przeciwnicy, ale też szansa na poznanie przyjaciół na całe życie.

    Pozdrawiam 🙂

Leave a Reply to BombelettaCancel reply